[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Magazy nujesz ty le dżuli, że obsłuży łby ś trzy floty, nie jedną.Oczy wiście Vanessa nie wiedziałanajważniejszego: dla Ery ka to nie by ła niewinna ry walizacja.Przeciwnie, chciał zawsze z niąwy gry wać  terraformować globy szy bciej i lepiej niż ona.A Van by ła dobra.Ale nie dlatego,że dostarczała swoim machinom dużo energii, ale z tego prostego powodu, że miała bardzorozległą wiedzę botaniczną i zoologiczną, której Ery kowi nigdy nie chciało się zgłębiać aż domolekularnego poziomu.Dlatego nadrabiał energią.Vanessa nie wiedziała jeszcze jednego  panele słoneczne statku matki Ery ka by łypermanentnie uszkodzone, bo latał na niedozwolonej, bardzo niskiej orbicie.Rzecz jasna, nigdyjej o ty m nie powiedział, bo zaraz zaczęły by się lamenty, zupełnie zbędne jego zdaniem.%7ły liw Czasach Szczęśliwości, zanurzeni we flofowej technologii, dbał o nich cały cholernyinteligentny technosy stem Imperium i panele bez przerwy się regenerowały.Za to energia, którąchłonęły, by ła tak ogromna, że jego machiny terraformujące śmigały dwa razy szy bciej niżzwy kłe, leniwe wulkanotwory.Ceną za niedozwoloną orbitę by ły nieustanne zapy tania mózgustatku, czy nie wrócić na opty malny pułap. Mamy Wolną Wolę , odpowiadał wtedy Van Mooni ręcznie zmuszał statek do krążenia na pożądanej wy sokości.Robił to od wielu cy kli.Wiedział, naco stać jego kry pę, i nie zamierzał niczego zmieniać.Zerknął jeszcze raz na ekrany pokazujące stan machin.Wszy stko by ło gotowe do pierwszegoaktu.Zatem& No dobra  zatarł ręce z ekscy tacji  ruszamy z ty m koksem!Do tej pory z wulkanów leniwie sączy ły się obłoki dy mu, a po zboczach niespiesznie ściekałalawa.Lecz na mentalną komendę Van Moona statek matka wy słał do machin terraformujący chrozkaz rozpoczęcia prac, a wtedy skorupą planety wstrząsnęły w pięciu miejscach kolosalneeksplozje.Gdy by glob zamieszkiwały jakieś istoty, z pewnością w ty m momencie zadrżały byz trwogi.Z wulkanów try snęły ogień, gęsty czarny dy m i para wodna.Gejzery sięgnęły dziesięciu, potem dwudziestu, wreszcie czterdziestu, a w przy padku jednego wulkanu pięćdziesięciu kilometrów.Wokół krost zaczęły się rozszerzać kożuchy gęsty ch, szaroczarny chchmur, wśród który ch strzelały rozświetlające je od środka bły skawice.Na brzegach chmuryby ły rozszarpy wane przez rzadką atmosferę, lecz wulkany produkowały tak wiele obłoków, żenawet głodna planeta nie by ła w stanie ich rozmy ć.Jeszcze kilka hekt, my ślał Ery k, nakazującstatkowi matce przesłanie maksy malnej dawki energii, i spadną pierwsze śniegi.Po nich, gdyzaczątki atmosfery się ogrzeją, oczy wiście wy łącznie w okolicach wulkanów, pojawią się deszcze.W ciągu kilku undukil pojawią się rzeki, co w tej chwili brzmiało jak mrzonka, bajka opowiadanapo spoży ciu sporej dawki neurodrinków.Na początku rzeki będą bardzo szerokie, a gdy zaczną sięzlewać, utworzą pły tkie morza.Potem akweny te spły ną w najniższe miejsca globu, a gdy zacznąw siebie uderzać, ruszą wielkie tsunami grzmocące w łańcuchy górskie i rozegrają się katastrofyna taką skalę, że ty lko martwy glob jest w stanie znieść je ze stoickim spokojem.Gdy ustanątornada i wy gładzą się grzbiety fal, co nastąpi w ciągu dwóch, może trzech deków, Van Moonzaszczepi na planecie ży cie.Najpierw bły skawicznie rosnące, ale krótko ży jące roślinyinicjacy jne, pózniej porosty, a następnie rośliny bardziej przy pominające sensowną florę.Wewzroście pomogą im orbitujące wokół planety panele solarne, do który ch statek matka skierujekolejne dawki energii.Wreszcie Ery k zaszczepi pierwsze gatunki fauny.Za niecały cy kl planetabędzie gotowa do zasiedlenia.Będzie to wy magało dużo, bardzo dużo energii, ale Van Moon by łna to przy gotowany.Znowu pokona Vanessę.Wy dał mentalną dy spozy cję wy tworzenia metaprojekcji i znalazł się na poziomie gruntuterraformowanego globu.Widział, jak suną w jego kierunku budzące grozę i zachwy t zwałychmur wy sokie na wiele kilometrów, jak powstają pierwsze, jeszcze słabe podmuchy atmosfery,czuł pod nogami nieustanne wstrząsy ziemi, tak silne, że gdy by w pobliżu stały jakiekolwiekbudy nki, naty chmiast by się zapadły.Assam ry czał, parskał z gniewu, przeży wał agonię, a rany,które odnosił, by ły zaczątkiem ży cia.Van Moon wspomniał teorie Tamaoizmu, że mężczy zna,w przeciwieństwie do kobiety, staje się płodny poprzez ranę.W ty m rozumieniu Assam by łmężczy zną.Dzięki inicjacy jny m szty chom, wskutek który ch obficie krwawił, wkrótce przeobrazisię w ży ciodajną ziemię.W trzasku piorunów, w huku tornad, w grzmocie ścierający ch się pły ttektoniczny ch rodziła się nowa siedziba dumnego Imperium.Po policzkach metowej reprezentacji Ery ka Van Moona spły nęła łza.Naprawdę uwielbiał tę robotę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl