[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powieki opadają na szkliste oczy, bo błyszczy w nich ostatnia łza.«Nikomedesie! Staje się ciężki! Stygnie!.» – zauważa Maria.«Pani, śmierć to ulga dla niego.»«Zachowaj go przy życiu! Jutro z pewnością będzie tu Jezus.Od razu uda się w drogę.Może wziął konia sługi albo inne zwierzę» – mówi Marta, a zwracając się do swej siostry mówi: – «O! Gdybyś mi pozwoliła wezwać Go wcześniej!» – a do lekarza: «Spraw, żeby żył!» – nakazuje mu spazmatycznie.Lekarz rozkłada ręce.Próbuje środków nasercowych, ale Łazarz już niczego nie przełyka.Charczenie się nasila.nasila.jest rozdzierające.«O! Nie można już tego słuchać!» – jęczy Noemi.«Tak.Długo kona.» – stwierdza lekarz.Ale kiedy kończy mówić, Łazarz – z konwulsją całego ciała, które się wygina, a potem opada bezwładnie – wydaje ostatnie tchnienie.Siostry krzyczą.widząc ten skurcz, widząc ten bezwład.Maria woła brata, całując go.Marta chwyta mocno lekarza, który pochylony nad umarłym mówi:«Umarł.Już za późno, by oczekiwać cudu.Nie ma już na co czekać.Za późno!.Odchodzę, dominae.Nie mam już powodu, żeby tu zostać.Nie ociągajcie się z pogrzebem, bo on już się rozkłada.»A zamykając powieki umarłemu, dodaje spoglądając na niego:«Szkoda! To był człowiek cnotliwy i mądry.Nie powinien był umierać!»Chyli się w ukłonie w kierunku dwóch sióstr, żegnając je:«Dominae! Salve!» – i odchodzi.Płacz napełnia pokój.Maria opada z sił.Rzuca się na ciało brata, wykrzykując swe wyrzuty sumienia, błagając o przebaczenie.Marta płacze w objęciach Noemi.Potem Maria krzyczy:«Nie miałaś wiary ani posłuszeństwa.Ja go zabiłam za pierwszym razem, a ty go zabiłaś teraz.Ja – przez mój grzech, ty przez twe nieposłuszeństwo.»Jest jak szalona.Marta podnosi ją, obejmuje, przeprasza.Maksymin, Noemi, Marcela usiłują doprowadzić obydwie do rozsądku i do poddania się.Udaje się im je uspokoić, kiedy przypominają im Jezusa.Prowadzą obydwie siostry w inne miejsce, aby wypłakały swój ból.W tym czasie pokój napełnia się sługami we łzach.Nadchodzą ci, którzy mają się zająć pogrzebem.Maksymin, który je odprowadza, mówi:«Oddał ostatnie tchnienie pod koniec drugiej straży nocnej.»A Noemi dodaje:«Trzeba go pochować jutro, przed zachodem słońca, bo zbliża się szabat.Powiedzieliście, że Nauczyciel chce okazania mu wielkiej czci.»«Tak.Maksyminie, zajmij się tym.Czuję się, jakbym straciła rozum» – mówi Marta.«Wyślę sługi do tych, którzy są daleko i do tych, którzy są blisko i wydam polecenia» – mówi Maksymin i odchodzi.Obydwie siostry obejmują się z płaczem.Nie czynią już sobie wzajemnie wyrzutów.Płaczą.Próbują się pocieszyć.Mijają godziny.Umarły jest już przygotowany w swym pokoju.To długi kształt owinięty bandażami, pod całunem.«Dlaczego już go tak przykryli?» – woła Marta, czyniąc im wyrzuty.«Pani.jego nos gnił i kiedy go poruszyliśmy wylała się zepsuta krew» – mówi, tłumacząc się, stary sługa.Siostry płaczą głośniej.Łazarz, ukryty pod opaskami, oddalił się od nich jeszcze bardziej.Kolejny krok ku oddaleniu się w śmierć.Czuwają nad nim, płacząc do świtu, aż do powrotu sługi zza Jordanu.Sługa jest wyczerpany, lecz donosi o drodze, jaką wykonał.Przynosi odpowiedź, że Jezus przybędzie.«Powiedział ci, że przyjdzie? Nie czynił wyrzutów?» – pyta Marta.«Nie, pani.Powiedział: „Przyjdę.Powiedz im, że przyjdę i że mają mieć wiarę”.A przedtem powiedział: „Powiedz im, żeby zachowały spokój.To nie jest śmiertelna choroba, lecz chwała Boga, aby Jego moc została uwielbiona w Jego Synu.”»«Naprawdę to powiedział? Jesteś tego pewien?» – pyta Maria.«Pani, przez całą drogę powtarzałem te słowa!»«Idź, idź.Jesteś zmęczony.Wszystko zrobiłeś dobrze.Jednak teraz jest już za późno!.» – wzdycha Marta.A pozostając już tylko z siostrą wybucha szlochem.«Marto, co się stało?» [– pyta Maria.]«O! Oprócz śmierci – rozczarowanie! Mario! Mario! Nie myślisz, że tym razem Nauczyciel się pomylił? Spójrz na Łazarza.Przecież umarł! Miałyśmy nadzieję przewyższającą wszystko i na nic się to nie przydało.Kiedy Go wezwałam, zrobiłam z pewnością źle, bo Łazarz był już bardziej umarły niż żywy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]