[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zupełnie normalnie przyznała Shirley. Teraz wrócimy do macicy.Dobrze!Teraz na prawo.Joanna wciąż wpatrywała się w ekran, w nadziei, że zobaczy coś, co uda jej się rozpo-znać, ale prawdę mówiąc, niewiele wiedziała o swych wewnętrznych organach i nawetnie chciała wiedzieć, dopóki wszystko funkcjonowało normalnie.Shirley wodziła w kółko głowicą aparatu po prawej stronie podbrzusza dziewczyny.Potem zaczęła naciskać ją coraz mocniej, aż stało się to nieprzyjemne. Au! jęknęła Joanna. Boli! Jeszcze tylko sekundę powiedziała Shirley.Wreszcie odłożyła głowicę, wypro-stowała się i spojrzała na Carltona. Cóż, na ile mogę stwierdzić, prawego jajnika niema. Może jest cofnięty albo coś w tym rodzaju? podsunął Carlton. Nie ma go powtórzyła Shirley. Daję za to głowę. Mogę już wstać? zapytała Joanna. Och, oczywiście powiedziała Shirley.Podała jej kilka papierowych chusteczekdo wytarcia żelu z brzucha i pomogła jej doprowadzić się do porządku.Joanna zsunęła się z kozetki i zapięła bluzkę. Jakie jest prawdopodobieństwo, że Joanna od początku miała tylko jeden jajnik? zapytała Deborah. To niezłe pytanie przyznał Carlton.Wzruszył ramionami. Nie mam poję-cia. Zadzwoń do kogoś z ginekologii podsunęła Shirley. Oni powinni wiedzieć. Dobry pomysł odparł Carlton. Gdybyście jeszcze mnie potrzebowali, przekręć do mnie powiedziała Shirley. Muszę już iść.Cała trójka podziękowała jej za pomoc.Joanna odebrała spódnicę od Deborahi strzepnęła fałdy.193 Kiedy będziecie gotowe, przyjdzcie do recepcji powiedział Carlton. Idę za-dzwonić stamtąd na ginekologię. Wyszedł i zniknął w głębi korytarza. Cóż, potwierdziły się nasze najgorsze obawy stwierdziła Deborah.Przytrzymałaprzyjaciółkę za ramię, gdy ta nakładała spódnicę.Teraz kiedy zostały same, Joanna nagle się rozkleiła.Do oczu napłynęły jej łzy.Otarłaje grzbietem dłoni. Sama nie wiem, dlaczego płaczę powiedziała z nerwowym śmiechem. Myślę,że to dlatego, że byłam bardzo zżyta z tym jajnikiem, a nie wiedziałam nawet, że mnieopuścił. Cieszę się, że potrafisz znalezć w tym coś zabawnego! Deborah uśmiechnęłasię. Jestem tak zmęczona, że łatwiej jest mi się śmiać niż płakać. A ja jestem wściekła! oświadczyła Deborah. Bezczelność Paula Saundersai Sheili Donaldson oraz całej tej spółki przechodzi wszelkie granice. Wyliczając napalcach, mówiła dalej: Pomyśl tylko, co oni robią: po pierwsze, kradną jajniki nicnie podejrzewającym kobietom; po drugie, na masową skalę klonują samych siebie; potrzecie, zapładniają ubogie Nikaraguanki i wywołują u nich poronienia, by uzyskać ko-mórki jajowe.A to jest tylko to, co zdołałyśmy odkryć! Musimy coś z tym zrobić.Joanna poprawiła na sobie spódnicę i bluzkę, po czym włożyła buty. Ja wiem, co mam zamiar zrobić.Mam zamiar wrócić do domu i pójść do łóżka.Po dziesięciu albo jedenastu godzinach snu być może będę w stanie wymyślić, jak po-traktować tę instytucję. A wiesz, co moim zdaniem powinnyśmy zrobić? zapytała Deborah.Joanna sięgnęła po torebkę.Nie była w nastroju, by podejmować grę przyjaciółki.Bez słowa wyszła na korytarz.Deborah ruszyła za nią. Powiem ci, nawet jeśli nie masz ochoty tego słuchać.Myślę, że powinnyśmy wró-cić dziś w nocy do Kliniki Wingate a i zobaczyć, co jest w tym pomieszczeniu z game-tami.Niewykluczone, że zdobyłybyśmy tam jakieś obciążające dowody.Do diabła, byćmoże udałoby się nam nawet znalezć twój jajnik! A gdyby to nie wypaliło, mogłybyśmywrócić do serwera i zdobyć pliki z dokumentacją badawczą.O tej porze nie będziemymusiały już walczyć z Randym Porterem.Joanna przystanęła i odwróciła się. To najbardziej szalony pomysł, jaki w życiu słyszałam oświadczyła. Dlaczego,na Boga, miałybyśmy tam wracać dzisiaj w nocy?! Dlatego że możemy! Jesteś chyba tak samo zmęczona jak ja.Ale odpowiedz!194 Wciąż mamy nasze karty magnetyczne wyjaśniła Deborah. Wyszłyśmy dzi-siaj przed czasem i jestem pewna, że to zauważono, więc już tam nie pracujemy.Aleznając biurokrację, karty prawdopodobnie wciąż jeszcze działają.Od jutra się to zmie-ni, ale byłabym straszliwie zaskoczona, gdyby nie zadziałały dziś w nocy.I wciąż mamykartę Spencera, a ona też zostanie w końcu unieważniona.Chcę tylko powiedzieć, żejeśli nie pójdziemy tam teraz, prawdopodobnie nie będziemy już miały okazji.Pozostałonam tylko to wąskie okienko, które musimy wykorzystać. Chyba masz rację odparła ze znużeniem Joanna. Ale obie jesteśmy zbytzmęczone. Odwróciła się i ruszyła dalej korytarzem.Deborah podążyła za nią jak cień, starając sieją przekonać, że spoczywa na nich mo-ralny obowiązek.Kiedy dotarły do poczekalni, wciąż się spierały.Carlton, który rozma-wiał przez telefon, musiał je uciszyć, by móc usłyszeć głos w słuchawce. O co się kłócicie? zapytał, gdy skończył rozmowę.Dziewczyny mierzyły się wzrokiem. Ona mnie namawia, żebyśmy wróciły dziś w nocy do Kliniki Wingate a wyja-śniła Joanna. Chce się włamać do, jak to nazywa, sali gamet i namawia mnie, żebymwykradła ich pliki z dokumentacją badawczą. Chcecie usłyszeć moje zdanie? zapytał Carlton. To zależy odparła Deborah
[ Pobierz całość w formacie PDF ]