[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie dla nich lojalność, dzięki której żołnierze jej ojca udali się za nim na hańbę, one wolały zabiegać o łaski potencjalnych faworyt.A czy ja byłabym lepsza? — wielokrotnie pytała samą siebie Srebrzysty Śnieg w ciszy, na docenianie której miała teraz czas.Mogła go spędzać z Wierzbą, łagodząc trwogę dziewczyny, zapewniając ją, że mając nefrytową zbroję w swoim posiadaniu, Mao Yen–shou będzie zbyt zależało na uniknięciu skandalu, by miał panią i służącą oskarżyć o czary.Wykonywała wszystkie wyznaczone sobie obowiązki i spędzała wolne chwile na podziwianiu piękna, jakie, musiała to przyznać, stworzył Mao Yen–shou.Gdyby jeszcze jego dusza dorównywała kunsztowi jego dłoni i umysłu!— Portrety! — Po całym dziedzińcu, na którym wierzby zaczynały puszczać pączki, rozbrzmiewały stłumione śmiechy i okrzyki afektowanej grozy.Trzy damy minęły mały dziedzińczyk, który został przydzielony pani Srebrzysty Śnieg.Żadna z nich nie zastukała do jej drzwi z zaproszeniem, żeby poszła je z nimi obejrzeć.— Tak więc skończył już te malowidła? — dumała Srebrzysty Śnieg, mając za słuchacza jedynie Wierzbę.Pochyliła głowę nad śladami swojego własnego pędzelka.„Bogactwo i nędza, sława i zapoznanie: każde w swoim czasie”.Starannie rysowała znaki.Miała nadzieję, że jej ojciec nie będzie miał im zbyt wiele do zarzucenia.Do teraz musiał on sobie zdać już sprawę, że mała była szansa, by miała ona spełnić ich najserdeczniejsze nadzieje.Niech przynajmniej wie, że w należyty sposób pogodziła się z losem i że, jak to mówił, znalazła nieco zajęcia w nauce.Uniosła znowu pędzelek, ale przekonała się, że ręka jej drży.Po tylu tygodniach sama wzmianka o tym, że ukończone portrety dam dworu zostaną przedłożone Synowi Niebios, by dokonał wyboru, ukazała całą fikcyjność jej filozofii.— Wierzbo? — Głos jej też dygotał.Wierna dziewczyna natychmiast znalazła się u jej boku z przechyloną na bok głową, jakby podziwiała pismo swej pani.— Wierzbo — szepnęła Srebrzysty Śnieg — wiem, że Mao Yen–shou nie namalował mi pięknego portretu.Wiem, że nawet marzenia o tym są niemądre.Ale jeżeli go nie zobaczę, jeżeli nie będę wiedziała na pewno, to chyba już nigdy nie zasnę.Wierzba skinęła głową.— Idź więc i zobacz go, Starsza Siostro.— Nie ośmielę się.— Srebrzysty Śnieg wzdrygnęła się, jak gdyby wystawiła się na pośmiewisko, co często dręczyło ją we snach, a do czego nie ośmieliła się przyznać nawet przed Wierzbą.— Przynajmniej tak mi się wydaje, że nie zniosę, żeby miał mnie zobaczyć.Wierzbo, ja wiem, że ty…— Tak jest, moja maleńka pani.Zbadałam Dziedzińce Wewnętrzne i Zewnętrzne i widziałam tego Syna Niebios, o którym wszystkie te ładne panie trajkoczą jak stado zazdrosnych słowików.A to więcej, ośmielę się powiedzieć, niż dotąd widziała którakolwiek z nich.Wspaniały, sprawiedliwy pan, muszę to powiedzieć, chociaż nie potrafię zrozumieć kogoś, kto woli patrzeć na farbę i jedwab zamiast na piękne damy.— Wierzbo! — Mimo całego niepokoju, ten brak szacunku pobudził ją do karygodnego śmiechu.— Czy w czasie moich poszukiwań natrafiłam na miejsce, gdzie mogłabyś się ukryć i zobaczyć portrety? Czy tego chce się dowiedzieć moja Starsza Siostra?Srebrzysty Śnieg niechętnie skinęła głową.Z wielką zuchwałością Wierzba wyciągnęła swoją stwardniałą od pracy dłoń, której trzy środkowe palce były równej długości, i dotknęła rękawa Srebrzystego Śniegu.Rękaw zatrzepotał, bo dłoń drżała mimo usiłowań, by drżenie opanować.— Czy to jest ta odważna dama, która pomściła śmierć zacnego Ao Li? Odwagi, Starsza Siostro! Znalazłam takie miejsce, z którego będziesz mogła widzieć, a ciebie nikt nie zobaczy.Dobrze, że Syn Niebios przyjdzie na Wewnętrzne Dziedzińce, wyprowadzenie damy na Zewnętrzne Dziedzińce mogłoby być ryzykowne.Chodź jednak ze mną, a będziesz bezpieczna.Srebrzysty Śnieg pozwoliła się podnieść ze swojej maty na nogi.Podkasawszy swe długie szaty, pośpieszyła za Wierzbą zakurzonymi przejściami, o których, pomyślała sobie, pewnie nawet sam projektant tych pawilonów już nie pamiętał.— Tędy! — syknęła Wierzba i Srebrzysty Śnieg wsunęła się w maleńki korytarzyk na trzecim poziomie Komnaty Świetności.Przecisnęła się do pustej przestrzeni o rozmiarze małej szafki, wyjrzała przez dziurkę i zdusiła okrzyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]