[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dalej od księżyca, na ciemniejÄ…cym firmamencie migotaÅ‚ygwiazdy.Ostre, wyrazne i intensywne cienie, które zdawaÅ‚y siÄ™ bardziej rzeczywisteniż rzeczy same, padaÅ‚y od domostw, drzew i sÅ‚upów telegraficznych na poÅ‚yskliwÄ…pÅ‚aszczyznÄ™.W kilka godzin po zachodzie sÅ‚oÅ„ca braÅ‚ mróz siedmio- lub oÅ›miostop-niowy.W lodowÄ… czystość zaklÄ™ty byÅ‚ Å›wiat, codzienny jego brud znikÅ‚ i zakrzepÅ‚,pogrążony niby we Å›nie w okowach fantastycznego czaru Å›mierci.Hans Castorp aż do póznej nocy pozostawaÅ‚ na swym balkonie ponad zimowÄ…,urzeczonÄ… dolinÄ… (znacznie dÅ‚użej od Joachima, który o dziesiÄ…tej lub w każdymrazie niewiele pózniej udawaÅ‚ siÄ™ na spoczynek).DoskonaÅ‚y jego leżak, przykrytytrzema materacowymi poduszkami i zaopatrzony w waÅ‚ek pod gÅ‚owÄ™, przysuniÄ™tybyÅ‚ do drewnianej porÄ™czy, na której leżaÅ‚a gruba warstwa Å›niegu; obok, na biaÅ‚ymstoliczku pÅ‚onęła elektryczna lampa, a koÅ‚o stosu książek staÅ‚a szklanka tÅ‚ustegomleka wieczornego; koÅ‚o dziewiÄ…tej jeszcze przynoszono je do pokoju wszystkimmieszkaÅ„com Berghofu , a Hans Castorp dodawaÅ‚ do niego Å‚yk koniaku, by jeuczynić smaczniejszym.ZastosowaÅ‚ już wszelkie, jakimi tylko rozporzÄ…dzaÅ‚, Å›rodkiochronne przeciwko zimnu, caÅ‚y skomplikowany aparat.Aż powyżej piersi tkwiÅ‚w zapinanym na guziki worku futrzanym, który nabyÅ‚ zawczasu w odpowiednimmagazynie Uzdrowiska, a wokół worka owinÄ…Å‚ przepisowo oba koce z sierÅ›ci wiel-bÅ‚Ä…dziej.Ponadto wdziaÅ‚ na zimowe ubranie swÄ… kurtkÄ™ futrzanÄ…, na gÅ‚owÄ™ weÅ‚-nianÄ… czapkÄ™, na nogach miaÅ‚ filcowe obuwie, a na rÄ™kach grubo watowane rÄ™ka-wiczki, które wszakże nie potrafiÅ‚y zapobiec kostnieniu palców.Do północy i dÅ‚użej (kiedy to para gorszych Rosjan od dawna już opuÅ›ciÅ‚asÄ…siedni balkon), zatrzymywaÅ‚ go też poza pokojem niezawodnie czar nocy zimo-wej, zwÅ‚aszcza iż od godziny jedenastej wplataÅ‚a siÄ™ weÅ„ muzyka dolatujÄ…ca aż tuz doliny, z bliska i z daleka głównie jednak bezwÅ‚ad i podniecenie, jedno i drugierównoczeÅ›nie: mianowicie bezwÅ‚ad i wzdrygajÄ…ce siÄ™ przed ruchem znużenie ciaÅ‚aoraz niezmordowana ruchliwość ducha, pochÅ‚oniÄ™tego pewnymi nowymi i wielceinteresujÄ…cymi studiami, jakie zaprzÄ…taÅ‚y w tym okresie mÅ‚odzieÅ„ca.Zmianypogody dawaÅ‚y mu siÄ™ we znaki, mróz wyczerpywaÅ‚ i podkopywaÅ‚ jego organizm.JadaÅ‚ wiele, korzystaÅ‚ z obfitych posiÅ‚ków Berghofu , gdzie po garnirowanym rost-befie nastÄ™powaÅ‚y pieczone gÄ™si; spożywaÅ‚ to wszystko z tym nienormalnym apety-tem, który byÅ‚ tutaj w ogóle, a w zimie, jak siÄ™ okazywaÅ‚o, bardziej jeszcze niżw lecie, na porzÄ…dku dziennym.JednoczeÅ›nie odczuwaÅ‚ teraz silnÄ… potrzebÄ™ snu, takiż za dnia i w księżycowe wieczory zasypiaÅ‚ czÄ™sto nad książkami, które wertowaÅ‚(a które wyszczególnimy poniżej), aby po krótkim wyÅ‚Ä…czeniu Å›wiadomoÅ›ci konty-- 272 -nuować swe dociekania.Ożywione rozmowy a skÅ‚aniaÅ‚ siÄ™ tutaj bardziej niż nie-gdyÅ› w dolinie do szybkiego, niepohamowanego, a nawet ryzykownego gadania ożywione rozmowy z Joachimem podczas ich sÅ‚użbowych przechadzek po Å›nieguwyczerpywaÅ‚y go wielce; nawiedzaÅ‚y go zawroty gÅ‚owy i dreszcze, uczucia odurze-nia i upojenia, a gÅ‚owa jego pÅ‚onęła.Wykres jego temperatury wzniósÅ‚ siÄ™ od czasunastania zimy, a radca dworu Behrens przebÄ…kiwaÅ‚ coÅ› o zastrzykach, które zwykÅ‚byÅ‚ stosować przy uporczywie trwajÄ…cej podniesionej temperaturze, a którym dwietrzecie goÅ›ci, nie wyÅ‚Ä…czajÄ…c Joachima, regularnie musiaÅ‚o siÄ™ poddawać.W pew-nym zwiÄ…zku zaÅ› ze wzmożonym wytwarzaniem siÄ™ ciepÅ‚a myÅ›laÅ‚ Hans Castorp pozostawaÅ‚o z pewnoÅ›ciÄ… owo podniecenie i ruchliwość umysÅ‚owa, które ze swejstrony przykuwaÅ‚y go do leżaka w roziskrzonÄ… od mrozu noc.Takie wyjaÅ›nieniepodsuwaÅ‚a mu pochÅ‚aniajÄ…ca go lektura.NiemaÅ‚o czytywano w leżalniach i na oddzielnych balkonach MiÄ™dzynarodo-wego Sanatorium Berghof uprawiali to zwÅ‚aszcza poczÄ…tkujÄ…cy i krótkotermi-nowi; ci bowiem, co przebywali tu od wielu miesiÄ™cy lub tym bardziej lat, nauczylisiÄ™ od dawna spÄ™dzać czas także bez pomocy rozrywek i zajęć umysÅ‚owych i umielizabijać go mocÄ… wewnÄ™trznego wirtuozostwa, a uciekanie siÄ™ w tym celu do książeknazywali nawet nieudolnoÅ›ciÄ… i partactwem.Ostatecznie, niechby już jedna jakaÅ›książka leżaÅ‚a na kolanach lub na stoliczku, pod rÄ™kÄ… wystarcza to caÅ‚kowicie,aby czuć siÄ™ zaopatrzonym.Biblioteka zakÅ‚adowa, wielojÄ™zyczna i obfitujÄ…caw dzieÅ‚a ilustrowane, rozszerzony zbiór lekkiej lektury, pochodzÄ…cy z pewnejpoczekalni dentystycznej, oddana byÅ‚a pacjentom do dyspozycji.Wypożyczanosobie nawzajem powieÅ›ci z czytelni Uzdrowiska.Od czasu do czasu pojawiaÅ‚a siÄ™książka lub broszura, którÄ… sobie wyrywano, po którÄ… także ci, którzy już nie czy-tali, wyciÄ…gali rÄ™ce z udanym tylko spokojem.W chwili, do której doszliÅ›my, z rÄ™kido rÄ™ki przechodziÅ‚a nÄ™dznie wydana broszurka, którÄ… dostarczyÅ‚ pan Albin, a któranosiÅ‚a tytuÅ‚ Sztuka uwodzenia.ByÅ‚a ona dosÅ‚ownym tÅ‚umaczeniem z francuskiego,zachowaÅ‚a nawet skÅ‚adniÄ™ tego jÄ™zyka, dziÄ™ki czemu wykÅ‚ad zyskaÅ‚ wiele nadobrym tonie i pikantnej elegancji a rozwijaÅ‚a filozofiÄ™ miÅ‚oÅ›ci i rozkoszy ciele-snej w duchu Å›wiatowej i pogaÅ„skiej radoÅ›ci życia.Pani Stöhr przeczytaÅ‚a tÄ™ bro-szurÄ™ jedna z pierwszych i uznaÅ‚a jej lekturÄ™ za upajajÄ…cÄ….Pani Magnus, ta sama,która traciÅ‚a biaÅ‚ko, podzielaÅ‚a jej zdanie bez zastrzeżeÅ„.Jej małżonek, piwowar,niejednÄ…, jak twierdziÅ‚, wyniósÅ‚ korzyść z tej książeczki, żaÅ‚owaÅ‚ jednak, iż paniMagnus zapoznaÅ‚a siÄ™ z niÄ…, gdyż tego rodzaju rzeczy rozpieszczajÄ… kobietyi wpajajÄ… im nieskromne pojÄ™cia.Orzeczenie to niemaÅ‚o wzmogÅ‚o popyt na książkÄ™.PomiÄ™dzy dwiema damami z ogrodowej leżalni, przybyÅ‚ymi w pazdzierniku, paniÄ…Redisch, małżonkÄ… polskiego przemysÅ‚owca, a niejakÄ… paniÄ… Hessenfeld, wdowÄ…- 273 -z Berlina, z których każda utrzymywaÅ‚a, iż ona pierwsza zastrzegÅ‚a sobie lekturÄ™Sztuki uwodzenia, doszÅ‚o po obiedzie do bardziej niż niestosownej, a nawet wrÄ™czgwaÅ‚townej sceny, której Hans Castorp wysÅ‚uchać musiaÅ‚ ze swego balkonu; skoÅ„-czyÅ‚o siÄ™ na histerycznych spazmach jednej z dwu dam mogÅ‚a niÄ… być paniRedisch, ale równie dobrze pani Hessenfeld i odstawieniu rozjuszonej kura-cjuszki do jej pokoju.MÅ‚odzież wczeÅ›niej zawÅ‚adnęła traktatem niż dojrzalsze rocz-niki.Niekiedy zagÅ‚Ä™biaÅ‚a siÄ™ weÅ„ wspólnie po kolacji, w różnych pokojach.HansCastorp zauważyÅ‚, jak chÅ‚opak z paznokciem o ksztaÅ‚cie szufelki wrÄ™czyÅ‚ go Å›wieżoprzybyÅ‚ej, niezbyt poważnie chorej jasnej blondynce, Franeczce Oberdank, mÅ‚o-dziutkiej panience z dobrego domu, którÄ… matka dopiero co przywiozÅ‚a byÅ‚a nagórÄ™.IstniaÅ‚y, być może, wyjÄ…tki, może byli tacy, którzy godziny obowiÄ…zujÄ…cegoleżenia wypeÅ‚niali jakimÅ› poważnym umysÅ‚owym zajÄ™ciem, jakimiÅ› choć w pewnejmierze celowymi studiami, już choćby dlatego, aby w ten sposób zachować Å‚Ä…cz-ność z życiem na równinie lub aby przydać czasowi nieco wagi i gÅ‚Ä™bi, iżby nie byÅ‚on tylko czystym czasem i niczym poza tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]