[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wystrzały dodawały tylko animuszu załodze brygu.,,Lord Nelson"powoli zbli\ał się jednak do miejsca, w którym wiatr odbity od hiszpańskiego wybrze\a orazprąd pływowy tworzyły na powierzchni morza wyrazną granicę, za którą rozciągał się szaryobszar spokojniejszej wody.śerowały tam stadami mewy i inne wodne ptaki.Ju\ po pięciu minutach ścigany statek zwolnił wyraznie, wiatr coraz ciszej śpiewał wtakielunku.Bryg znalazł się tu\ za rufą, z prawej burty i zanim sam wszedł w strefę ciszy,jego krótkolufowe karonady wystrzeliły po raz pierwszy.Kule nie doleciały do celu,podobnie jak pociski następnej salwy  rykoszetująca kula przebiła jednak uło\one w siatcehamaki i uderzyła słabo o grotmaszt.Kapitan Azema spojrzał w zadumie na cię\ki pocisk i nazbli\ający się wytrwale bryg; do bezwietrznego obszaru angielskiej jednostce pozostałojeszcze ćwierć mili.Pięćdziesiąt jardów wystarczy, by dwudziestoczterofuntowe kulezaświstały nad pokładem, przebijając burty wypełnionego cennym ładunkiem statku izagra\ając uszkodzonym ju\ masztom.Francuski kapitan był przede wszystkim poirytowany,nie obawiał się o ostateczny rezultat ewentualnego starcia.Szybkostrzelność i celność dział Seagull" pozostawiała wiele do \yczenia, podczas gdy on miał w załodze ośmiuwyborowych artylerzystów.Bryg nie był w stanie manewrować szybciej ni\  Lord Nelson" wystarczyło te\ tylko strącić reję lub dwie i angielski okręt pozostanie z tyłu, a cenny pryzdotrze wreszcie do upragnionego brzegu.Tak czy inaczej, trzeba jednak będzie dać z siebiewszystko. Ten wasz bryg mo\e być trudnym przeciwnikiem  Azema zwrócił się do Jacka.Mo\emy mieć kłopoty.Muszę odesłać was na dół.Messiers les prisonniers, proszę zejść doładowni.Zapraszam wszystkich jeńców pod pokład.Nie było sensu przeciwstawiać się podobnemu rozkazowi, wydanemu bardzo kategorycznymtonem.Ocię\ale zeszli na dół, raz za razem oglądając się za siebie.W oddali słońce chyliłosię ju\ ku zachodowi.Wędrowali coraz ni\ej, zejściówka za zejściówką, a\ w końcu nad ichgłowami z łoskotem zatrzasnął się greting i zabrzęczał łańcuch.Tutaj, głęboko, w79 wypełnionych ładunkiem wnętrznościach statku, pachnących cynamonem, herbatą i wodą zzęz, przyszło im nasłuchiwać odgłosów bitwy.W ładowni zamknięto Jacka, Pullingsa,Europejczyków z Kompanii Wschodnioindyjskiej i wszystkich pasa\erów.Znajdowali sięponi\ej linii wodnej, w pomieszczeniu oświetlonym słabym światłem latarni kołyszącej siępod sufitem, wśród ledwie widocznych paczek i skrzyń  musieli więc całkowicie zdać sięna swój słuch.Nie trzeba było specjalnie nadstawiać uszu, drewniany kadłub statkurezonował jak pudło gitary.Wyraznie słyszeli wystrzały osiemnastofuntówek  LordaNelsona", transponowane o oktawę ni\ej i salwy brygu  głuche dudnienie przenoszoneprzez wodę.Zupełnie jakby w oddali uderzał owinięty watą młot, którego dzwięk zostałcałkowicie pozbawiony wysokich tonów.To szczególne brzmienie było tak wyraziste, \echwilami udawało się nawet rozró\nić poszczególne karonady, których wystrzały wpowietrzu na pewno zlałyby się w nieprzerwany huk.Nasłuchiwali, próbując określićkierunek wystrzałów i oszacować siłę ognia obu jednostek.Pociski armat  Lorda Nelsona"wa\yły łącznie czterysta trzydzieści dwa funty, a działa brygu wyrzucały trzysta dzie-więćdziesiąt dwa funty metalu.W ładowni dyskutowano te\ ewentualne mo\liwościwykorzystania uzbrojenia i ró\ne warianty rozwoju sytuacji. Azema strzela tylko z najcię\szych dział  zauwa\ył Jack. Na pewno celuje wmaszty.Na pewno.Co jakiś czas pociski  Seagull" uderzały w ich statek, jeńcy wznosili wówczas radosnyokrzyk, próbując określić miejsce trafienia.W pewnej chwili odezwała się pracującapospiesznie pompa, co oznaczało, \e kadłub  Lorda Nelsona" został przebity w pobli\u liniiwodnej.Innym znów razem głośny metaliczny dzwięk pozwalał przypuszczać, \e kula ude-rzyła w któreś z dział  najprawdopodobniej zostało ono uszkodzone.Około trzeciej nad ranem zgasła świeca.Wszyscy le\eli teraz w ciemnościach, wcią\nasłuchując i chwilami tęskniąc do płaszczy, kocy, poduszek oraz ciepłej strawy.Czasemudawało im się nawet zasnąć.Działa wcią\ grzmiały: armaty  Seagull" nie strzelały ju\salwami, odzywały się jedna po drugiej   Lord Nelson" prowadził podobny ogień odsamego początku starcia, godzina po godzinie wybijając spokojny, miarowy rytm.Panna Lamb przebudziła się nad ranem z głośnym okrzykiem: To był szczur! Olbrzymi wilgotny szczur! Och, tak \ałuję, \e nie mam na sobie spodni!Napięcie powoli opadało, mijały kolejne godziny.Raz lub dwa razy Jack zagadnął majoraHilla i Pullingsa, nie uzyskał jednak od nich \adnej odpowiedzi.W pewnym momenciezauwa\ył, \e myli się, licząc kolejne wystrzały.Cyfry pomieszały mu się z liczbąpozostających pod opieką Stephena rannych, z uwagami, jakie wymieniał z Sophie, zmyślami o jedzeniu, mocnej kawie i trio d-moll; Diana tak szorstko zagrała glissando, awiolonczela brzmiała tak płaczliwie, gdy ostatni raz koncertowali we trójkę.W ciemność wdarł się nagle jaskrawy strumień światła, zagrzechotał łańcuch i podniesionogreting.Jack był pogrą\ony w głębokim półśnie.Wiedział co prawda, \e działa umilkłyponad godzinę temu, lecz czuł się winny i zawstydzony.Na zewnątrz padał deszcz, drobna m\awka z wiszących wysoko chmur, wiał bardzo słabywiatr  tym razem ju\ lądowa bryza.Kapitan Azema był śmiertelnie blady i bardzozmęczony, podobnie jak jego ludzie.Nie wydawał się jednak zdenerwowany.Nie okazywałte\ otwarcie radości, wyraznie jednak nie miał powodów do zmartwień [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl