[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wczoraj nocà, po raz pierwszy od mojego pogrzebu, by"Pan u mnie na cmentarzu, Ýeby zostawiç Êwieczk´.Ciesz´ si´,Ýe przy zapalaniu sparzy" Pan r´k´.Âwieca zaraz po PanaodejÊciu zgas"a, ale ból pozosta" i to si´ liczy.Martwi´ si´ troch´ o Pana.Pan jakoÊ dziwnie ostatniozmarkotnia".Smutek m´czy otoczenie, Drogi Panie, i zamiastwzruszaç nudzi.Niech Pan ucieka od siebie, bo od pewnegoczasu, to nie najlepsze miejsce dla Pana.Pisz´ coraz niemà-drzej.Prosz´ zatem pozwoliç, Ýe sko’cz´.Pozdrawiam i zapewniam, Ýe pami´tamPa’ski Piotr SkrzyneckiPS Prosz´ napisaç coÊ o Êwi´tach, sylwestrze, Nowym Ro-ku.Prosz´ pisaç raczej o marzeniach, a nie o rzeczywistoÊci.Pozdrowienia od Justyny.Niebo.¸aweczka, grudzie’ 1999- 233 -Pan Piotr SkrzyneckiNieboKochany Panie Piotrze,pomyÊla"em, Ýe wten grudzie’ inaczej podzielimy si´ rolami.Pan mi opowie o nocy sylwestrowej na miar´ Pa’skich aktu-alnych oczekiwa’, ja natomiast odwzajemni´ si´ opowieÊciào wymarzonej przeze mnie Wigilii BoÝego Narodzenia ko’cawieku.Niektórzy twierdzà, Ýe schy"ek DWUDZIESTEGO dopie-ro za rok.MyÊl´ inaczej.Bo chc´, bo chyba musz´, bo coÊ mnie pona-gla.Zresztà czy tylko mnie?Zaczn´ od szczekania jeÊli Pan pozwoli.Bo w t´ szczegól-nà noc przemieniam si´ dla Pana w "aciatego teriera, któryujadaniem przegania grudniowe chmury, wyciem uwodziksi´Ýyc, a gwiazd´ betlejemskà wita psim skie"czeniem.Potem, ja terier, prosz´ Pana, truchtem przemykam dowielkiej sali, tak pi´knej, Ýe chyba wawelskiej, wskakuj´ naskromny zydelek, spojrzeniem omiatam wigilijny stó", oblizu-j´ si´ i merdajàcym ogonem przywo"uj´ goÊci.A na stole, Drogi Panie, dwanaÊcie tradycyjnych potraw:owies, marchew czerwona, zielona kapusta, brukiew, sianopod obrusem i przygotowana z myÊlà o kocie, suto podlanawalerianà, potrawa z ryby.A poza tym ciel´ce kostki i pedi-gree z dziczyzny.Wpada zajàc, hyc, i juÝ robi s"upka na krzeÊle.Po nim za-myÊlony wilk z kryszta"kami lodu na pysku.Drobnym truch-cikiem wbiega kuropatwa i.od razu chce do ziaren.Warknà-"em poskutkowa"o.Kury przysiad"y rz´dem na szczycieoparcia renesansowego fotela.Za nimi kot wyrós" jak spodziemi.Koza zaglàdajàca t´sknie pod obrus.Cielak, osio", klaczz male’kim êrebi´ciem zawini´tym w grzyw´.Ryby spadajà-ce "awicà z Ýyrandola, prosto do wazy z mlekiem.Úó"w wypo-- 234 -lerowany na glanc, go"àb z jemio"à w dziobie.S"o’, który jakprzysta"o na dÝentelmena, zostawi" tràb´ w szatni, tygrysbez z´bów i male’ki wieloryb, bo w t´ czarownà noc postano-wi" si´ stosownie zminiaturyzowaç.A za nimi inni ca"y t"um!Królewskà sal´ najpierw wype"ni"y Ýyczenia, potem cicheodg"osy spoÝywanych potraw, a na ko’cu kol´da, której niktnie musia" Êpiewaç, bo postanowi"a Êpiewaç sama.Zwierz´tas"ucha"y i by"y szcz´Êliwe.O dwunastej w nocy s"o’, który mia" pami´ç jak s"o’, przy-pomnia" sobie nagle, Ýe wed"ug legendy o tej godzinie ludziezaczynajà mówiç ludzkim g"osem.Rozweselona gromadkabiesiadników zerwa"a si´ od sto"ów, Ýeby stwierdziç jak naj-rychlej, czy tak jest rzeczywiÊcie.Przy stole pozosta" tylko stary lis, który drzemiàc, wàtpi".Krowa i ko’ podrepta"y w znajome miejsca, gdzie przy Ý"o-bach stali, przywiàzani mocnymi "a’cuchami, byli i aktualnim´Ýowie stanu.Stali nieruchomo i tylko od czasu do czasuwstrzàsa"y nimi dreszcze, za pomocà których bezskuteczniepróbowali wytrzepaç siano z g"ów i s"om´ z butów. Przynosimy Wam dobrà nowin´ zarÝa" ko’. Beee. wyrazi"y wàtpliwoÊç pochylone nad korytemg"owy. Bardzo w was wierzymy zarycza"a krowa. Meee. z wyraênà satysfakcjà rozleg"o si´ przy Ý"obie.Ja tymczasem, Pa’ski wigilijny terier, próbowa"em dostaçsi´ do w"asnej budy, którà ktoÊ mi zajà".KTO Panie Pio-trze.Bo obok zobaczy"em czarnego mercedesa, z opartymo drzwi ochroniarzem, leniwie drapiàcym si´ pod kuloodpor-nà kamizelkà. Do budy! wrzasnà".Ale zaraz zawstydzi" si´, bo prze-cieÝ mój domek zajà" chwilowo jego szef, który nie majàcw sercu Ýadnej kol´dy, podlizywa" si´ Bogu zaimprowizowa-nà napr´dce i na poczekaniu. Czem pr´dzej si´ wybierajcie. zaszczeka"em, jakumia"em.Ale z budy nie doszed" Ýaden g"os.- 235 -Ani.beee, ani.meee, ani.kukuryku prosz´ Pana.Przytulam Pana, "ami´ si´ op"atkiem i czekam na wieÊciPa’ski Jan NowickiKraków, grudzie’ 1999- 236 -Pan Jan NowickiZiemiaDrogi Panie Janie,dzi´kuj´ za to, Ýe Pan mi ofiarowa" sylwestrowà noc.Tylko,gdzie mia"bym jà sp´dziç i z kim? Minà" tydzie’, jak wys"a-"em tu podanie z proÊbà o pewien drobiazg, a odpowiedzi jaknie by"o, tak nie ma.A przecieÝ napisa"em krótko i najdelikatniej, jak tylko po-trafi´.PAN WSZELKIEGO STWORZENIADobrze mi tu wNiebie mnie, ma"ej kropelce,Ale mia"bym pomys" doÊç Êmia"y, niestety.ÚebyÊ, Wielki BoÝe zatroskany wielce,Sprzeda" jednà gwiazd´ na zakup confetti.PIOTR SKRZYNECKINo i zobacz Pan.Chodzi przecieÝ o drobiazg, o taki dro-biazg, a GÓRA milczy jak zakl´ta.I co ja mam wtej sytuacjizrobiç? Panie Janie.Drugi raz zwracaç si´ nie b´d´, bo niemog´.Po prostu nie wypada.Brak umiaru, który Pan takcz´sto mi zarzuca", tutaj wNiebie jest bardzo niemile widzia-ny.Jestem zrozpaczony.Rok temu w noc prze"omu 1998/99roku ogrzewa"o mnie jeszcze wspomnienie tamtych piwnicz-nych bali.Ale teraz, teraz jest mi po prostu zimno, corazzimniej.Zimno.!Czekaj Pan, zimno oznacza przecieÝ mróz.A mróz to lód Drogi Panie.Panie Janie mam! Ja w t´ sylwestrowà noc- 237 -ko’ca wieku spróbuj´ si´ po prostu przemieniç w lód.I co Panna to? To niez"y pomys".Tylko co dalej, co potem? Nie wiem.Ale jak juÝ b´d´ lodem, to si´ moÝe przekonam?(minà" jakiÊ czas)Wisz´ przyczepiony do okapu hacjendy, ja, Pa’ski sopel,i czekam na rozwój wydarze’.Sylwestrowa noc! U Was powin-na byç teraz dziewiàta, dziesiàta wieczór.GoÊcie zbierajà si´w Piwnicy.Wchodzi GrzeÊ Turnau z Marynià.Jan Kantytrzymajàcy pod r´k´ Sylwi´.Sebastian.Hania Banaszak w to-warzystwie tajemniczego nieznajomego.Dorotka Âl´zak z In-ternetem przytulonym do serca.Profesor Szczeklik u bokuswojej pi´knej Ýony.Ruth z nieod"àcznà Marysià.Ania Sza"a-pak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]