[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lepiej było zginąć w walce, niż gnić w lochach do końca swoich dni.- Zapowiadała się zatem rzeź - podjął po krótkiej pauzie - bo przewaga Armektańczyków była bardzo znaczna.Do walki jednak nie doszło.W chwili, gdy legioniści ruszyli do ataku, drogę zagrodziły im wielkie skały, setki małych i większych kamieni.Głazy toczyły się wolno, lecz groźnie, ku szeregom wojska, przerażeni żołnierze rzucali broń i pierzchali.Nie było jednak ucieczki przed gniewem Ciężkich Gór.Pod nogami uciekających otwarła się szczelina, pochłonęła wszystkich i zmiażdżyła, po czym pozostała.do dziś.Wciąż jeszcze służy za schronienie rozbójnikom gór.Siedzimy na jej dnie.- Cięcie! - zdumiał się Baylay.- Tak jest.Powiem wam jeszcze, że podobnych przypadków, choć znacznie słabiej udokumentowanych, historia zna wiele.Może kilkadziesiąt.Długi czas siedzieli w milczeniu, rozważając przedziwną opowieść.Po jakimś czasie Karenira spojrzała w górę, jakby szukając czegoś pośród chmur, spowijających nocne niebo i zapytała z zagadkowym uśmiechem:- Czy to prawda, ojcze, że w oblężeniu Grombu brały udział trzy półsetki łuczniczek?Starzec uniósł brwi, zdziwiony.- A ty skąd wiesz o tym?Pokręciła głową.- Ileż to razy mieszkałam u ciebie tydzień i dłużej, ojcze? Czasem przeglądałam twoje zapiski.Nie gniewasz się, prawda?Starzec uśmiechnął się, prawie z rozrzewnieniem.- Nie wiedziałem, że interesuje cię historia Szereru - powiedział.- Czemuś nigdy o tym nie mówiła? Mógłbym opowiedzieć ci o wielu bardzo ciekawych wydarzeniach! O wielu ciekawych wydarzeniach, córeczko.- To chyba niemożliwe, żeby w ówczesnej armii armektańskiej było aż tyle kobiet - zauważył Baylay.Starzec zaśmiał się.- A dlaczego nie, powiedz? Przed ośmiu laty oddałem się historii już bez reszty.Od ośmiu lat porządkuję zapiski, które robiłem przez całe życie.Przez całe życie zbierałem legendy, podania, przekazy ustne, pieśni.Przeczytałem dziesiątki kronik i roczników, zapisałem tysiące kart.Wiem też, w końcu, to i owo o Księdze Całości i zawartych w niej Prawach.hm.Znam historię Szereru.Znam ją naprawdę dobrze i jeśli twierdzę, że coś miało miejsce, to naprawdę można mi wierzyć.Naprawdę - można mi wierzyć.- A więc to prawda?Uśmiech, teraz może lekko kpiący, nie schodził z warg Starca.- Tak, mój przyjacielu.Ale skoro cię to aż tak zaciekawia, opowiem ci i więcej.- Czy wiesz - podjął po krótkiej chwili - że udział w podbiciu Dartanu miały kobiety? I to udział wcale niemały.- Armektanki? Podbiły Dartan? - w spojrzeniu młodzieńca pojawiła się nieufność i wyraźna niechęć.- Tak jest.Nie żartuję.No, podbiły - to trochę za mocno powiedziane.Ale prawdą jest bezsporną, iż one doprowadziły do tego podboju i miały w nim swój znaczny udział.Nie mam zamiaru dotknąć twoich uczuć, synu, ale wy, Dartańczycy, nigdy nie znaliście się na wojnie.Czy to dobrze, czy źle, to inna sprawa.Ale lali was wszyscy: zbójeckie watahy na granicy z Grombelardem, piraci z Wysp Przybrzeżnych na południu, wreszcie Armektańczycy.Podbój Dartanu.Nie było właściwie żadnego podboju, Dartan został po prostu zajęty.Prawda, była bitwa, w której ciężka jazda magnatów wgniotła w ziemię przednią straż wojsk Armektu, ale ta bitwa była pierwszą i ostatnią zarazem, przegraną zresztą, ponieważ po owym świetnym zwycięstwie nad awangardą przeciwnika, dartańscy rycerze natychmiast rozjechali się do domów, by fetować triumf; ci, co zostali, ulegli szybko siłom głównym armektańskich korpusów.Potem.no cóż; jeden Armektańczyk zajmował wieś, pięć Armektanek - miasto.Bramy Rollayny otwarto po jednodniowym oblężeniu, na długo przed nadejściem armektańskiej piechoty, bo kłusujący wzdłuż murów łucznicy konni wypuścili kilka płonących strzał, które spadły na ulice i domy, wywołując śmiertelną panikę mieszkańców.Taka to była wojna.Nie, synu, nie musisz się wstydzić.Nie ma w tym twojej winy, przeciwnie: rzekłbym nawet, że gdyby każdy Dartańczyk trzymał miecz tak pewnie, jak ty, historia imperium nie stałaby się wcale jednym pasmem armektańskich zwycięstw.A tak, Karenira mówiła mi o waszym „pojedynku”.4Uznanie Starca sprawiło Baylayowi przyjemność, ale uczucie pewnego zażenowania zostało.- A czemu miałoby być dziwne, że kobiety służyły wtedy w armektańskim wojsku? - zagadnął Starzec.- Przecież i dziś (czyż nie tak, Kara?) kobieta-żołnierz to wcale częsty widok, szczególnie w formacjach lekkich.- Nie w Dartanie.- Wielka Zaraza w Armekcie to nie legenda - rzekł Starzec.- Wprawdzie wątpię, by istotnie zaczęło naraz rodzić się mniej chłopców; uważam, że raczej wzrosła śmiertelność wśród noworodków tej płci.Ale wówczas sądzono inaczej.Dartan podbito dla zdobycia zdrowych mężczyzn.Taka jest prawda.Baylay i Karenira patrzyli zdumieni i oszołomieni.- Zaraza szerzyła się głównie w Armekcie, ale także w wielu okręgach Dartanu, choć na znacznie mniejszą skalę.Dziwne to były czasy.Życie kobiety niewielką miało wartość, dziewczęta zaniedbywano, chłopcy natomiast byli chronieni i rozpieszczani.Armektańczycy wyszli z katastrofy obronną ręką, tradycja i odwieczne zwyczaje sprawiły, że mężczyźni mężczyznami pozostali, choć kobiety przejęły wiele, bardzo wiele obcych ich naturze zajęć i zawodów.Inaczej w Dartanie.Rozwinął się tam omal kult kobiety, kobiecej natury, kobiecego ciała.Mężczyzna sam sobie wybrał rolę „rodzaju towarzyszącego”, ustępując kobiecie na każdym niemal polu.Trudno to dziś pojąć i zrozumieć.Powinno być chyba odwrotnie.Starzec zamilkł na chwilę, zamyślony.- Tak czy owak, w Dartanie zaraza nie zebrała żniwa równie obfitego, jak w Armekcie.Podbito Dartan dla zdobycia mężczyzn.Zaległa cisza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]