[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W którymś momencie zrozumiała, że ludzie oglądają się za Susanne.Może dlatego, że tak o siebie nie dbała, od lat nosiła tę samą fryzurę: włosy ściągnięte do tyłu i upięte w kok na karku.Wkładała suknie, które może były modne przed tamtą wojną.Chodziła też dość dziwacznie, trochę bokiem, jakby ją ściągało na środek drogi.Ewelina po raz pierwszy tak naprawdę przyjrzała się Susanne i dostrzegła, jak bardzo ma ona zmęczoną twarz.To zmęczenie można było dostrzec w zmarszczkach wokół oczu, w kącikach ust, w sposobie trzymania głowy.Wyglądało to, jakby Susanne musiała walczyć z wiatrem.To był z pewnością wiatr historii - pomyślała bez cienia uśmiechu, zastanawiając się jednocześnie, ile właściwie ciotka ma lat.Była już chyba dobrze po siedemdziesiątce.- Ciociu, muszę cioci coś powiedzieć - zaczęła.Susanne stała przy toaletce, poprawiając włosy.Sprawdzała, czy, broń Boże, nie uwolnił się jakiś kosmyk z tej najmniej twarzowej fryzury, jaką można sobie wyobrazić.- Słucham - odrzekła.- Lidka przyjechała, bo.- nagle zabrakło jej odwagi, żeby powiedzieć Susanne, z czym przyszła.Ciotka z reguły unikała ryzyka, prowadziła Lechice z przesadną ostrożnością i Ewelinie trudno sobie było ją wyobrazić wplątaną w jakieś nielegalne działania, zwłaszcza takie, za które można było trafić pod ścianę.- Słucham - powtórzyła ciotka, a Ewelinie wydało się, że jej głos zabrzmiał sucho.- Może porozmawiamy później - rzekła spłoszona.- Czy coś się stało? - spytała ostrożnie Susanne.- Nie, nic złego, raczej.Raczej to jest pomyślne.Bardzo ważne dla mnie.- plątała się.Ciotka wzięła ją za rękę i podprowadziła do fotela, sama przysunęła sobie drugi.Usiadła i spojrzała Ewelinie prosto w oczy.- Ciociu.ja straciłam tyle czasu.W czerwcu skończyłam dziewiętnaście lat, a jestem nikim, dosłownie nikim - powiedziała czując, że zbiera się jej na płacz.- Mój Boże - odrzekła z westchnieniem ciotka.- Jak się ma dziewiętnaście lat, można przenosić góry.- Więc ja chcę przenieść górę, chcę studiować - wypaliła Ewelina jednym tchem.W oczach ciotki dostrzegła przestrach.- Ale chyba po wojnie.- Ja już nie mam czasu czekać na zakończenie wojny, muszę coś zacząć teraz.Żeby się odnaleźć, nie czuć tej strasznej pustki! Ona mnie zabija.Ja mam od tego okropne myśli.Ja nawet myślałam o.-- w ostatniej chwili ugryzła się w język.- Po prostu muszę studiować.- Prawo? - spytała ciotka.- Tak - odrzekła zaskoczona.- Skąd ciocia wie?- Bo już to słyszałam od twojej matki.Jak musisz, to studiuj.Zrobię wszystko, żeby ci pomóc.Domyślam się, że to nie jest legalne.Jeżeli nie możesz mi powiedzieć wszystkiego, to nie mów, zrozumiem.- Ciociu! - Ewelina przytuliła się do niej.- Jesteś taka kochana!- A czy mamy jeszcze kogoś, Ewelinko, oprócz siebie? - spytała z uśmiechem.Ewelina pokręciła przecząco głową.- Tylko.Studia są odpłatne.Czterdzieści złotych miesięcznie.Nie wiem, czy nas na to stać.Tyle cię kosztował Pawiak.Ja nie wiedziałam, dopiero Lidka mi powiedziała, że sprzedałaś swoją pamiątkową bransoletkę.- To ty zapłaciłaś za Pawiak - odrzekła ciotka poważnie.- Nikomu nic nie jesteś winna.Pamiętaj!- Można się postarać o ulgi, a nawet zostać zwolnionym z opłat w wyjątkowych wypadkach.Susanne pokręciła głową.- Nie ma takiej potrzeby, suma nie jest duża.A poza tym myślę, że trzeba uruchomić warszawskie mieszkanie.Nie będziesz przecież stąd dojeżdżała.O umówionej porze, z wyuczonym na pamięć hasłem Ewelina wybrała się pod wskazany adres.Z sercem w gardle sięgnęła do dzwonka.- Czego? - spytał przez drzwi mało sympatyczny męski głos.- Po odbiór lisa - odpowiedziała.- Farbowanego.Drzwi się otworzyły i Ewelina zobaczyła przed sobą mężczyznę z czerwonym, byczym karkiem, tylko w podkoszulku i kalesonach.Miał rozsierdzoną twarz.- Tu nie ma żadnego lisa! Już wam mówiłem, do stu tysięcy piorunów! Ja jestem po nocnej zmianie! I chcę spać! Spać! - wrzasnął mężczyzna i zanim Ewelina zdołała coś odpowiedzieć, zamknął jej drzwi przed nosem.Lekko oszołomiona schodziła po schodach.To niemożliwe, żeby pomyliła hasło, a czekający na nią profesor występował dla kamuflażu w przepoconym podkoszulku.Coś tu się nie zgadzało.Adres pamiętała lepiej niż pacierz.Nowogrodzka 17, z bramy na lewo, mieszkanie na drugim piętrze, na wprost schodów.Minęła ją młoda dziewczyna, na jej twarzy malowało się takie podniecenie, że Ewelina bez trudu się domyśliła, iż to jej przyszła koleżanka.Przystanęła na półpiętrze, nasłuchując.Dziewczyna zadzwoniła do drzwi, odezwał się ten sam nieuprzejmy baryton.- Po odbiór farbowanego lisa - usłyszała Ewelina i zakryła usta, żeby głośno nie parsknąć.Dziewczyna została poczęstowana podobną wiązanką, i jak niepyszna zaczęła zbiegać po schodach.Na widok Eweliny przystanęła.W jej oczach pojawił się niepokój.- Proszę się nie obawiać - odezwała się Ewelina.- Ja przed chwilą zostałam potraktowana tak samo.Zaszła jakaś pomyłka.Dziewczyna, nie dowierzając Ewelinie, nie odpowiedziała.- Hasło jest na pewno dobre, chyba coś się pokręciło z adresem.- ciągnęła Ewelina.- Pani też na rozmowę kwalifikacyjną?Tym razem dziewczyna skinęła potakująco głową.Zeszły razem po schodach i przystanęły w bramie.Obok nich przechadzał się młody mężczyzna w oficerkach i w płaszczu z podniesionym kołnierzem.Ewelina zauważyła go już wcześniej, wydało jej się więc to niepokojące.Co prawda chłopak nie wyglądał na szpicla, ale wszystko było możliwe.Stały w bramie, przestępując z nogi na nogę, bo zrobiło się zimno, a on ciągle spacerował.Jeszcze dwie osoby weszły na górę i wróciły stamtąd jak niepyszne.Ich miny mówiły same za siebie.- W sprawie lisa? - spytała cicho Ewelina, kiedy pierwsza z dziewczyn ją mijała.- Tak! - wykrzyknęła rozpromieniona.- Myślałam, że trzeba wejść na drugie piętro.Ich rozmowę usłyszał spacerujący chłopak, zbliżył się szybko.- Ja w tej samej sprawie.Ale to chyba zły adres.Zastanawiali się, co dalej robić, kiedy Ewelina zobaczyła nadbiegającą Lidkę.Była zadyszana, przez chwilę nie mogła wydobyć z siebie głosu.- Przepraszam, kochani - powiedziała wreszcie i zapominając o zasadach konspiracji, wyznała szczerze, że zrobiła czeski błąd i numer mieszkania podała jako numer domu.- Takie pomyłki teraz drogo kosztują - powiedział chłopak w oficerkach.Bardzo jej się spodobał, miał chmurną twarz i surowy wyraz oczu, ale Ewelina domyśliła się, że to tylko taka poza i że jej nowy znajomy jest człowiekiem kompletnie do życia nie przygotowanym.Znała ten typ ludzi, sama chowana pod kloszem, niewiele o życiu wiedziała, zanim po awanturze w kinie nie znalazła się na Pawiaku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]