[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Istniały pewne przesłanki świadczące o ich działalności: ktoś na przykład przywiózł z Niemiec nadajnik Snowa i złożył go w przechowalni na dworcu Victoria, stąd Snow miał go odebrać.Zarówno Abwehra, jak i sami szpiedzy byli zbyt czujni, by dać się złapać przez podwójnych agentów.Wszelkie dane na ten temat zawierały akta Bloggsa.W tym samym czasie specjaliści pracowali nad ulepszeniem metod radiopelengacji, a MI6 próbowała odbudować swoje siatki szpiegowskie w Europie, które utonęły w fali okupacyjnych wojsk Hitlera.Informacje dotyczące tej sprawy również mieściły się w aktach Bloggsa.– Czasem doprowadza mnie to do szewskiej pasji – powiedział Godlimanowi.– Spójrz na to.Wyciągnął z pliku papierów podsłuchane przez radio informacje o stworzeniu Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego na Finlandię.– Przechwyciliśmy to na samym początku roku.Wiadomość jest bez zarzutu.Próbowaliśmy umiejscowić agenta, kiedy nagle przestał nadawać – możliwe, że mu przerwano.Parę minut później podjął na nowo nadawanie, ale zanim nasi chłopcy zdążyli go namierzyć, zniknął powtórnie.– Co to jest: “Pozdrowienia dla Williego?" – zapytał Godliman.– To bardzo ważne – odpowiedział Bloggs.Podniecenie brzmiało w jego głosie.– Tutaj masz kawałek innej wiadomości, całkiem świeżej.Patrz: “Pozdrowienia dla Williego".Tym razem doczekaliśmy się odpowiedzi.Była zaadresowana do “Die Nadla".– Do “Igły".– Ten facet to prawdziwy zawodowiec.Przyjrzyj się jego informacjom: rzeczowe, zwięzłe, ale szczegółowe i całkowicie jednoznaczne.Godliman przeglądał fragment drugiej informacji.– To chyba dotyczy zniszczeń spowodowanych bombardowaniem?– Widocznie obszedł dokładnie cały East End.Fachowa robota.– Co jeszcze wiemy o tym Die Nadlu?Młodzieńczy zapał na twarzy Bloggsa gdzieś się ulotnił.– Obawiam się, że to wszystko.– Posługuje się pseudonimem Die Nadel, podpisuje się “Pozdrowienia dla Williego", jest w posiadaniu ważnych informacji i to wszystko, prawda?– Boję się, że tak.Godliman usiadł na brzegu biurka i zaczął wyglądać przez okno.Na ścianie przeciwległego budynku, pod ozdobnym parapetem, jakieś ptaki zaczęły sobie wić gniazdo.– Dysponując takimi danymi, jakie mamy szansę, że go złapiemy?Bloggs wzruszył ramionami.– Obawiam się, że żadne.Rozdział 5To właśnie dla takich miejsc jak Wyspa Wiatrów zostało wymyślone słowo “posępny".Wyspa Wiatrów jest bryłą w kształcie litery J, której skały ponuro wyrastają z Morza Północnego.Na mapie wygląda jak górna połowa złamanej laski; równoległa do równika, ale daleko, daleko na północ; jej zagięta rączka zwraca się w stronę Aberdeen, a złamany poszarpany kikut, jakby grożąc, wskazuje odległą Danię.Ma tylko dziesięć mil długości.Skały wynurzają się z zimnego morza ze wszystkich jej stron, nie pozwalając na uformowanie się plaży.Wysokie fale walą w stromy brzeg od tysięcy lat z niezmienną wściekłością, którą wyspa zmuszona jest znosić potulnie.We wgłębieniu litery J morze jest znacznie spokojniejsze, ponieważ styka się z łagodniejszym brzegiem.Przypływy naniosły do tego wgłębienia taką ilość piasku, wodorostów, kawałków drewna, kamyków i muszli, że między krańcem skał i brzegiem wody uformowała się plaża w kształcie półksiężyca.Każdego lata wiatr wspaniałomyślnie przenosi ze skał na plażę trochę nasion i jeśli zima jest łagodna, a wiosna wczesna, niektóre z nich zaczynają niepewnie kiełkować, nigdy jednak nie zdążą zakwitnąć i rozsiać nasion.Roślinność plaży każdego roku zależy więc od tego, co wiatr nawieje z głębi wyspy.Na odgrodzonym od morza skałami lądzie przeróżne rośliny kiełkują i rozmnażają się.Są to głównie chwasty stanowiące paszę dla paru chudych owiec, niemniej wystarczająco mocne, by spoić wierzchnią warstwę ziemi ze skałą łożyskową wyspy.Można tam też spotkać trochę kolczastych krzewów, które stały się schronieniem dla królików, oraz parę odważnych drzew iglastych na bezwietrznym stoku wzgórza.Górne partie lądu pokrywa wrzos.Co kilka lat człowiek – tak, żyje tu bowiem i człowiek – podpala wrzos, aby dać miejsce trawie, na której mogą paść się owce.Po paru latach jednak w tajemniczy sposób wrzos pojawia się znowu i owce pozbawione są pożywienia, póki człowiek na nowo nie przyjdzie z ogniem.Króliki zamieszkują wyspę, gdyż tu się urodziły, owce – ponieważ je przywieziono, człowiek zaś po to, by opiekować się owcami.Ptaki po prostu lubią to miejsce, są tu ich setki tysięcy: długonogie, żyjące na skałach świergotki, śpiewające “pip, pip, pip", kiedy wznoszą się w górę, a “pe-pe-pe-pe", kiedy nurkują jak myśliwiec Spitfire, spadający jakby ze słońca na Messerschmitta; derkacze, które rzadko można spotkać, choć wiadomo, że są, gdyż ich jazgot nie pozwala spać w nocy; kruki, wrony, gawie trójpalczaste i niezliczone mewy; para złotych orłów, do których człowiek strzela, gdy je zauważy, gdyż wie, że wbrew temu, co mówią przyrodnicy i eksperci z Edynburga, ptaki te polują jednak na żywe jagnięta, a nie tylko na padlinę.Najczęstszym gościem wyspy jest wiatr.Przychodzi głównie z północnego wschodu, z naprawdę zimnych miejsc, pełnych fiordów, lodowców i gór lodowych.Często przynosi ze sobą niepożądany śnieg, deszcz i przenikliwy chłód i mgły; czasami przybywa z pustymi rękami, żeby wyć, zawodzić i wnosić zamęt, łamiąc krzewy, zginając drzewa, smagając nieokiełznany ocean, który unosi się w coraz to nowych paroksyzmach pianą dzikiego gniewu.Wiatr jest niezmordowany i na tym polega jego błąd.Gdyby przychodził przypadkowo, pokonałby wyspę przez zaskoczenie i spowodował prawdziwe szkody, ale wyspa nauczyła się już współżyć z wiatrem, który ją ciągle odwiedza.Rośliny zapuszczają głębokie korzenie, króliki chowają się daleko w gęstwinie, drzewa wyrastają już powyginane, jakby przygotowane do chłostania przez wiatr, ptaki zakładają gniazda na osłoniętych od wiatru występach, a człowiek buduje domy solidne i małe, których ściany bez strachu witają znajome wiatry.Dom zbudowany z wielkich szarych kamieni pokryto dachówką koloru morza.Stoi na samym szczycie wzgórza na wschodnim skraju wyspy, tuż przy zagiętym grzbiecie złamanej laski, opierając się wiatrowi i deszczom, nie tyle z zuchwalstwa, ile po to, by człowiek mógł widzieć owce.Dziesięć mil dalej, na przeciwległym krańcu wyspy, niedaleko plaży stoi drugi, bardzo podobny dom, w którym nikt nie mieszka.Kiedyś żył tam człowiek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]