[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pewnej chwili wyczuł, \e z trzech stron atakująich usiane czarnymi fasetkami nieprzyjacielskie korwety.Sekundę pózniej w przestworzachzaroiło się od pocisków magmy i grutchinów.Luke jednak leciał nadal prosto.Uświadomiłsobie, \e w umyśle \ony tworzy się znak zapytania, ale kiedy uwolnił myśli i posługując sięMocą, pchnął najbli\szą bryłę magmy ku nadlatującemu grutchinowi, znak zapytania przero-dził się w aprobatę.Zaraz potem Luke zorientował się, \e coś nakazuje mu chronić dziób swojego X-skrzydłowca.Natychmiast polecił Artoo-Detoo, \eby przekazał całą energię ochronnych pólw stronę dziobu.Zobaczył, \e z czołowego wyrostka najbli\szej korwety wyłania sięniewielka czerwona kropka.Zwa\ywszy na ogromną szybkość lotu eskadry, kropka niemalnatychmiast przerodziła się w kulę plazmy.Mając ograniczoną widoczność, Luke zamknąłoczy i wysłał myśli do pozostałych pilotów swojej eskadry, a potem wykorzystał ich oczy,aby skierować ku celom inne ciemne bomby.Nie widział, jak docierają do celu, ale zobaczyłoślepiające błyski eksplozji.W następnym ułamku sekundy, kiedy o dziobowe ochronne polarozbryznęła się nieprzyjacielska kula plazmy, jego X-skrzydłowiec zakołysał się z burty naburtę.Z miejsca w samym środku jego serca, w którym pojawiały się myśli Mary, napłynęłolekkie dr\enie.Niemal natychmiast przerodziło się w ostrą wymówkę.Następnym razem wykonaj unik, Skywalkerze!R2-D2 ostrzegawczo zaświergotał i wyłączył przecią\ony generator ochronnego pola,aby się nie przegrzał.Luke zwolnił i wcisnął swój X-skrzydłowiec w wolne miejsce międzymyśliwcami Mary i Tama.Bardziej jednak zale\ało mu na uspokojeniu \ony ni\ siebie.Ogarnęło go takie uniesienie, \e mógłby dalej walczyć nawet bez osłon.Kilka sekund pózniejwszyscy troje przemknęli przez rejon pełen koralowych okruchów.Widocznie nie tylko trójceSkywalkera udało się upolować yuuzhański patrolowiec.Kiedy pokonali dziurawą blokadę,przelecieli obok Talfaglia i podą\yli za Gorszycielami.Dowódcy unoszącej się przed nimi szturmowej floty Yuuzhan Vongów skierowali naczoło odpowiedniki fregat, które miały stanowić coś w rodzaju obronnej tarczy.Nie wysyłalijednak do boju eskadr koralowych skoczków.Z pewnością nie zamierzali wziąć udziału wbitwie.O wiele bardziej interesowało ich zamknięcie wylotowego korytarza.Dysponującośmioma eskadrami gwiezdnych myśliwców Nowej Republiki, dwoma krą\ownikami i parąfregat, Luke postanowił zmusić Yuuzhan do walki.Ujrzawszy, \e dzieli go od nich jeszczespora odległość, nakazał ostrzelać nieprzyjaciół z dalekosię\nej broni.Z luf potę\nych dział krą\owników i fregat Nowej Republiki pomknęły w przestworzaoślepiająco jasne błyskawice turbolaserowych strzałów.Nieprzyjaciele odpowiedzieli kulamiplazmy i magmy.Tymczasem eskadry Jedi leciały dalej tym samym kursem.Przedzierając sięmiędzy błyskawicami i ognistymi pociskami, piloci polegali na własnym opanowaniu sztukilatania, wyczuciu sytuacji, zmysłach Jedi i ochronnych polach swoich myśliwców.Kiedyjednak kilka nieprzyjacielskich pociski uszkodziło dwie maszyny eskadry Gorszycieli, ichpiloci musieli wycofać się z pola walki.Jeden z X-skrzydłowców eskadry Luke a stracił płat,kiedy trafił w niego grutchin, ale zanim myśliwiec eksplodował, pilot odstrzelił owiewkę ikatapultował się w przestworza.W końcu Gorszyciele przedarli się przez ochronne polafregat Yuuzhan Vongów.W następnej chwili X-skrzydłowiec Rigarda Matla przemienił się w ognistą kulę.Pozbawieni doświadczonego dowódcy Gorszyciele złamali szyk i chyba się pogubili.Kręcili się bezradnie, rozjaśniając przestworza błękitnymi smugami jonów ze swoich maszyn.Luke uwolnił myśli i pchnął je w sam środek kuli ognia.Chwilę czy dwie odczuwałnieznośny ból, ale potem pojawił się dobrze znany spokój.Mistrz Jedi skupiał się na nim natyle długo, aby upewnić się w swoich przypuszczeniach: Rigard prze\ył eksplozję i zdołał siękatapultować.Zanim Skywalker zdą\ył przekazać pozostałym dobrą wiadomość, w kanalealarmowym wszystkich komunikatorów rozległ się przerywany i zniekształcony przez za-kłócenia głos Rigarda.- Zewrzeć szyk, Gorszyciele! - W głosie rycerza Jedi brzmiał ból, ale i pewność siebie.- Przynosicie wstyd.Głos ucichł, zapewne z powodu ograniczonego zasięgu nadajnika pró\niowegoskafandra dowódcy, ale zbesztani piloci jego eskadry skupili się w trzyosobowe grupy irzucili w wir walki.Doprawdy, tego dnia Moc im sprzyjała.Jeszcze \aden Jedi nie zginąłpodczas tej bitwy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]