[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zacznijmy od tego, że zarówno Emma Clyde i Hal Douglas, jak i Jeff, i Janis Farleyowie mieli motyw, aby zamordować Elliota.- Czyżby? - Ton Saultera bynajmniej nie brzmiał zachęcająco.Prawdopodobnie sierżant myślał teraz o Emmie, o jej pieniądzach i wpływach.Obywatele tacy jak ona z pewnością będą mieli wiele do powiedzenia w czasie nadchodzących wyborów.- Właśnie tak.Emma Clyde zamordowała swojego drugiego męża.Wypchnęła go z jachtu i pozwoliła mu utonąć.Hal Douglas zabił swoją żonę i ukrył zwłoki w górach Kalifornii, zaś.- Młoda damo! - wybuchnął Saulter.- Annie, na litość boską! - zawołał Max.Podniosła głos:- A Jeff Farley bije żonę.Dłoń Saultera opadła na biurko, aż segregator z przychodzącą pocztą podskoczył gwałtownie.W ciszy, jaka teraz nastąpiła, sierżant przyglądał się Annie zimno i taksujące.- A w jaki sposób dowiedziała się pani o tym wszystkim, panno Laurance?Nagle Annie zrozumiała znaczenie znaków dawanych jej przez Maxa.Pokonana przez własną głupotę, tak - to powiedzenie doskonale do niej pasowało.Utkwiła wzrok w Saulterze, żałując w duchu, że nie urodziła się niemową.Chociaż lepiej nie, zważywszy na to, co się stało w “Spiralnej klatce schodowej'".- No dalej, panno Laurance, przecież pani nam pomaga.Skąd pani wie o tym wszystkim?Dobierała słowa tak ostrożnie, jak stawia się kroki, stąpając nad brzegiem przepaści.- Cały czas panu mówiłam.Elliot Morgtin zapowiedział swój wielki występ, więc wszyscy wiedzieliśmy, że w niedzielę wieczorem miał w planie ujawnienie wielu nieprzyjemnych spraw, takich, jakie ludzie woleliby ukryć.- Opowiedziała o planowanej książce Elliota.- Więc teraz rozumie pan, Elliot miał zamiar mówić o przestępstwach, które popełnili.Po raz pierwszy naprawdę udało jej się wzbudzić zainteresowanie Saultera.- Przestępcza działalność tych wszystkich osób? - Sierżant pochylił się do przodu.Gdyby był psem koniuszek jego nosa z pewnością zacząłby drgać.- Wszystkich, którzy byli w księgarni? Pan i pani Farley, Emma Clyde, Hal Douglas, Kelly Rizzoli, kapitan McElroy, Harriet Edelman, Fritz Hemphill i pani, panno Laurance.Ostatnie nazwisko - jej własne - zabrzmiało niczym turkot dorożki na wybrukowanej paryskiej ulicy.Tamta noc w Santa Fe.Emily postąpiła źle - patrząc na to z czysto prawnego punktu widzenia - ale Annie nigdy nie żałowała, że udzieliła jej pomocy.I uczyniłaby to ponownie bez chwili wahania.- Och, nie.Ja nie i kapitan McElroy także nie.Ani ja, ani kapitan Mac - aha i jeszcze Ingrid - nie jesteśmy pisarzami.No i Max, oczywiście.Ale Max w ogóle nie wchodzi w rachubę, ponieważ jego obecność w księgami tamtego wieczoru była zupełnie przypadkowa.Elliot wyraził się zupełnie jasno, że ma zamiar odsłonić kryminalną przeszłość niektórych dobrze znanych pisarzy powieści sensacyjnych.- I chce pani, abym uwierzył, że oskarżenia, które tu pani rzuciła, stanowiły fragment tego, co Elliot zamierzał ujawnić?- Dokładnie.- A jakie zarzuty stawiał pozostałym?Ha!Annie otworzyła usta i czym prędzej je zamknęła.Mimo woli przypomniała sobie swoją ostatnio złowioną rybę, trzepocącą się na wędce.Prawdopodobnie tamta biedaczka czuła się tak samo jak ona w tej chwili.Max odchrząknął.- Moja klientka nie jest w stanie udzielić tych informacji, sierżancie.Saulter uczynił niecierpliwy ruch głową.- A dlaczego nie, do diabła? Przed chwilą wręcz się paliła, by wsypać pozostałych.- Ponownie odwrócił się ku Annie.- No dalej, co on takiego miał na resztę - Edelman, Hemphilla, Rizzoli?Annie zdecydowanie potrząsnęła głową.- Nie.Max też rozumie, że nie mogę udzielić żadnych informacji, dopóki ich nie zweryfikuję.Obaj mężczyźni patrzyli na nią, nic nie rozumiejąc.- To kwestia zasad.- Hildegarda Withers nie mogła być bardziej pryncypialna.- Elliot nie był godny zaufania, wobec czego nie mogę rozpowszechniać tych informacji, dopóki nie będę miała możliwości porozmawiać z zainteresowaną osobą, by mogła ona potwierdzić bądź zaprzeczyć oskarżeniom.W naszym systemie prawnym, w naszym społeczeństwie każdy jest niewinny, dopóki wina nie zostanie udowodniona.Takie jest moje stanowisko.- Co za błyskotliwa przemowa, godna Perry Masona.Annie podniosła się z miejsca.- Tak więc Max i ja wracamy do pracy.Tym właśnie zajmowaliśmy się, panie sierżancie, gdy pański zmotoryzowany podwładny zatrzymał nas w tak grubiański sposób.Ale Saulter nie dał się tak łatwo zbyć.Nie był przecież głupi.- Jeszcze jedno pytanie, panno Laurance.Annie zatrzymała się w drzwiach.- Powiedziała pani, że Elliot przekazał jej swoje materiały.Annie ponownie ogarnęło uczucie, że tonie.Ledwo uniknęła jednego niebezpieczeństwa, gdy już nadchodziło następne.Czuła się tak, jakby w ostatniej chwili umknęła przed dwunastostopową falą.podniosła głowę i dostrzegła, że oto zbliża się następna, znacznie wyższa.- Kiedy to uczynił i gdzie są teraz te materiały?- Kiedy?Saulter czekał bez ruchu.Jeśli przyzna, że dyskietka przyszła w poniedziałkowej poczcie, sierżant oskarży ją o ukrywanie dowodów.Ukrywanie? Może nawet oskarżyć ją o ich zniszczenie, bo to właściwie zrobiła.Nie może utrzymywać, że dysponuje egzemplarzem maszynopisu, bo musiałaby go pokazać, a ona ma puste ręce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]