[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałem o tym już wtedy, gdy byłem na górze świątynnej.Chodź ze Mną, Mamo.Nie ma obawy, że się zanieczyścimy pocieszając matkę, która trzymała w swych ramionach córkę umarłą z nadprzyrodzonej radości.Nasza pierwsza dziewica! Ta, która przyszła do Nazaretu, do Ciebie, aby Mnie znaleźć i prosić Mnie o tę radość.Dawne, pogodne dni.»«Przedwczoraj śpiewała jak zakochana gajówka i całowała Mnie, mówiąc: “Jestem szczęśliwa!” I bardzo pragnęła dowiedzieć się wszystkiego o Tobie.Jak Bóg Cię uformował.Jak Mnie wybrał.O pierwszych uderzeniach Mego serca jako poświęconej dziewicy.Teraz pojmuję.Jestem gotowa, Synu.»Maryja, cały czas mówiąc, spinała warkocze, które spadły Jej na ramiona, sprawiając, że wyglądała tak młodo.Wzięła welon i płaszcz.Wychodzą, czyniąc jak najmniej hałasu.Lewi jest już przy drzwiach.Tłumaczy:«Wolałem.Z powodu mojej małżonki.Kobiety są tak ciekawskie.Postawiłaby mi setki pytań, a tak o niczym nie wie.»Otwiera, chce zamknąć.Jezus mówi:«Przed końcem tej straży przyprowadzę z powrotem Matkę.»«Będę czuwał całkiem blisko.Nie obawiaj się.»«Pokój tobie.»Odchodzą cichymi drogami, opustoszałymi.Księżyc powoli odchodzi, oświetlając jeszcze szczyty najwyższych domów na wzgórzu syjońskim.Dzielnica Ofel jest bardziej oświetlona, domy są tu skromniejsze i niskie.Oto dom Annalii: zamknięty, mroczny, cichy.Na dwóch schodach domu znajdują się jeszcze zwiędnięte kwiaty, być może te, które dziewica rzucała, nim umarła, lub te, które spadły z jej pogrzebowych mar.Jezus puka do drzwi.Jeszcze raz puka.Słychać odgłos otwieranego na górze okna.Przygnębiony głos:«Kto tam?»«Maryja i Jezus z Nazaretu» – odpowiada Maryja.«O! Idę!.»Krótkie oczekiwanie, a potem odgłos zamków, które ktoś otwiera.Drzwi otwierają się.Ukazuje się udręczona twarz Elizy, opierającej się z trudnością o drzwi.Gdy Maryja wchodzi – otwierając przed nią ramiona – opada na Jej pierś ze słabym szlochem kogoś, kto tak wiele płakał, że jego łez już nie słychać.Jezus zamyka drzwi i czeka cierpliwie, żeby Jego Matka ukoiła tę rozpacz.Przy drzwiach jest izba.Wchodzą do niej.Jezus niesie lampę, którą Eliza postawiła na progu, nim otwarła drzwi.Wydaje się, że płacz matki nie skończy się.Eliza odzywa się do Maryi pośród chrapliwego szlochu.Matka rozmawia z Matką.Jezus stoi przy ścianie, milczy.Eliza nie może pogodzić się ze śmiercią, która nadeszła w taki sposób.i w swym cierpieniu zrzuca winę za to na Samuela, narzeczonego - krzywoprzysięzcę:«To on jej złamał serce, ten przeklęty! Nie mówiła tego, lecz z pewnością cierpiała, kto wie, jak długo! I w radości, w krzyku, serce się jej otwarło.Niech będzie na zawsze przeklęty.»«Nie, Moja droga.Nie.Nie przeklinaj.To nie jest przyczyna.Bóg tak ją ukochał, że zapragnął jej w Swoim spokoju.Nawet gdyby umarła z powodu Samuela – choć tak nie jest, ale załóżmy to na chwilę – pomyśl z jaką radością umarła, a więc, zauważ, złe działanie zapewniło jej śmierć szczęśliwą.»«Już jej nie mam! Umarła! Umarła! Ty nie wiesz, co to znaczy stracić córkę! Ja dwa razy kosztowałam tego bólu.Bo już ją opłakiwałam jako umarłą, zanim Twój Syn ją uzdrowił.Ale teraz.Ale teraz.On nie wrócił! Nie miał litości.Utraciłam ją! Utraciłam! Jest już w grobie, moje dziecko! Czy wiesz, co to znaczy widzieć swe dziecko w agonii? Wiedzieć, że musi umrzeć? Ujrzeć je martwe, gdy uważaliśmy, że jest zdrowe i silne? Nie wiesz.Nie możesz o tym mówić.Była piękna jak róża otwierająca się o wschodzie słońca, kiedy przystroiła się tego ranka.Chciała ubrać szatę, którą przygotowałam jej na zaślubiny.Pragnęła nawet włożyć na głowę wianek jak oblubienica.Potem wolała rozpleść już gotową girlandę, ażeby oberwać kwiaty i je rzucać Twemu Synowi, i śpiewała! Śpiewała! Jej głos napełniał dom.Była wdzięczna jak wiosenka.Radość błyszczała w jej oczach jak gwiazdy, a jej otwarte czerwone usta, przy bieli jej zębów, wyglądały jak miąższ granatu.Policzki miała różowe i świeże, jak nowe róże przyozdobione rosą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl