[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spróbowałem przypomnieć sobieimię tego biednego saksońskiego chłopca, jednak jedyne, co pamiętałem, to jegoprzestraszoną twarz i fakt, że go lubiłem.Nagle to imię przyleciało do mnie zpomroki minionego czasu.Wieńca! Biedny drżący Wieńca.Morgan, która wtedynalegała, aby go złożyć w ofierze, teraz była żoną Sansuma i stała z krucyfiksem wdłoni, złotej masce na twarzy, nie biorąc udziału w obrzędach.Nadejście Mordreda chrześcijanie powitali oklaskami, podczas gdy my, poganie,składaliśmy dłonie i w milczeniu pochylaliśmy głowy.Król wystąpił w czerni: czarnakoszula, czarne spodnie, czarny płaszcz i czarne buty, z których jeden, w potwornymkształcie, mieścił szpotawą stopę.Na szyi miał złoty krucyfiks.Wydawało mi się, żena jego okrągłej brzydkiej twarzy błąka się głupi uśmieszek, ale być może był totylko grymas zdradzający zdenerwowanie.Nie zgolił brody, która była rzadka istercząca, i szczerze mówiąc, nie dodawała mu urody.Wszedł sam do środkakamiennego kręgu i zajął miejsce przy kamieniu królewskim.Sansum, cały w bieli i złocie, pośpieszył, by stanąć obok króla.Podniósł ramionai bez żadnych wstępów zaczął się głośno modlić.Zawsze miał mocny głos i równieżteraz dobiegał on ponad głowami tłumu, który tłoczył się za plecami panów, aż douszu włóczników stojących nieruchomo na wałach. Panie Boże  krzyczał  pobłogosław synowi twemu, Mordredowi,błogosławionemu królowi, światłu Brytanii, monarsze, który wprowadzi twojekrólestwo Dumnonię w nowy błogosławiony wiek!Muszę przyznać, że sparafrazowałem nieco tę modlitwę, albowiem, prawdępowiedziawszy, słuchałem jednym uchem, kiedy Sansum przemawiał do swojegoboga.Był dobry w takich przemowach, wszystkie one jednak były do siebie podobne;zawsze zbyt długie, zawsze wychwalające chrześcijaństwo i zawsze obfitujące wszydercze uwagi na temat pogaństwa.Zamiast go słuchać, obserwowałem, kto wtłumie rozkłada ramiona i zamyka oczy.Większość.Artur, zawsze gotowy okazaćszacunek dla jakiejś religii, stał z pochyloną głową.Trzymał za rękę swojego synka,podczas gdy stojąca z drugiej strony Gwydre a Ginewra patrzyła w niebo ztajemniczym uśmiechem na urodziwej twarzy.Amhar i Loholt, blizniaki Artura iAilleann, modlili się razem z chrześcijanami, a Dinas i Lavaine, w białych szatach,stali z założonymi rękami i gapili się na Ceinwyn.Tak jak w dniu zerwania zaręczyn z Lancelotem, nie miała na sobie żadnych ozdób.Jej złote włosy lśniły tak samo jakzawsze i była dla mnie wciąż najwspanialszym stworzeniem, jakie kiedykolwiekchodziło po ziemi.Król Cuneglas stał obok niej i w chwilach co bardziej ognistychfragmentów przemówienia Sansuma szukał wzrokiem mojego spojrzenia, by posłaćmi kwaśny uśmiech.Mordred z rozpostartymi w modlitwie ramionami przyglądał sięnam wszystkim z krzywym uśmieszkiem.Zakończywszy modły, biskup wziął króla za ramię i zaprowadził do Artura, któryjako strażnik i opiekun królestwa miał przedstawić ludziom nowego władcę.Arturuśmiechnął się do Mordreda, jak gdyby pragnął dodać mu odwagi, po czymoprowadził go wokół kamiennego kręgu.Wszyscy oprócz królów padali na kolana,kiedy Mordred przechodził obok nich.Ja, jako jego czempion, kroczyłem za nim zobnażonym mieczem.Poruszaliśmy się w kierunku odwrotnym do ruchu słońca, abypokazać, że nowy król jest potomkiem Beli Mawra i jako taki może przeciwstawić sięnaturalnemu porządkowi wszystkich żyjących istot, choć Sansum, oczywiście,oświadczył, że ruch ten ma oznaczać śmierć pogańskich zabobonów.Zauważyłem, żeCulhwch cofa się, aby nie być zmuszonym do klękania przed Mordredem.Kiedy obeszliśmy cały krąg, Artur zaprowadził nowego władcę do kamieniakrólewskiego i pomógł mu się nań wspiąć.Wtedy Dian, moja najmłodsza córka,podreptała naprzód z chabrowym wiankiem na głowie i u zniekształconych stópMordreda złożyła bochenek chleba, który miał symbolizować obowiązek karmienialudu.Kobiety zaczęły szeptać na jej widok, albowiem Dian, tak jak jej siostry,odziedziczyła urodę po matce.Położyła chleb i rozejrzała się, nie bardzo wiedząc, coma zrobić, po czym spojrzała uroczyście na twarz Mordreda i natychmiastwybuchnęła płaczem.Kobiety westchnęły szczęśliwe, kiedy płaczące dziecko uciekłodo matki, a Ceinwyn utuliła je i osuszyła łzy.Następnie Gwydre, syn Artura, złożył ustóp króla skórzany bicz, który miał symbolizować obowiązek sprawiedliwości, apotem ja zaniosłem nowy, wykuty w Gwencie miecz królewski, ze skórzanąrękojeścią owiniętą złotym drutem, i wetknąłem go w prawą dłoń Mordreda. Królu  powiedziałem, patrząc mu w oczy  to, abyś mógł spełnić obowiązekobrony swojego ludu.Głupawy uśmieszek zniknął z twarzy Mordreda, który patrzył teraz na mnie zchłodnym dostojeństwem.Zacząłem mieć już nadzieję, że Artur miał rację iuroczystość tego rytuału rzeczywiście uczyni z Mordreda dobrego króla.Potem, jeden za drugim, składaliśmy dary.Ja podarowałem mu kunsztownejroboty hełm, ozdobiony złotem i emalią.Artur dał mu łuskową zbroję, włócznię ipudełko z kości słoniowej, wypełnione złotymi monetami.Cuneglas podarowałsztaby złota wydobywanego w kopalniach Powys.Lancelot dał ciężki złoty krzyż iniewielkie obramowane złotem lusterko z elektrum.Oengus Mac Airem złożył u stóp nowego władcy dwa grube niedzwiedzie futra, Sagramor zaś pozłacaną saksońskąpodobiznę głowy byka.Sansum ofiarował królowi kawałek krzyża, na którym, jakogłosił, ukrzyżowany został Chrystus.Sczerniały kawałek drewna znajdował się wszklanej rzymskiej butelce zaplombowanej złotem.Tylko Culhwch nie przyniósłżadnego daru.Co więcej, kiedy zakończyła się już ceremonia składania darów ipanowie uklękli w rzędzie, aby złożyć śluby posłuszeństwa, był nieobecny.Składałem śluby jako drugi po Arturze.Uklękłem naprzeciw wielkiej kupy złota przykamieniu królewskim i dotknąłem ustami czubka nowego miecza Mordreda.Potemprzysięgłem na życie, że będę mu wiernie służył.Był to uroczysty moment, ponieważskładałem przysięgę swojemu królowi, przysięgę, która od tej pory obowiązywaćmiała wszystkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl