[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ptak przeleciał tuż nad nimi,a kiedy podnieśli głowy, Kairapoczuła ochotę, by im pomachać,choć przecież mechanoid mknąłzbyt szybko, by tamci zdążylizauważyć jej gest.Całe miasto nas zobaczy,pomyślała jednak i z jakiegośpowodu ta myśl napełniła ją dzikąradością.Czuła się jak w dzień,gdy wyszła z domu, byupozorować własną śmierć.Lekka, pijana szczęściem i zdolna zrobić wszystko.Spojrzała na trojaczki, szukając wich twarzach zrozumienia.Irlamilczała z zamkniętymi oczami,odizolowana od tego, co działosię w kabinie.Kaira zgadywała,że to ona odpowiada za głównymechanizm sterujący.Jej ciałobyło teraz ciałem wielkiegomechanicznego ptaka, jej oczyjego oczami.Widziała i czuła to,co on widział i czuł.Kaira niemaljej zazdrościła.Niemal, bo niepotrafiła naprawdę być zazdrosna o coś, co było tak.niezrozumiałe, obce jej naturze.Związek umysłu z maszyną.W tejchwili ptak żył, a mózgiem, którywydawał polecenia jegomechanicznym mięśniom, byłaIrla.Jaheel i Kamai pomagały siostrze,lecz ich rola polegała tylko nasterowaniu lotkami.To wymagałomniej skupienia, więcdziewczyny, jakkolwiek trochęroztargnione, mogły rozmawiać. Wróciły do poprzedniego tematu,zastanawiając się, dlaczegodecyzje Przedksiężycowych są taknielogiczne.Najpierw mówiły owynalazkach, potem rozmowazeszła na ludzi i siostry zaczęłyprzerzucać się przykładami.Pewien przyjaciel przyjacielawiedział wszystko o nawadnianiugruntów, ktoś inny byłdoskonałym  choć wyłącznieteoretycznym  żeglarzem, jakaśkobieta znała pięćdziesiąt trzyroślinne barwniki do tkanin,mimo iż jedyną żywą rośliną, jaką w życiu widziała, było drzewozimnorośli za oknem.Wszyscy ci ludzie mieli nikomuniepotrzebną wiedzę czyumiejętności, odnalezione wstarych księgach bądzprzekazywane z pokolenia napokolenie, i wszyscy dzięki nimprzeżywali kolejne Skoki.Specjalistami w tak niezwykłychdziedzinach mogło być jednaktylko kilku, góra kilkunastu ludzi.Resztę Przedksiężycowibezlitośnie odsiewali. Kaira pomyślała o znajomym zsali 9C, który znalazł swojąwłasną niszę.Znał się na hodowlibydła, dzięki czemu mógłpracowicie przystrzygać pierwszesiwe włosy, patrząc jednocześnie,jak rosną jego wnuki.A ponieważw Lunapolis żadnego bydła niebyło, więc na przyjemności swojei wnuków zarabiał, pracując przybiurku, jako chyba jedyny takwiekowy mężczyzna wśródniższych urzędników Archiwum.Potem niespodziewanie pomyślała o samej sobie.W dzieciństwie uczyła się zwielkich atlasów o pożółkłychkartkach z rysunkami w kolorzesepii.Atlasy roślin lądowych imorskich.Atlasy zwierząt: osobnedla ssaków, ptaków, gadów i ryb.Gołębie widywała też na stole, wpotrawce lub upieczone, amechanoidy Issy miałyosobowości ssaków, leczprawdziwe, żywe zwierzę, takie,które miałoby skórę i futro,widziała tylko raz, gdy znajomy jej ojca przyprowadził do domupsa.Zwierząt w Lunapolis było bardzomało, niektóre gatunki zupełniejuż wymarły, Kaira też nigdy niespodziewała się zobaczyć morza.Mimo to uczyła się o rybach,gigantycznych żółwiach imewach.A pózniej, widzącmaszynę, odruchowo używałaporównań jak jej dawni zmarliprzodkowie. Czarny potwór przypominający zatopiony statek, wrak oplecionypękami metalowychwodorostów. Kolonie przycisków przyrośniętedo burt niczym muszle.Mechaniczny ptak zakołysał sięlekko, dwie siostry Dia pisnęły, aKaira wyrzuciła z głowywszystkie pytania i skupiła się naczystej przyjemności lotu. Jaheel  mruknęła Irla.Jejgłos brzmiał niewyraznie, jakby dziewczyna mówiła przez sen.Możesz? Jasne. Druga siostraprzymknęła oczy.Przejęciegłównych sterów odbyło się takgładko, że Kaira poczuła tylkolekkie szarpnięcie.Po raz drugiomal nie pozazdrościłatrojaczkom talentu.%7łebywspólnie panować nad takąmaszyną, musiały mieć głębokikontakt nie tylko z nią, lecz takżeze sobą nawzajem.  Hej  Kamai wyszczerzyłazęby  przestańmy gadać izróbmy coś szalonego, co?Jaheel, przyspiesz trochę!Ptak wyrwał naprzód, zanurkowałpod jedną z podniebnych dróg iwychynął z drugiej strony.Kairakrzyknęła, gdy wąski pas ścisnąłją tak mocno, że na chwilęstraciła oddech.Ciekawe, czybrak lepszych zabezpieczeń byłefektem niedopracowania, czy teżnikomu nie przyszło do głowy, żemechanoid może być wykorzystywany do podniebnychakrobacji.Przelotna myśl, nad którą wcalenie miała ochoty się zastanawiać.Na przemian śmiała się iwrzeszczała, a Irla i Kamaiwtórowały jej zgodnym chórem.Gdyby to od Kairy zależało,leciałyby jeszcze szybciej, takszybko, jak tylko by się dało.Niebała się ani przez chwilę i tenbrak strachu, ta wypełniająca jądzika radość, gdzieś w tlepozostawiały ślad niepokoju. Powinnam bać się tego, że się nieboję, pomyślała i zachichotała, bowszystko teraz wydawało jej sięzabawne. Może wylądujemy w OgrodzieZimowym?  rzuciła Kamai, jejoczy błyszczały, policzki byłyzaczerwienione.W tej chwiliKaira lubiła ją tylko za to, żedziewczyna czuła dokładnie tosamo, co ona. Sprawdzimy,czy potrafimy posadzić tegoptaszka na ziemi.  Czemu nie. Usta Irlirozciągnęły się w jeszczeszerszym uśmiechu. Jaheel,słyszałaś? Uhm.Mechanoid przechylił się, kierującdziób w dół.Kaira przytomnieoparła stopy o ścianę kabiny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl