[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słyszysz?- Pewnie masz rację.I w tym momencie znad rzeki przypłynął wielki obłok mgły i porwał Jenny.Przez chwilę kusiło mnie żeby rzucić się za nią, złapać i przyprowadzić z powrotem.no ale nawet ja nie jestem taki głupi.Odwróciłem się i ruszyłem w stronę mojego pudła w parku.Znów byłem sam jak palec.Jenny zawsze mi mówiła żebym mówił prawdę.To był ostatni raz kiedy jej nie posłuchałem.- Powiedzcie, szeregowy Gump, kiedy po raz pierwszy wpadliście na pomysł, że można wymienić zakładników na broń?Siedziałem w pokoju przesłuchań przy długim stole, przodem do tych wszystkich senatorów, prawników i innych wzdętych ważniaków.Reflektory biły mnie w oczy, a kamery telewizyjne wszystko rejstrowały.Pytania zadawał jeden taki przystojny blondyn.- A kto mówi że to był mój pomysł?- Ja tu zadaję pytania.Wy, szeregowy Gump, macie na nie odpowiadać - mówi.- Nie za bardzo wiem jak odpowiedzieć - ja na to.- Bo nawet nie pyta pan czy to był mój pomysł, tylko od razu chce pan wiedzieć kiedy mi przyszedł do łba.- Zgadza się.A więc kiedy.?Zerkłem na pułkownika Northa, który przypiął sobie do munduru chyba wszystkie medale jakie w życiu dostał.Pułkownik wpatruje się we mnie intensywnie i powoli kiwa makową jakby zachęcał mnie do odpowiedzi.- To chyba było wtedy jak spotkałem się z prezydentem - mówię.- Dobrze.I czy podczas tego spotkania powiedzieliście prezydentowi o swoim planie wymiany zakładników na broń?- Nie, proszę pana.- A zatem co powiedzieliście prezydentowi? - pyta się mnie blondyn.- Że poprzedni prezydent, z którym gadałem najbardziej lubił oglądać “Prawdę i tylko prawdę”.- Czyżby? A co na to obecny prezydent?- Że on sam woli “Ubić interes”.- Szeregowy Gump! - krzyczy blondyn.- Przypominam wam, że zeznajecie pod przysięgą! Macie mówić prawdę!- No dobrze.Więc kiedy przyszliśmy prezydent oglądał “Koncentrację” i powiedział że to go rozprasza.- Szeregowy Gump! Jeszcze raz przypominam wam o przysiędze! Wyraźnie unikacie odpowiedzi! Naigrawacie się z członków komisji senackiej! Radzę uważać, bo możemy was oskarżyć o obrazę Kongresu.- Kurde flaki, coście tacy obrażalscy? - pytam go.- Osłaniasz ich, ty skurwysynu! - wrzeszczy blondyn.- Osłaniasz ich wszystkich! Prezydenta, pułkownika Northa, Poindextera, diabli wiedzą kogo jeszcze! Ale my dojdziemy do prawdy, choćby miało nam to zająć rok!- Tak jest! -ja na to.- Słuchajcie, szeregowy Gump.Pułkownik North zeznał, że to wyście obmyślili cały ten haniebny plan sprzedaży broni Iranowi w zamian za zwolnienie zakładników, a następnie przekazania pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży broni partyzantom w Ameryce Środkowej.Czy to prawda?- Nic nie wiem o żadnych partyzantach - mówię.- Myślałem że forsa idzie dla goryli walczących w Nikaragui.- Aha! - woła blondyn.- Czyli przyznajecie, że świetnie się orientowaliście, gdzie trafią pieniądze!- No, do goryli.Tak mi mówiono.- Tak wam mówiono, powiadacie? A ja twierdzę, że kłamiecie, szeregowy Gump.Twierdzę, że to wy, za cichą zgodą prezydenta, obmyśliliście cały plan! Więc teraz nie udawajcie wariata!- Ja nic nie udaję, ja naprawdę.- Panie przewodniczący - przerywa mi blondyn - to chyba oczywiste, że szeregowy Gump, specjalny pomocnik prezydenta do tajnych działań, kłamie jak najęty.Traktuje nas jak głupców! Uważam, że powinno się go oskarżyć o obrazę Kongresu.Przewodniczący komisji senackiej wydął pierś i kikuje na mnie jakbym był jakim robalem czy co.- Szeregowy Gump - powiada.- Rzeczywiście wygląda na to, że stroicie sobie z nas żarty.Czy zdajecie sobie sprawę, jaka może was spotkać za to kara?- Nie, proszę pana - mówię.- Powiem prosto z mostu: możemy cię, skurwysynu, wpakować do pierdla.- Ta? To na co czekacie? - pytam, naśladując takt i dyplomancję pułkownika Northa.- Pakujcie.I tak znalazłem się za kratkami.Następnego dnia “The Washington Post” drukuje artykuł zatytułowany: IDIOTA ARESZTOWANY ZA OBRAZĘ KONGRESU.THE WASHINGTON POSTPodczas wczorajszych przesłuchań dotyczących sprzedaży broni do Iranu, pewien upośledzony umysłowo mieszkaniecAlabamy został oskarżony o obrazę Kongresu.Sprawę afery Iran-contras dokładnie opisywaliśmy na łamach naszej gazety.Forrest Gump, człowiek bez stałego miejsca zamieszkania, został skazany na bezterminowy pobyt w więzieniu za lekceważenie członków komisji senackiej, która bada zarzuty stawiane czołowym przedstawicielom administracji prezydenta Reagana, podejrzanym o mamienie irańskiego przywódcy ajatollaha Chomeiniego obietnicami sprzedaży broni w celu wyłudzenia gotówki.Gump, który podobno uczestniczył w wielu podejrzanych interesach z ramienia rządu Stanów Zjednoczonych, w tym również w programie lotów kosmicznych, jest - jak twierdzi nasz informator - “członkiem skrajnie prawicowego odłamu amerykańskiego wywiadu, jednym z tych facetów, co to się śnią po nocach”.Zasiadający w komisji senator, który prosił o zachowanie anonimowości, powiedział nam, że Gump “będzie gnił w pierdlu dla psychicznych, dopóki nie wyrazi skruchy za to, że próbował zrobić głupców z członków Kongresu.Tylko członkowie Kongresu mają do tego prawo, a nie jakiś wypierdek z Alabamy”.Dali mi ciuchy w czarno-białe paski, a potem wsadzili mnie do celi razem z fałszerem, ze zboczeńcem co molestował dzieci, z gościem co urządzał wybuchy i ze świrem o nazwisku Hinckley, który cały czas gadał o aktorce Jodie Foster.Najsympatyczniejszy był fałszer.Po przejrzeniu różnych moich akt i papierów naczelnik więzienia dla psychicznych skierował mnie do robienia tablic rejestracyjnych.Życie w więzieniu płynęło nudno i spokojnie.Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, a dokładniej była Wigilia i na zewnątrz padał śnieg, kiedy do celi przyszedł strażnik i powiedział że mam gościa.Spytałem go jakiego gościa, a on na to:- Słuchaj, Gump, zważywszy na przestępstwo, jakiego się dopuściłeś, ciesz się, że w ogóle ktokolwiek się zdecydował cię odwiedzić.Jak tam uważam, że ludzi, którzy robią durni z członków Kongresu amerykańskiego, powinno się trzymać po ciemku, o suchym chlebie i wodzie.Więc nie gadaj, tylko podnoś dupsko i wyłaź.Poszłem z nim do sali widzeń.Za oknem grupa kolędowników z Armii Zbawienia śpiewała “Cichą noc”, a święty Mikołaj potrząsał dzwonkiem zbierając datki.Kiedy usiadłem w wyznaczonym miejscu, ze zdziwienia szczęka prawie opadła mi na kolana, bo po drugiej stronie drucianej siatki zobaczyłem małego Forresta.- Cześć - mówi do mnie dzieciak.- Wesołych świąt.- Dzięki.- Tak mnie zatkało na jego widok że nie wiedziałem co innego powiedzieć.Przez minutę siedzimy bez słowa i się na siebie gapimy.A raczej ja się gapię na niego, a on w blat, tak jakby wstydził się że jego tatuś przebywa za kratkami.- Skąd się tu wzięłeś? - pytam go w końcu.- Babcia mnie przysłała.Pisali o tobie we wszystkich gazetach, mówili w telewizji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]