[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja myślę, że pan spostrzegł jakieś niedogodności w naszej umowie i.- I targuję się, ażeby zmusić was do podpisania innej, która zmniejszy wasze procenta, a zwiększymoje dochody.- pochwycił Wokulski.- Nie, książę, usuwam się zupełnie na serio.- Więc robi pan zawód swoim wspólnikom.- Jaki? Panowie sami zawiązaliście ze mną spółkę tylko na rok i sami żądaliście takiego prowadzeniainteresów, ażeby w ciągu miesiąca po rozwiązaniu umowy każdy wspólnik mógł wycofać swój wkład.Tobyło wasze wyrazne żądanie.Ja zaś przekroczyłem je o tyle, że zwrócę pieniądze nie w miesiącdopiero, ale w godzinę po rozwiązaniu spółki.Książę upadł na fotel.- Spółka zostanie - rzekł cicho - ale na miejsce pana wejdą do niej starozakonni.- To już z wyboru panów.- %7łydowszczyzna w naszej spółce!.- westchnął książę.- Oni nawet na posiedzeniach gotowirozmawiać po żydowsku.Nieszczęsny kraj! nieszczęsny język!.- Nie ma obawy - wtrącił Wokulski.- Większość naszych wspólników ma zwyczaj rozmawiać na sesjachpo francusku i językowi nic się nie stało, więc chyba nie zaszkodzi mu i kilka frazesów w żargonie.Książę zarumienił się.- Ależ starozakonni, panie.obca rasa.Teraz jeszcze zaczęła się przeciw nim jakaś niechęć.- Niechęć tłumu niczego nie dowodzi.Lecz któż zresztą broni panom zebrać odpowiednie kapitały, jakto zrobili %7łydzi, i powierzyć je nie Szlangbaumowi, ale któremu z chrześcijańskich kupców?- Nie znamy takiego, któremu można by zaufać.- A Szlangbauma znacie?.- Przy tym u nas nie ma ludzi dość zdolnych - wtrącił książę.- To są subiekci, nie finansiści.- A ja czym byłem?.Także subiektem i nawet restauracyjnym chłopcem; mimo to spółka przyniosłazapowiedziany dochód.- Pan jesteś wyjątkiem.- Któż panom zaręczy, że nie znalezlibyście więcej takich wyjątków w piwnicach i za kontuarami.Poszukajcie.- Starozakonni sami do nas przychodzą.- Otóż to!.- zawołał Wokulski.- %7łydzi przychodzą albo wy do nich, ale chrześcijański parweniusz dowas nawet przyjść nie może, bo tyle napotyka zawad po drodze.Wiem coś o tym.Wasze drzwi takszczelnie są zamknięte przed kupcem i przemysłowcem, że albo trzeba je zbombardować setkamitysięcy rubli, ażeby się otworzyły, albo wciskać się jak pluskwa.Uchylcie trochę tych drzwi, a możebędziecie mogli obchodzić się bez %7łydów.Książę zasłonił rękoma oczy.- O, panie Wokulski, to.bardzo słuszne, co pan mówi, ale i bardzo gorzkie.bardzo okrutne.Mniejsza jednak.Rozumiem pański żal do nas, ależ.są jakieś obowiązki względem ogółu.- No, ja nie uważam tego za pełnienie obowiązków, że od mego kapitału miałem piętnaście procentrocznie.I nie sądzę, ażebym był gorszym obywatelem poprzestając na pięciu.- Ależ my wydajemy te pieniądze - odparł już obrażony książę.- Ludzie żyją około nas.- I ja będę wydawał.Pojadę na lato do Ostendy, na jesień do Paryża, na zimę do Nizzy.- Przepraszam!.Nie tylko za granicą żyją z nas ludzie.Iluż tutejszych rzemieślników.- Czeka na swoje należności po roku i dłużej - pochwycił Wokulski.- My obaj, mości książę, znamytakich protektorów krajowego przemysłu, mieliśmy ich nawet w naszej spółce.Książę zerwał się z fotelu.- Aaa!.to się nie godzi, panie Wokulski - mówił zadyszany.- Prawda, są wśród nas duże wady, sągrzechy, ale żadnego z nich nie popełniliśmy względem pana.Miałeś naszą życzliwość.szacunek.- Szacunek!.- zawołał śmiejąc się Wokulski.- Czy książę sądzi, że nie zrozumiałem, na czym onpolegał i jakie zapewniał mi stanowisko między wami?.Pan Szastalski, pan Niwiński, nawet.panStarski, który nigdy nic nie robił i nie wiadomo skąd brał pieniądze, o dziesięć pięter stali wyżej odemnie w waszym szacunku.Co mówię.Lada zagraniczny przybłęda bez trudu dostawał się do waszychsalonów, które ja musiałem dopiero zdobywać, choćby.piętnastym procentem od powierzonych mikapitałów!.To oni, to ci ludzie, nie ja, posiadali wasz szacunek, ba! mieli nierównie rozleglejszeprzywileje.Choć każdy z tych wyżej oszacowanych mniej jest wart aniżeli mój szwajcar sklepowy, boon coś robi i przynajmniej nie gnoi ogółu.- Panie Wokulski, krzywdzisz nas.Rozumiem, o czym pan mówisz, i na mój honor, wstydzę się.Ależmy nie odpowiadamy za występki jednostek.- Owszem, wy wszyscy odpowiadacie, bo owe jednostki wyrosły pośród was, a to, co książę nazywaszwystępkiem, jest tylko owocem waszych poglądów, waszej pogardy dla wszelkiej pracy i wszelkichobowiązków.- %7łal mówi przez pana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]