[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak zapewniał, że wyglądała jak miniaturka Jednookiego, więc nie jestem pewien, czy mu wierzyć.— Polecono mi przekazać ostrzeżenie — oznajmił menhir.— Na Równinie są obcy.Zadałem kilka pytań, a kiedy nie odpowiedział, odwróciłem się zirytowany.— Przeklęty kamień.— zakląłem, gdy zobaczyłem, że zniknął.Tropiciel i jego kundel stali w wejściu do tunelu i obser­wowali Schwytanych.Powiadomiono mnie, że Pupilka dokładnie przesłuchała Tropiciela i była zadowolona.Posprzeczałem się z Elmo, który polubił Tropiciela.— Przypomina mi Kruka — powiedział.— Możemy po­trzebować kilku setek Kruków.— Mi też przypomina Kruka — odpowiedziałem.— I to właśnie mi się nie podoba.Ale po co to roztrząsać? Nie zawsze każdego lubimy.Pupilka uważała, że Tropiciel jest w porządku.Elmo zgadzał się z nią.Porucznik akceptował go.Dlaczego moje zdanie powinno się różnić? Do diabła, jeżeli Tropiciel ulepiony jest z tej samej gliny co Kruk, to Pani ma nie lada problem.Wkrótce czeka go wystarczający test.Pupilka coś planuje.Przypuszczam, że chce pierwsza uderzyć.Możliwe, że na Rdzę, gdzie Kulawiec wzniósł swoją kolumnę.Kulawiec.Zmartwychwstały.Zrobiłem wszystko oprócz spalenia ciała, a właśnie to powinienem był zrobić.Przeklęty.Jeśli jest jedynym, to wszczynanie alarmu jest co najmniej dziwną reakcją.Czyżby inni także przetrwali pozorną śmierć? Czyżby czekali w ukryciu, by wprawić świat w osłupienie?Na moje stopy padł cień i to przywołało mnie do rzeczywis­tości.Obok stał Tropiciel.— Wyglądasz na nieszczęśliwego — powiedział.Musiałem przyznać, że wobec każdego stać go było na grzeczność.Spojrzałem na latające patrole, z którymi wiązały się wspo­mnienia dawnych walk.— Jestem starym, zmęczonym żołnierzem.Walczyłem jesz­cze, zanim się urodziłeś.I nie widzę już żadnych wygranych.Uśmiechnął się nieznacznie, prawie tajemniczo.Wzbudziło to we mnie niechęć, jak wszystko zresztą, co robił.Nawet jego przeklętego psa darzyłem tym samym uczuciem, choć wciąż tylko spał.Doprawdy nie pojmuję, jak taki próżniak zdołał odbyć tak daleką podróż z Wiosła.Taki wysiłek powinien przekraczać jego możliwości.Założę się, że nawet jedzenie nie skłoniłoby go do pośpiechu.— Bądź dobrej myśli, Konowale — powiedział Tropi­ciel.— Ona upadnie.— Ton jego głosu świadczył o absolut­nym przekonaniu.— Nie ma siły, by poskromić świat.Kolejna alarmująca informacja.Czy była to prawda czy nie, jego sposób wyrażania opinii był niepokojący.— Ściągniemy ich wszystkich na dół — oznajmił, wskazując Schwytanych.— Oni nie są prawdziwi, jak tamci starzy.Pies Zabójca Ropuch kichnął na buty Tropiciela.Ten spojrzał na psa z góry.Myślałem, że kopnie kundla, ale zamiast tego pochylił się i podrapał go za uchem.— Pies Zabójca Ropuch.Skąd wzięło się to imię? — zapy­tałem.— O, to stary kawał.Z czasów, kiedy obaj byliśmy dużo młodsi.Tak się do niego przyzwyczaił, że teraz domaga się, żeby wypowiadać je w całości.Roztargnione spojrzenie Tropiciela zdradzało, że myślami był daleko stąd, choć wciąż patrzył w kierunku Schwytanych.Dziwny.Przynajmniej przyznał się, że był młody.To był czuły punkt ludzi takich jak Tropiciel i Kruk.13.RÓWNINA STRACHU— Ty! Konowale! — Porucznik wyszedł na zewnątrz.— Co?— Niech Tropiciel cię zmieni.— Do końca mojej warty zostało zaledwie kilka minut.— Pupilka cię wzywa.Spojrzałem na Tropiciela.— Idź — powiedział, wzruszając ramionami i odwrócił się twarzą ku wschodowi.Przysięgam, że wyglądało to tak, jakby włączył czujnik i stał się podstawowym posterunkiem.Nawet Pies Zabójca Ropuch otworzył jedno oko i obser­wował.Odchodząc musnąłem palcami jego łeb, co w moim mnie­maniu miało być przyjaznym gestem.Warknął.— Tylko tak dalej — powiedziałem i dołączyłem do Porucz­nika.Wydawał się zaniepokojony, choć zawsze zachowywał zimną krew.— O co chodzi? — zapytałem.— Wpadła na jeden ze swych dzikich pomysłów.O rany! — jęknąłem w duchu.— Jaki?— Rdza.— No tak! Wspaniale! Chce ją zdobyć i to szybko! Myślałem, że zostało to już przedyskutowane.Chyba próbo­wałeś odwieść ją od tego?Wydawałoby się, że człowiek powinien przyzwyczaić się do smrodu, w którym żyje od lat, a jednak, kiedy weszliśmy do dziury, mój nos zmarszczył się i zacisnął.Po prostu nie można trzymać tylu ludzi w szybie bez wentylacji, ale nie mieliśmy wyboru.— Próbowałem, ale powiedziała, żebym załadował wóz i pozwolił jej martwić się o ślepe muły.— W większości przypadków miała rację.— Jest przeklętym militarnym geniuszem.Ale to nie znaczy, że może zdobyć wszystko, co jej się przyśni.Niektóre sny są koszmarami.Do diabła, Konowale.Tam jest Kulawiec.Kiedy dotarliśmy do sali konferencyjnej, główne natarcie Pupilki skupiło się na Milczku i na mnie, ponieważ byliśmy jej ulubieńcami.Rzadko zdarzała się taka jednomyślność między moimi braćmi.Nawet Goblin i Jednooki byli zgodni, a to oznaczało, że będą walczyć, nie zważając na porę dnia i nocy.Pupilka chodziła w kółko, jak bestia w klatce.Dręczyły ją wątpliwości.— Dwóch Schwytanych w Rdzy — przekonywałem ją.— Tak powiedział Corder.Jeden z nich jest naszym najstarszym i najwstrętniejszym wrogiem.— Pokonamy ich i w ten sposób zniszczymy cały ich plan kampanii — oznajmiła.— Pokonamy ich? Dziewczyno, mówisz o Kulawcu.Już wcześniej udowodniłem, że jest niezwyciężony.— Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl