[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczęło mnie to wprawiać w pewien stan, a zawsze przypuszczałem (na podstawie tego, co usłyszałem w wojsku), że dżentelmen zachowuje kontrolę aż do odpowiedniego momentu, i po prostu nie wiedziałem, co robić.Obawiałem się, że ona poczuje się dotknięta, więc usiłowałem usiąść w postawie bardziej wyprostowanej, kiedy odsunęła swoje usta.- Co się stało? Czy sprawiam ci ból?- Tak - powiedziałem.Wtedy zeszła z moich kolan, zdjęła jakoś ręce, którymi oplatała moją głowę, ale dalej siedziała bardzo blisko.- Czy nie rozwiążesz mi rąk?Wstałem, byłem bardzo zmieszany, musiałem podejść do okna i udawać, że poprawiam coś przy zasłonach, a ona przez cały czas obserwowała mnie spoza oparcia kanapy, na której uklękła.- Ferdynandzie, o co chodzi?- O nic - powiedziałem.- Nie ma się czego bać.- Nie boję się.- Więc wróć tutaj.Zgaś światło.Wystarczy nam kominek.Zrobiłem tak, jak mówiła, zgasiłem światło, ale stałem dalej przy oknie.- Chodź tutaj.- Bardzo przymilnie.- To nie w porządku.Ty tylko udajesz.- Czyżby?- Wiesz, że tak jest.- Dlaczego nie przyjdziesz sprawdzić?Nie poruszyłem się i cały czas wiedziałem, że to poważny błąd.Następnie ona stanęła przy kominku.Już nie czułem się podniecony.Wewnątrz byłem zupełnie zimny.To była niespodzianka.- Chodź i usiądź tutaj.- Dobrze mi tu.Nagle podeszła do mnie, ujęła moją dłoń w obie dłonie i pociągnęła mnie do ognia.Pozwoliłem jej na to.Kiedy staliśmy już przy kominku, wyciągnęła ręce do przodu i spojrzała na mnie takim wzrokiem, że rozwiązałem sznury.Od razu podeszła bliżej i znowu mnie pocałowała, a żeby to zrobić, musiała wspiąć się na palce.A potem zrobiła coś naprawdę szokującego.Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, cofnęła się o krok, rozpięła podomkę, pod którą nie miała nic.Była zupełnie naga.Obrzuciłem ją tylko przelotnym spojrzeniem, stała tak uśmiechnięta czekając, można to było wyczuć, żebym wykonał jakiś ruch.Podniosła ręce i zaczęła rozpuszczać włosy.Zachowywała się specjalnie prowokująco, stojąc tak nago w świetle kominka.Nie mogłem w to uwierzyć, a raczej musiałem uwierzyć, ale nie chciałem przyznać, że to właśnie o to chodzi.To było straszne, czułem się chory i drżący, najchętniej znalazłbym się na końcu świata.Było nawet gorzej niż z prostytutką, tamtej nie szanowałem, ale w przypadku Mirandy wstyd stawał się nie do zniesienia.Staliśmy tak oboje, ona tuż przede mną, potrząsała głową, rozpuszczając włosy, a ja odczuwałem coraz większe zażenowanie.Następnie podeszła do mnie i zaczęła mi zdejmować marynarkę, potem krawat, wreszcie rozpięła po kolei guziki mojej koszuli.Byłem w jej rękach jak wosk.Zaczęła ściągać mi koszulę.Przez cały czas myślałem „skończ z tym, skończ z tym, to jest złe”, ale byłem za słaby.W następnej chwili byłem nagi, ona mnie obejmowała, przywierała do mnie, ale ciągle czułem napięcie, zupełnie jakbym to był jakiś inny ja i inna ona.Wiedziałem, że nie zachowuję się normalnie, nie robiłem tego, czego po mnie oczekiwano, ona robiła takie rzeczy, o których nawet nie będę mówił, poza tym że nigdy bym się tego po niej nie spodziewał.Leżała obok mnie na sofie i tak dalej, ale ja byłem cały skręcony w środku.Zrobiła ze mnie ostatniego durnia.Wiem, co sobie myślała; myślała, że to dlatego byłem zawsze taki pełen szacunku.Chciałem to zrobić, chciałem jej pokazać, że mogę to zrobić, żeby udowodnić, że naprawdę okazywałem jej szacunek.Chciałem, żeby wiedziała, że mógłbym to zrobić, i wtedy powiedziałbym jej, że nie mam zamiaru, bo to jest poniżej mojej i jej godności, bo jest po prostu obrzydliwe.Leżeliśmy tak przez chwilę nieruchomo i czułem, że ona mną pogardza, bo byłem nienormalny.W końcu wstała z sofy, uklękła obok mnie i głaskała mnie po głowie.- To się zdarza wielu mężczyznom i nie ma znaczenia.Słuchając jej, można by pomyśleć, że miała nie wiem jakie doświadczenie.Podeszła z powrotem do kominka, włożyła podomkę i usiadła, przyglądając mi się.Wyjaśniłem, że wiedziałem o tym, że nigdy nie będę mógł tego zrobić.Opowiedziałem długą historię, żeby wzbudzić jej litość, ale były to same kłamstwa.Nie wiem, czy uwierzyła, że chociaż odczuwam miłość, nigdy nie mogę tego zrobić.I dlatego właśnie musiałem ją zatrzymać.- Ale czy dotykanie mnie nie sprawia ci najmniejszej przyjemności? Wydawało się, że pocałunki sprawiały ci przyjemność.Powiedziałem: - To dzieje się poza etapem pocałunków.- Nie powinnam była wprawiać cię w stan takiego szoku.- To nie twoja wina.Nie jestem taki jak inni.Nikt tego nie rozumie.- Ja rozumiem.- Tylko marzę o tym.Ale to nigdy nie może stać się rzeczywistością.- Jak Tantal.- Wyjaśniła, kto to był.Przez dłuższy czas zachowała spokój.Miałem ochotę zastosować tampon.Zanieść ją na dół i skończyć z tym.Chciałem zostać sam.- Który lekarz powiedział ci, że nigdy nie będziesz mógł tego zrobić?- Zwykły lekarz.(Powiedziałem jej same kłamstwa.Nigdy, oczywiście, nie byłem u żadnego lekarza.)- Psychiatra?- W wojsku - wyjaśniłem.- Psychiatra.- Jakiego rodzaju marzenia snułeś w związku ze mną?- Różne.- Ale nie seksualne?Nie mogła przestać.Nigdy nie zostawiała niczego w spokoju.- Trzymałem cię w ramionach.To wszystko.Spaliśmy obok siebie, a na zewnątrz szalał wiatr albo deszcz i tak dalej.- Czy chciałbyś teraz tego spróbować?- To nic nie pomoże.- Jeżeli chcesz, chętnie to zrobię.- Wolałbym, żebyś tego w ogóle nie zaczynała.Milczała tak długo, że wydawało się to wiecznością.- Jak ci się zdaje, dlaczego to zrobiłam? Tylko po to, żeby uciec?- Nie z miłości.- Mam ci powiedzieć? - Wstała.- Musisz sobie zdać sprawę, że dzisiejszego wieczoru wyrzekłam się wszystkich moich zasad.Żeby uciec, niewątpliwie.Myślałam o tym.Ale naprawdę chcę ci pomóc.Musisz w to uwierzyć.Chciałam ci udowodnić, że seks to pewien rodzaj czynności, jak wszystko inne.Nie ma w nim nic nieprzyzwoitego, po prostu dwoje ludzi bawi się swoimi ciałami.Jak taniec.Jak gra.- Myślała, zdaje się, że powinienem się odezwać, ale ja pozwoliłem jej mówić.- Robię dla ciebie coś, czego nie robiłam nigdy dla żadnego mężczyzny.I wydaje mi się, że.że coś mi jesteś winien.Oczywiście, przejrzałem jej grę.Bardzo zręcznie owijała to, co chciała powiedzieć, w plątaninę słów.Potrafiła niemal człowieka przekonać, że naprawdę jest jej coś winien, jakby to nie ona zaczęła całą sprawę.- Proszę, powiedz coś.- Co?- Choćby to, że w ogóle zrozumiałeś, o czym mówię.- Zrozumiałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]