[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jakimi pieniędzmi? - Spytałem niewinnie.- Jesteśmy więc kwita - odparł.Obaj całkiem niezle się obłowiliśmy na śmierci Peredura - Svein miałniewolnych, a obaj zyskaliśmy po dziewięćset szylingów w srebrze imetalu.Nie była to fortuna, zwłaszcza gdy rozdzieliłem zdobyczepomiędzy załogę Fyrdracy, był to jednak i tak najlepszy łup ze wszystkich,jakie zdołaliśmy zagarnąć podczas naszej wyprawy.Miałem także Iseult.Nie była już dłużej przywiązana do mnie czarną taśmą, ale trzymała sięblisko i wyczuwałem, że była z tego powodu całkiem zadowolona.Patrzenie na zniszczenie własnej osady sprawiło jej dziwną przyjemność,założyłem zatem, że nienawidziła Peredura.On się jej bał, a ona go nieznosiła i jeśli to była prawda, że potrafiła przewidzieć przyszłość, musiałazobaczyć w niej mnie.Dała więc małżonkowi złą radę i uczyniła tęprzyszłość terazniejszością.- Dokąd teraz się wybieracie? - Chciał wiedzieć Svein.Przechadzaliśmysię po plaży, mijając grupkę pojmanych do niewoli wieśniaków, którzyspoglądali na nas ciemnymi, pełnymi urazy oczami.- Zastanawiam się, czy nie wpłynąć do ujścia Saefern - wyznałem.- Niczego tam nie ma - prychnął pogardliwie.- Niczego?- Wyczyszczono je doszczętnie - rzekł, mając na myśli wyprawywikingów, którzy ogołocili wybrzeże ze wszelkich łupów.- Poza tym,znajdziesz tam nasze statki zbierające ludzi z Irlandii.- Chcecie zaatakować Wessex?- Skądże znowu! - Uśmiechnął się niewinnie.- Mamy zamiar rozkręcićhandel z walijskimi królestwami.- A ja mam zamiar udać się na Księżyc i tam postawić sobie dwór.Roześmiał się.- Wracając do Wessexu, słyszałem, że budują kościół w miejscu, gdziezabiłeś Ubbę.- Też tak słyszałem.- Ma mieć ołtarz ze złota.- Podobno - przyznałem.Ukryłem zdumienie, że tak dobrze zna planyOddy Młodszego, choć w istocie nie powinienem był się temu dziwić.Plotki o złocie zawsze roznoszą się błyskawicznie.- Tak mówią -powtórzyłem - choć sam w to nie wierzę.- Księża mają pieniądze - zamyślił się, marszcząc brwi.- Uważam jednak,że to dziwne miejsce na kościół.- Dlaczego?- Przecież leży tak blisko morza, że będzie łatwym celem wikingów.- A może chcą, byś właśnie ty je napadł? - Podpuściłem go.- Może ichludzie już tam na ciebie czekają, gotowi walczyć?- Myślisz, że to przynęta? - Zadumał się.- Czy Guthrum nie wydał rozkazu, żeby nie zaczepiać Zachodnich Sasów?- Guthrum może sobie rozkazywać, co mu się żywnie podoba - odparłostro.- Ja jestem Sveinem z Białego Konia i nie słucham rozkazów żadnegoGuthruma.- Szedł dalej z gniewną miną, omijając sieci, które przedmasakrą rozwiesili rybacy.- Ludzie mówią, że Alfred nie jest głupcem.- Bo nie jest.- Jeśli zdecyduje się ulokować kosztowności blisko morza - mówił dalej -nie zostawi ich bez straży.Svein był wojownikiem, lecz jak wszyscy najlepsi wojownicy - nie byłszaleńcem.Gdy dzisiaj mówi się o Duńczykach, zwykle kojarzą się zokrutnymi poganami, bezmyślnymi w swej przerażającej przemocy.Tymczasem większość z nich, tak jak Svein, panicznie bała się tracić ludzi.Ten odwieczny strach był zresztą ich wielką słabością.Statek, na którympływał Svein, nosił nazwę Biały Koń.Jego załogę stanowiło pięćdziesięciutrzech mężczyzn.Gdyby zabito lub ciężko raniono dwunastu z nich, siłyBiałego Konia zostałyby drastycznie osłabione.Naturalnie, podczas walkiSvein był bezwzględny jak wszyscy Duńczycy.I tak jak inni - miał dobryzwyczaj rozważania wszystkich aspektów bitwy, zanim do niejprzystępował.Podrapał się w miejscu, gdzie ugryzła go wesz, po czymręką pokazał na niewolnych, których pojmali jego ludzie.- Przynajmniej mam tamtych.Nie zamierzał udawać się pod Cynuit.Za niewolników miał dostaćsrebro, więc Cynuit nie było warte ofiar.Następnego poranka Svein poprosił mnie o pomoc.Ponieważ jego statekznajdował się w porcie Callyna, chciał, bym Fyrdracą popłynął tam poBiałego Konia, zabierając ze sobą jego oraz dwudziestu ludzi.Pozostałączęść duńskiej załogi zostawiliśmy w osadzie Peredura.W czasie, gdy mypopłynęliśmy na wschód do portu Callyna, oni mieli pilnowaćniewolników, których Svein zamierzał wywiezć i sprzedać, a także spalićwioskę.Cały dzień czekaliśmy, aby Svein uregulował swoje rachunki zkornwalijskim królem - w tym czasie udało się nam sprzedać zdobyte futraoraz cynę kupcom Callyna i choć otrzymaliśmy za nie mierną zapłatę,znacznie lepiej płynęło nam się ze srebrem niż poprzednim nieporęcznymładunkiem.Fyrdraca mieniła się teraz bogato.Poprawiło to znaczniehumor członkom załogi, którzy wiedzieli, że wkrótce dostaną udział włupach.Haesten chciał dołączyć do Sveina, lecz nie zgodziłem się na to.- Ocaliłem ci życie - wyjaśniłem - i musisz mi jeszcze trochę posłużyć, byspłacić dług.Haesten nie protestował, a gdy wręczyłem mu drugi pierścieńnaramienny w nagrodę za to, że w Dreyndynas pozbawił życia kilku ludziPeredura, nie krył radości.Biały Koń Sveina był mniejszy od Fyrdracy.Jego dziób zdobiławyrzezbiona w drewnie głowa konia, rufę wieńczył łeb wilka, a naszczycie masztu widniał wiatrowskaz ozdobiony wizerunkiem białegorumaka.Gdy zapytałem Sveina o znaczenie tego konia, roześmiał się.- Gdy miałem szesnaście lat - powiedział - założyłem się, że rumakmojego ojca wygra z białym koniem naszego króla.Musiałem też pokonaćkrólewskiego czempiona w zapasach i walce na miecze.Gdy ojciecdowiedział się o zakładzie, spuścił mi tęgie lanie.Tymczasem wygrałem!Od tamtej pory biały koń przynosi mi szczęście.I tylko na takich jeżdżę.W ten oto sposób statek został nazwany Białym Koniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]