[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przerażona nowicjuszka włożyła rękę do wody i rozpaczliwie! usiłowała zmyć kalającą ją szarość, ale wszystkie wysiłki spełzły! na niczym.Cień przemknął po jej ramieniu i dosięgną} twarzy.Pozostawał tam przez chwilę, po czym rozpłynął się równie | szybko, jak się pojawił.Corene przez chwilę stała w bezruchu, wpatrując się w po-1 falowane wody sadzawki.Nagle z jej ust dobył się przeraźliwy f skowyt i rzuciła się na Adona.— Wybacz mi! — zaskrzeczała, oplatając ramionami jego · pierś.— To przez twoją bliznę! Zwątpiłam w Naszą Panią! iAdon odsunął ją od siebie i przyjrzał się uważnie.Od i policzków w dół jej skóra stała się pomarszczona i pofałdowana.; Mały zgrabny nosek powiększył się trzykrotnie i poczerwieniał; i nozdrza były teraz wielkie jak u świni.Jej usta porosła czarna szczecina, wargi odgięły się na zewnątrz, a poniżej linii szczęki pojawiła się rzadka, jedwabista biała bródka.— Rozumiem — wyszeptał Adon.— Nie martw się.Na-prawię wszystko.— W jaki sposób? — spytała rzeczowo matrona.— Sami tu zostaniecie?Patriarcha pokręcił głową.— Moje obowiązki w Arabel.— A zatem sugeruję, abyście niezwłocznie powrócili do Arabel.Zostawcie nas z naszymi kłopotami — stwierdziła chuda kobieta przesuwając się naprzód — i odejdźcie na bok, chciałabym napełnić swój szaflik.Corene zastąpiła jej drogę.— Nie rozumiecie.To nie była porażka Mystry, lecz moja.— Nasza Pani Tajemnic jest patronką samej magii — wyjaśnił Adon.— Żaden czar śmiertelnika nie może równać się z jej mocą.Nagle przez plac przetoczyło się echo tubalnego głosu.— Ale waszej bogini tu nie ma, a ja jestem!Z jednej z alejek wyłoniła się ogromna, odziana w skórzany strój postać.Pomimo że zeszpecona garbem i zdeformowana, była o połowę wyższa od przeciętnego mężczyzny.Nogi miał chude i powyginane jak pałąki, tak że wydawało się, iż zamiast chodzić przelewał się z boku na bok.Jedna patykowata ręka zwisała tak nisko, że prawie szorowała o kocie łby, podczas gdy druga była wykrzywiona i przylegała pod dziwnym kątem do klatki piersiowej.Adon jeszcze nigdy nie widział równie przerażającego oblicza.Było niewiarygodnie wychudłe i pokryte spękaną, poczerniałą skórą.Czoło miał wysunięte do przodu do tego stopnia, że rzucało nieprzenikniony cień na oczy i policzki.Nos wąski jak ostrze sztyletu, a kości policzkowe groteskowo zdeformowane — obrazu dopełniały jeszcze dwa żółte kły zakrzywione ku górze spod odchylonej dolnej wargi.Za postacią stał Broka, nadal odziany w obszyty futrem płaszcz i przewiązany fioletową szarfą.Jego twarz wciąż pokrywały wrzody i pryszcze, a napuchnięty nos i podkrążone oczy sugerowały, iż ubiegłego wieczora po powrocie do zamku Gorgiasa został mocno pobity.Gdy kobiety zaczęły spiesznie rozchodzić się do domów, seneszal zawołał:— Zostańcie! Książe pragnąłby, abyście zobaczyły, co tu stanie.Tłum natychmiast zamarł w bezruchu, pozostawiając spłacheć wolnego placu pomiędzy upiorną postacią a patriarchą.Adon odsunął się od Sarafiny.— Lord Gorgias?Książę potwierdził skinieniem głowy i podreptał bliżej.— Przybyłem, aby podziękować ci za zmiany dokonane moim seneszalu — oznajmił, wskazując chudą ręką zeszpecone krostami oblicze Broki.— Teraz dużo ciekawiej jest zatrzymać na nim wzrok.— Może w waszym mniemaniu — stwierdził Adon.Książę oddalił się nieznacznie.— Teraz zaś, gdy wyraziłem wam swą wdzięczność, musie odejść — powiedział.— Gdybyście powiadomili mnie o was przybyciu, moglibyśmy odbyć nader ciekawą dysputę na te Kościoła Tajemnic i mielibyście kilka godzin czasu, aby rozjaśniło się wam w głowach.W tej jednak sytuacji nie mogę pozwolić wam, byście szerzyli kłamstwa wśród mieszkańców mego miasteczka.Adon pokręcił głową.— Nie wyjedziemy, dopóki nie usuniemy klątwy ciążącej na Tegei.— Klątwa! Myślicie, że mógłbym przekląć kobietę, którą miłuję? — rzucił książę, wskazując ręką w stronę Sarafiny — Poszerzyłem jedynie jej poczucie piękna, aby potrafiła dostrzec subtelną elegancję mojej postaci.— To nie twa postać budzi we mnie odrazę! — ucięła Sarafina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]