[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiadają, że ta woń przypomina smażone wieprzowe żeberka, ale to nie jest tak.Bardziej przypomina odór, jaki unosi się po kastrowaniu koni.Robią wtedy wielkie ognisko i wrzucają całe to gówno w ogień, a kiedy już się na dobre rozpali, słyszysz, jak poobrzynane jaja pękają niczym kasztany i powstaje smród identyczny jak woń palonych żywcem ludzi.Poczułem ten odór i wiedziałem, że nie wytrzymam długo, toteż szarpnąłem z całej siły i udało mi się wyciągnąć Dicka z szopy.Zgubił jeden but.Osunąłem się z, siodełka utworzonego z rąk Trevora na ziemię.Dick runął na mnie i powiadam ci, że ten czarnuch miał naprawdę twardy łeb.Straciłem oddech i przez parę sekund leżałem na ziemi, przetaczając się z boku na bok i trzymając się za brzuch.W końcu podniosłem się, a następnie wstałem.Mijały mnie postacie biegnące w stronę pasa zieleni.W pierwszej chwili wydawało mi się, że to duchy, ale nagle zobaczyłem buty.Przy Black Spot zrobiło się od ognia jasno jak w dzień.Widząc buty, zrozumiałem, że to byli ludzie poprzebierani w prześcieradła.Jeden z nich został nieco w tyle i zobaczyłem.Przerwał i oblizał usta.- Co zobaczyłeś, tato? - spytałem.- Nieważne - stwierdził.- Daj mi wody, Mikey.Wypił prawie wszystko i dostał ataku kaszlu.Przechodząca właśnie pielęgniarka zajrzała do sali i spytała: - Potrzebuje pan czegoś, panie Hanlon?- Nowego zestawu wnętrzności.Masz jakiś pod ręką, Rhoda?Uśmiechnęła się nerwowym, pełnym powątpiewania uśmiechem i poszła dalej.Tata podał mi szklankę, by postawić ją na stoliku.- To dłuższa historia, niż się, ją pamięta - powiedział.- Napełnisz mi szklankę, zanim wyjdziesz?- Oczywiście, tato.- Będziesz miał po tej historii koszmary, co, Mikey?Otworzyłem usta, by skłamać, i nagle zmieniłem zdanie.Myślę, że gdybym skłamał, tata nie opowiedziałby mi niczego więcej.Posunął się, to fakt, ale nie aż tak bardzo.- Chyba tak - odparłem.- To nie jest takie złe - powiedział.- W koszmarach jesteśmy w stanie wyobrażać sobie to, co najgorsze.Wydaje mi się, że po to właśnie są.Wyciągnął rękę i ująłem ją; trzymaliśmy się za ręce, podczas gdy tata dokończył swoją opowieść.- Obejrzałem się wokoło i zobaczyłem Treva i Dicka zmierzających w stronę frontu budynku.Pobiegłem za nimi, choć wciąż jeszcze miałem trudności z oddychaniem.Na zewnątrz było jakieś czterdzieści - pięćdziesiąt osób, niektórzy płakali, inni rzygali, jeszcze inni krzyczeli - kilkoro z nich robiło wszystkie te trzy rzeczy naraz.Inni leżeli na trawie nieprzytomni, bo nałykali się za dużo dymu.Drzwi były zamknięte, ale słyszeliśmy, jak ludzie po drugiej stronie krzyczą - krzyczą, by ich wypuścić, otworzyć drzwi, na rany Chrystusa, bo przecież popalą się tam żywcem.To były jedyne drzwi - z wyjątkiem tych, które prowadziły przez kuchnię i przez które wynoszono śmieci.Aby wejść, musiałeś pchnąć drzwi.Aby wyjść, należało je pociągnąć.Grupie ludzi udało się wydostać i z miejsca skupili się przy drzwiach i zaczęli pchać.Drzwi zostały zatrzaśnięte.Ci w środku ogarnięci paniką również zaczęli napierać na drzwi.Powstała sytuacja patowa.Drzwi zablokowały się.Nie sposób było ich otworzyć, kiedy z obu stron napierały nań dwie grupy śmiertelnie przerażonych ludzi.Ci w środku byli w pułapce, a pożar rozszalał się na dobre.Gdyby nie Trev Dawson, który pierwszy zrozumiał, co się stało, zamiast osiemdziesięciu ofiar byłoby tam sto, a może nawet i dwieście.Ile on za to wycierpiał.Zamiast medalu zarobił dwa lata w karcerze w Rye.Bo widzisz, właśnie wtedy przed szopą zatrzymała się ciężarówka.I jak myślisz - kto siedział za kółkiem? Oczywiście mój stary przyjaciel, sierżant Wilson - facet, który był panem wszystkich dołów na terenie bazy wojskowej.Wysiada i zaczyna wykrzykiwać bezsensowne rozkazy, których i tak nikt nie słuchał.Trev chwyta mnie za ramię i podbiegamy do niego.Wtedy straciłem z oczu aż do następnego dnia Dicka Halloranna.- Sierżancie, muszę użyć pańskiej ciężarówki! - wrzeszczy mu prosto w twarz Trev.- Zejdź mi z drogi, czarnuchu - odpowiada Wilson i odpycha go, przewracając na ziemię.Potem znów zaczyna wykrzykiwać jakieś bezsensowne rozkazy.Nikt i tak go nie słuchał, ale Trevor Dawson poderwał się i uciszył go w dość radykalny sposób.Trev potrafił nieźle przywalić i po jego ciosie prawie każdy runąłby jak kłoda na ziemię i już więcej się nie podniósł, ale ten drań miał twardy łeb.Wstał, krew lała mu się z ust i z nosa i powiedział: „Zabiję cię za to”.A wtedy Trev rąbnął go w żołądek i kiedy sierżant zgiął się wpół, złożyłem obie ręce i tak mocno, jak tylko byłem w stanie, wyrżnąłem go w kark
[ Pobierz całość w formacie PDF ]