[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolski patrzył na naiwne, zastraszone oczy Wartałowicza, na jego poczciwą, przystojnątwarz o smętnych ustach, po których teraz błąkał się uśmiech wstydu, zalęknienia, nieśmiało-ści % i żal mu się go zrobiło.% Jak się nazywasz? prawda! a może pisać umie.Umiesz? Wartałowicz skinął głową.% Wachmistrz, tam leży papier i pióro.Wartałowicz napisał i podał papier.% Michał Wartałowicz, katolik, lat dwadzieścia, znajda, wychowanek księdza proboszczaFasolkowskiego z Pucimuszek % czytał po chwili półgłosem porucznik Kolski pragniesłużyć wojskowo i głowę położyć za kraj rodzony % doczytał po cichu.% Charakter pisma ładny.Mógłby się i w kancelarii, nie tylko do kucia koni przydać.Takpragniesz służyć? Wartałowicz położył rękę na sercu.% No, panie rotmistrzu, cóż, że nie gada? Z cesarzem by i tak nie rozmawiał.Może sięprzyda.Ludzi nam w szwadronie ubyło.Ale rotmistrz się obruszył:% Jeszcze czego! Słyszane rzeczy! Kaleka w pułku! Nie ma o czym mówić!Kolski popatrzał na niemowę.Azy mu świeciły w oczach, a twarz przybrała wyraz nieopi-sanego smutku i upokorzenia.Kolski wzruszył ramionami, chcąc dać poznać, że nic poradzićnie może.% Nie ma o czym mówić % powtórzył rotmistrz, mający widocznie czym innym, zajętąmyśl.Wartałowicz pokłonił się i zwrócił w widocznej rozpaczy, lecz nagle sięgnął ku postawio-nemu w kącie blisko drzwi ciężkiemu kawaleryjskiemu pałaszowi Kolskiego, podniósł go i56ująwszy pochwę dwoma palcami za sam koniec, wyprostował z nim rękę i błagalnie spojrzałna oficerów.% Tam do diabła! zawołał Kolski. A to siła! Zaś wachmistrz Dybul, zapominającsnadz o subordynacji, rozpoczął do rotmistrza Zaremby:% Melduję pokornie, panie rotmistrzu, grzech by był takiego odścigać, a to on w polu naj-dzikszego konia do kucia przytrzyma i pół fury siana na sobie uniesie.Jak Boga kocham,grzech by był.Niczym nieboszczyk Ciaptak!Zaremba widać lubił ludzi silnych, bo popatrzał uważniej na Wartałowicza i ozwał się doń:% A to ty tak chcesz służyć, kochanku? Gwałtem? Ale jakże to będzie, kiedy nie gadasz?A jezdzić umiesz? Bić się chcesz? Wartałowicz przełożył szablę do lewej ręki i podniósł dwapalce u prawej do góry.% Dybul, proszę iść do szefa szwadronu t powiedzieć, co i jak, i że ja proszę, żeby pan szefsię postarał u pułkownika, żeby ten człowiek był przyjęty.Powiedzieć, że z powodu nadzwy-czajnej siły oddać może wielkie usługi, zwłaszcza że o skompletowaniu szwadronu mowy jużnie ma.Jeżeli go przyjmą, wypróbować zaraz, jak jezdzi.Byłby dobry do remontu.W ten sposób Michał Wartałowicz, rodem podobno z Suwałk, niemy Achilles strasznejwojny, przyjęty został do armii Napoleona.Ach, jakże biło mu serce w piersi! Trzydzieści mil z Pucimuszek moczarami, puszczą ipustkami szedł, w końcu już bez chleba, niemy, niemy, niemy.Gdy inni pod chorągiewkamistali, dlatego że mówić mogli.Gdy innych werbowano, pod broń wołano on się bał, ondrżał, że go odpędzą.Darł się ze swoją niemotą przez lasy i pomiędzy wojska obce.Krył się przed nimi, uciekał.Bo mogli go wziąć za szpiega, niemotę za symulację.Wreszcie dotarł pod opiekę MatkiOstrobramskiej.Byliby wygnali jak psa.Na szczęście, Matka Boska Ostrobramska podsunęła mu pod oczypałasz.Ach! Jeśli pałasz go do wojska wwiedzie, bodajby zginął pałaszem przebity na zwy-cięskim polu.% To wszystko cesarz! To wszystko Napoleon! % rzekł Kolski.% Entuzjazm szalony!Masz pan, taki prosty człowiek, kaleka, Bóg wie skąd.% Każdy dzień ma swój świt, swoje południe i swój zachód % odpowiedział rotmistrz Za-remba.% Obawiam się, aby Napoleon zachodu swego nie zaczął.% On go nie zacznie nigdy, możesz pan być spokojny! % rzekł Kolski.% On, jeżeli zaga-śnie, to tak jak hometa albo jak wulkan % ze śmiercią.% Ha, no, vederemo.Widziałem go pod Aspern-Essling, kiedy mu Austriacy zwalili mostyna Dunaju i odcięli go z trzydziestu tysiącami od armii na stracenie, jak mówił do marszałkaMasseny: Massena, ty jeden potrafisz stawić czoło arcyksięciu! I Massena ocalił odwrót ijego, i wojska.Pod Eylau od ataku piechurów rosyjskich ocalił go Murat.Inaczej % byłobywszystko razem z nim w łeb wzięło.% A ja myślę, że teraz zacznie się sprawdzać to, co wyrzekł, że niedługo jego dynastia bę-dzie najstarsza w Europie.U Napoleona nie masz nic niepodobnego.A wówczas! Pomyślpan, panie Zaremba! No, pomyśl pan tylko!.% Myślę.% Pomyśl tylko, panie rotmistrzu.Już cesarz mieszka w tym samym pokoju, gdzie tydzieńtemu jeszcze mieszkał cesarz Aleksander! Bez jednej bitwy, bo cóż tych tam drobnych utar-czek z Kozakami, w których kilkuset ludzi z obu stron padło, nawet liczyć nie ma co! Co zawspaniała wróżba na całą przyszłą wojnę!.Istotnie, tylko tydzień temu w pokoju, który dziś służył za gabinet pracy Napoleonowi,dwudziestego piątego czerwca cesarz Aleksander pisał ostatni swój list do przyjaciela z Er-furtu i Tylży, list suchy i zimny, choć jeszcze utrzymany w tonie pojednawczym:57 Panie bracie % brzmiał ten dokument, po którym zabrzmiały armaty % dowiedziałem sięwczoraj, że mimo tej lojalności, z jaką dotrzymywałem moich zobowiązań względem WaszejCesarskiej Mości, wojska jej przekroczyły granice Rosji.Jeżeli Wasza Cesarska Mość ze-chce cofnąć swoją armię z terytorium rosyjskiego, będę uważał to, co zaszło, jako niebyłe ipojednanie między nami będzie jeszcze możliwym.W przeciwnym razie Wasza CesarskaMość zmusi mnie widzieć teraz w niej nieprzyjaciela, którego nic nie sprowokowało z mejstrony.Od Waszej Cesarskiej Mości zależy oszczędzić ludzkości klęsk nowej wojny.Pozostaję Waszej Cesarskiej Mości dobrym bratem.AleksanderAle oddając ten list, o którym wiedział, że jest tylko czczym słowem kryjącym intencjęzupełnie inną, ministrowi policji, generałowi Bałaszowowi, do doręczenia Bonapartemu,Aleksander dołączył instrukcję:% Powiedz pan, że ręczę honorem, że nie będę traktował o pokój, dopóki chociaż jedenżołnierz francuski będzie na ziemi rosyjskiej.Z tą instrukcją, w towarzystwie podoficera Kozaków i trębacza, generał Bałaszow wiózłlist do Napoleona.Trzydziestego czerwca szambelan cesarski, hrabia Turenne, wiódł go przed Napoleona zlistem od cesarza Aleksandra do tego samego pokoju, w którym list był pisany.Napoleon jadł obok śniadanie, lecz natychmiast odepchnął krzesło, na którym siedział, iprzeszedł do gabinetu, gdzie natychmiast także zalał generała potokiem słów:% Cieszę się, generale, że pana poznaję.Wiem, że pan jesteś szczerze przywiązany do ce-sarza Aleksandra, będę więc do pana mówił szczerze i proszę pana o wierne powtórzeniemoich słów.Cesarz Aleksander ma złych doradców.Czego się spodziewa po tej wojnie? Je-stem już panem jednej jego prowincji bez strzału i zanim wiemy, jeden i drugi, o co się bę-dziemy bili.Bałaszow patrzał spokojnie na Napoleona, który widocznie był rozdrażniony do wysokie-go stopnia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]