[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Podobno, pani odparłam ostrożnie.Sztuką jest wyrażanie pewnych rzeczy wtaki sposób, żeby słuchacze usłyszeli to, co chcą usłyszeć. Oczywiście,pomogłoby mi to wrócić do łask królowej. chrząknęłam lekko niezależnie odtego, jak potoczą się losy handlu z Albą.Ale Melisanda jest moją dawną znajomą ichętnie spotkałaby się ze mną, jak sądzę. Nie. Marco pokręcił głową. Benedykt ją opisał i nikt, kogo znamy, niepasuje do tego opisu.Wierz mi, młoda hrabino, handel to jedna sprawa, a dworskapolityka druga.Gdybym wiedział cokolwiek o d'Angelińskiej zdrajczyni, niewahałbym się kupić za tę informację wdzięczności mojego teścia dodał ponuro.Otworzyłam usta, chcąc odpowiedzieć, ale przerwało mi zamieszanie przydrzwiach komnaty.Odwróciłam się i zobaczyłam nieznajomego Serenissimczyka.Miał ciężkie powieki typowe dla Stregazza, schludną bródkę w szpic i kędzierzawewłosy nakryte miękkim beretem. Marco zaczął bezceremonialnie dlaczego na cech siodlarzy nałożonodziesięcioprocentowy podatek za handel w dni świąteczne? Mieliśmy umowę!Marco Stregazza zatrzepotał powiekami. Ricciardo, mamy gościa. To miło. Ricciardo Stregazza nonszalancko machnął ręką.Obrzucił mniepobieżnym spojrzeniem, które szybko zbystrzało. Na Aszerę! Cóż to za ślicznąrybkę tym razem złapałeś na haczyk? Hrabina Fedra nó Delaunay de Montreve przedstawiła mnie pod>Angelińsku Maria Celestyna. Fedro, to brat mojego męża, Ricciardo Stregazza. Hrabino. Ricciardo z ukłonem ujął moją rękę jesteś zbyt piękna, żebybrać udział w drobnych intrygach mojej bratowej powiedział cynicznie.Wyświadcz mi zaszczyt i przyjmij zaproszenie na kolację, abym mógł wraz z żonąpokazać ci, że serenissimska gościnność nie zawsze wiąże się z interesami. Czuję się zaszczycona, panie odparłam uprzejmie w caerdicci. Z żoną! Maria Celestyna zaśmiała się niezbyt wytwornie. Przedni żart,Ricciardo.Jego twarz stężała. Tryskasz jadem, siostro, ale nie kieruj go na Allegrę.Marco. odwrócił siędo brata obiecano Scholae, że po podpisaniu traktatu z Efezjum podatki niewzrosną.Ten przypadek omija naszą umowę. Jeśli nie chcą płacić podatków, nie muszą handlować w dni świąteczne zauważył Marco rozsądnie. I mają tracić trzecią część zysków? Ricciardo szarpnął z irytacją ciemnekędziory. Równie dobrze możesz kazać im wyrzucić połowę towaru do rzeki!Marco, poręczyłem słowem. Zwróć się z tym do Consiglio Maggiore odparł Marco ze zmęczeniem wgłosie. To ich zarządzenie, oni je wydali. Na czyje życzenie? zapytał Ricciardo groznie. Nie moje. Marco wzruszył ramionami i rozłożył ręce. Zapytaj, bracie, jeślimi nie wierzysz.To ty umizgujesz się do Sestieri Scholae, nie ja.Jeśli chcą cięzlinczować za dawanie obietnic bez pokrycia, nie mogę temu zaradzić.To twójproblem.Przysłuchiwanie się rodzinnej sprzeczce nigdy nie jest miłe, szczególnie, gdy wgrę wchodzi wątek polityczny.Mrucząc pod nosem coś niezobowiązującego,odsunęłam się od nich, żeby popatrzeć na lagunę.Ricciardo Stregazza próbowałtrzymać nerwy na wodzy. Porozmawiamy o tym pózniej uciął krótko, po czym zwrócił się do mnie: Pani Fedro, pływasz po niebezpiecznych wodach, zadając się ze Stregazza, alebłagam, nie odrzucaj mojego zaproszenia.Moja żona. rzucił jadowite spojrzeniena Marię Celestynę będzie zachwycona, mogąc porozmawiać z kimś takim jak ty.Wyszedł, a Marco Stregazza westchnął lekko zirytowany, przeciągając rękamipo twarzy. Wybacz, hrabino przeprosił. Mój brat jest trochę.niepowściągliwy.Stałsię taki, gdy nasz ojciec oświadczył, że przynosi wstyd rodzinie.Z rozpaczyzabiega o względy Scholae i składa tym prostackim handlarzom nieprzemyślaneobietnice, a potem, kiedy nie może ich spełnić, lęka się ich gniewu. Ze smutkiempokręcił głową. Tworzą niedobraną partię pod każdym względem, ale Ricciardojest zdecydowany walczyć o urząd ojca.Zrobiłbym, co w mojej mocy, by gochronić, lecz obawiam się, że odpłaciłby mi zdradą.Maria Celestyna zatrzepotała wachlarzem i z kwaśną miną napiła się wina. Zrobiło się gorąco poskarżyła się. Marco, każ przynieść schłodzonydzbanek. Kiedy mąż wyszedł, żeby wezwać sługę, pochyliła się ku mniekonfidencjonalnie. Niestety, Ricciardo cierpi na d'Angelińską chorobę.Ojciec niebędzie zadowolony, kiedy wybuchnie skandal. D'Angelińską chorobę? powtórzyłam, nie wiedząc, o co jej chodzi. No wiesz. Znacząco uniosła brwi. Lubi chłopców. Aha. Nagle stał się dla mnie jasny jeden podtekst ich gorzkiej wymianyzdań.Obracałam w rękach kubek, patrząc na statki na lagunie. W LaSerenissimie nazywacie to chorobą. Tak, mówiłam ci, oni wszyscy są prowincjuszami. Zniżając głos, dodała: Nie powiem tego Marcowi, bo mimo wszystko kocha brata, ale gdybym szukałaosoby związanej z d'Angelińskim zdrajcą, zaczęłabym od Ricciarda.Za sprawąswoich.skłonności trafia w dziwne miejsca i nie darzy miłością Małego Dworu,choć nie traci nadziei na zawarcie pokoju. Wrócił Marco, a Maria Celestyna pomacierzyńsku poklepała mnie po ramieniu i zawołała innym tonem: Wejdzmy dośrodka i usiądzmy, moja droga! Muszę wiedzieć, kto uszył ci suknię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]