[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co teraz, Charley?  zapytaÅ‚ Sam. Spać. MyÅ›licie, że Indianie nie zjawiÄ… siÄ™ raz jeszcze po odjezdzie tych ,,walecznych ludzi? WÄ…tpiÄ™. Mnie jednak dziwiÅ‚oby to, na przykÅ‚ad, bardzo, gdyby Fred Morgan nie wróciÅ‚, aby przy-najmniej spróbować odszukać konia, a z nim razem drogie kamienie! To możliwe, lecz nieprawdopodobne.Kto znajdzie konia, który uciekÅ‚ przed ogniem?Nadto wie on, że oprócz kolejarzy sÄ… tutaj jeszcze inni ludzie, którym siÄ™ nie może pokazać,jeÅ›li nie chce narazić siÄ™ na najwiÄ™ksze niebezpieczeÅ„stwo. Ale on poznaÅ‚ mnie tak samo jak ja jego, dziwiÅ‚bym siÄ™ przeto, gdyby nie miaÅ‚ ochotywpakować mi kuli lub ostrego żelaza! To siÄ™ jeszcze pokaże.Na dziÅ› jednak jesteÅ›my bezpieczni.Mimo to radziÅ‚bym oddalićsiÄ™ od kolei tak, żebyÅ›my nabrali pewnoÅ›ci, że nam nikt nie przerwie naszego odpoczynku. Well! A wiÄ™c naprzód!WsiadÅ‚szy na konie, odjechaliÅ›my z milÄ™ angielskÄ… na północ.Zatrzymawszy siÄ™ tam, spÄ™-taliÅ›my koniom nogi i zawinÄ™liÅ›my siÄ™ w koce.ByÅ‚em rzeczywiÅ›cie znużony i usnÄ…Å‚em niebawem.We Å›nie wydaÅ‚o mi siÄ™, że sÅ‚yszÄ™ turkotpociÄ…gu, który biegÅ‚ ze wschodu na zachód.Lecz nie ocknÄ…Å‚em siÄ™ caÅ‚kowicie i zasnÄ…Å‚em nanowo.Gdy siÄ™ zbudziÅ‚em, byÅ‚o jeszcze bardzo wczeÅ›nie.Mimo to Sam siedziaÅ‚ już koÅ‚o mnie,palÄ…c z zadowoleniem jedno z cygar otrzymanych wczoraj od podróżnych. DzieÅ„ dobry, Charley! WidzÄ™ istotnie pewnÄ… różnicÄ™ miÄ™dzy tym zielem a waszymi pa-tentowanymi cygarami, których manufakturÄ™ trzymacie pod siodÅ‚em.Zapalcie sobie takżejedno, a potem przystÄ…pimy do dzieÅ‚a.Zniadania musimy siÄ™ wyrzec, dopóki nie natrafimy nawodÄ™. %7Å‚ebyÅ›my jÄ… tylko wkrótce znalezli; to konieczne dla koni, które nie majÄ… siÄ™ nawet gdziepopaść.ZapaliÅ‚em cygaro i rozpÄ™taÅ‚em konia. Jak pojedziemy?  zapytaÅ‚ Sam. SpiralÄ… aż tam, gdzie staÅ‚ pociÄ…g.W ten sposób nie ujdzie nam żaden Å›lad. Ale nie obok siebie. OczywiÅ›cie.W odpowiednim oddaleniu.A wiÄ™c naprzód!Na miaÅ‚kim popiele spalonej trawy Å›lady zbiegÅ‚ych Ogellallajów odcisnęły siÄ™ niewÄ…tpli-wie bardzo wyraznie, lecz wiatr tak je przez noc pozwiewaÅ‚, że nie byÅ‚o nic widać.Wskutektego przybyliÅ›my na miejsce bez żadnego wyniku. Czy widzieliÅ›cie co, Charley?  zapytaÅ‚ Sam. Nie. Ja tak samo.Niech kaczka kopnie taki wiatr, który nadchodzi wtenczas, kiedy go naj-mniej potrzeba! GdybyÅ›cie nie znalezli listu, nie wiedzielibyÅ›my doprawdy, co począć. A wiÄ™c dalej nad Rio Pecos! Well, wpierw jednak muszÄ™ oznajmić czerwonoskórym, komu majÄ… być wdziÄ™czni zawczorajszÄ… przyjemność.Podczas gdy zsiadÅ‚em z konia i rozciÄ…gnÄ…Å‚em siÄ™ na nasypie, Sans-ear zabraÅ‚ siÄ™ do dzieÅ‚a,w którym ja nie mogÅ‚em uczestniczyć. A teraz jazda!  rzekÅ‚ Sam. Droga do najbliższej wody daleka, a ciekaw jestem, kto jÄ…lepiej wytrzyma, wasz mustang czy moja stara Tony. Wasz wierzchowiec niesie mniejsze brzemiÄ™ niż mój.35  Well, Charley, wprawdzie niesie on trochÄ™ mniejszego czÅ‚owieka, lecz dużo oleju wgÅ‚owie.Nie ja jestem winien, że mi uciekÅ‚ ten Morgan, ale że wy nie zdoÅ‚aliÅ›cie wykoÅ„czyćobu wodzów, to, na przykÅ‚ad, przebaczÄ™ wam dopiero wtedy, gdy mi pomożecie schwytaćMorgana!36 ROZDZIAA IISTAKEMANI10PomiÄ™dzy Teksasem, ArizonÄ…, Nowym Meksykiem a terytorium indiaÅ„skim albo, mówiÄ…cinaczej, pomiÄ™dzy odnogami gór Ozark, dolnÄ… i górnÄ… Sierra Guadelupe a górami Gualpa, leżyotoczona wzgórzami  odgraniczajÄ…cymi górny bieg Rio Pecos i zródÅ‚a rzek: Red River, Sabi-na, Trinidad, Brazos i Kolorado  niezmierzona i okropna poÅ‚ać kraju, którÄ… można by nazwaćSaharÄ… Stanów Zjednoczonych.Puste pÅ‚aszczyzny suchego, rozżarzonego piasku przeplatane skalnymi pokÅ‚adami nie uży-czajÄ… roÅ›linnoÅ›ci warunków potrzebnych do najkrótszego choćby życia.Zimna noc nastÄ™pujetu nagle, bez żadnego przejÅ›cia po dziennym skwarze.Ani samotny dżebel11, ani zieleniejÄ…cewadi12 nie przerywa, jak na Saharze, martwej,jednostajnej pustyni, a cichy bir13 nie wyczaro-wuje swÄ… wilgociÄ… żadnej oazy.Brak tu nawet przejÅ›cia w postaci stepu miÄ™dzy porosÅ‚ymilasem terenami górzystymi a pustkowiem pozbawionym wszelkiego życia.WszÄ™dzie stajeprzed oczyma Å›mierć, Å›mierć bez osÅ‚ony w najstraszliwszej swej postaci.Tylko tu i ówdziesterczy  nie wiadomo jakÄ… siÅ‚Ä… wydobyty i zachowany  samotny krzak mezkity z liśćmibarwy skóry, jak gdyby drwiÅ‚ sobie z oczu ludzkich spragnionych zielonoÅ›ci.Również zezdziwieniem spotyka siÄ™ gdzieniegdzie gatunek dzikich kaktusów rosnÄ…cych pojedynczo, wgrupach albo nawet gÄ™sto pokrywajÄ…cych rozlegÅ‚e obszary.Gdy siÄ™ je widzi, trudno odgadnąći wyjaÅ›nić sobie zagadkÄ™ ich bytu.Lecz ani mezkita, ani kaktus nie czyniÄ… na widzu przyjem-nego wrażenia.Barwa ich jest szarobrunatna, a ksztaÅ‚ty brzydkie.Pokrywa je gruby pyÅ‚ pia-skowy, a biada koniowi, którego nierozważny jezdziec skieruje do takiej kaktusowej oazy.Twarde i ostre jak igÅ‚y kolce tak mu poraniÄ… Å›ciÄ™gna, że już nigdy nie bÄ™dzie mógÅ‚ chodzić.Jezdziec musi go siÄ™ wyrzec i zwierzÄ™ ginie marnie, jeÅ›li go sam wÅ‚aÅ›ciciel nie dobije.Na przekór tym wszystkim okropnoÅ›ciom, jakimi ta pustynia przeraża, czÅ‚owiek odważyÅ‚siÄ™ przecież wkroczyć na niÄ….WiodÄ… przez niÄ… goÅ›ciÅ„ce do Santa Fé i Fortu Union, w górÄ™ kuPaso del Norte i w dół ku obficie nawodnionym preriom i lasom prowincji Teksas.Tamtejszy,,goÅ›ciniec nie ma jednak nic wspólnego z bitymi drogami w krajach cywilizowanych.Cza-sem wprawdzie przejedzie przez pustyniÄ™ w najwiÄ™kszym poÅ›piechu samotny jezdziec lubrastreador14.jakieÅ› towarzystwo zuchwalców lub podejrzana gromadka Indian, kiedy niekiedyzaskrzypi po beznadziejnym pustkowiu powolny jak Å›limak, dÅ‚ugi Å‚aÅ„cuch wozów zaprzężo-nych w woÅ‚y, ale na próżno szukaÅ‚byÅ› tam drogi we wÅ‚aÅ›ciwym tego sÅ‚owa znaczeniu.Nawetnie widać wyjeżdżonych koÅ‚ami Å›ladów.Każdy jedzie tamtÄ™dy konno lub na wozie, wÅ‚asnymtorem, dopóki widzi na ziemi jakieÅ› oznaki tego, że posuwa siÄ™ we wÅ‚aÅ›ciwym kierunku [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl