[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rourke wyszedł z kabiny.Rozpiął mundur, aby łatwiej mu było wydobyć ukryte pod ubraniem pistolety.W lewej ręce niedbale trzymał M-16, ale w takiej pozycji, że błyskawicznie mógł go odbezpieczyć i otworzyć ogień.Za jego plecami stanął kapral Razawitski.- Doktorze, Amerykanie też są gotowi.Każdy zabrał po pięć kilo C-4, resztę zaminowaliśmy.Wybuch nastąpi za dwie i pół minuty.Zawarczał motor Władowa i rozległ się głos kapitana, wołający najpierw po rosyjsku, a następnie po angielsku:- Do ataku!! - Pomknął rampą ku otwartemu wejściu do bazy i zniknął w tunelu.Rourke uniósł pistolet maszynowy, ściął pierwszą serią kapitana KGB, obiegł ciężarówkę dookoła, przestrzelił głowę uciekającego w kierunku bramy żołnierza, padł na ziemię, umykając spod karabinów wartowników, przeturlał się i błyskawicznie powstał, strzelając z biodra.Jednemu ze strażników o mało nie odstrzelił głowy, drugiemu kule wyorały w piersi krwawą bruzdę.Opróżnił cały magazynek.Odrzucił bezużyteczną broń i wyciągnął zza pasa Pythony.Rozejrzał się.Natalia biegła wzdłuż kolumny samochodów, strzelając jednocześnie z Kałasznikowa i M-16, siejąc śmierć i przerażenie wśród personelu z bazy.Daszroziński padł na ziemię, otwierając ogień do strażników zgrupowanych w punkcie wyładunkowym.Reed z sześcioma Amerykanami zajął centrum pętli.Stał wyprostowany, strzelając z trzymanych w obu rękach rewolwerów.Jego siwe długie włosy rozwiewał wiatr.Wokół klęczeli ludzie z karabinami podniesionymi do ramienia.Wyglądali teraz jak żywa replika “Ostatniego szańca Custera”[1].- Do środka! - zawołał Rourke.- Biegiem rampą do wejścia!Kiedy się odwrócił, metalowa płyta zaczęła opadać, zamykając jedyną drogę mogącą doprowadzić ich do zbiornika gazu narkotycznego.W pobliżu stał jeep, za którego maską kryło się kilku gwardzistów.Rourke jak szalony popędził w kierunku samochodu, nie przejmując się gwiżdżącymi mu koło ucha pociskami.Jeszcze w biegu postrzelił dwóch przeciwników, dopadł auta, kopniakiem obalił starszego podoficera i przykładając lufy obu Pythonów do głowy następnego Rosjanina, pociągnął za spusty.Czaszka żołnierza pękła niczym strzaskany melon.Dobił rannych leżących przy jeepie, wskoczył do środka i złapał za kluczyk tkwiący w stacyjce.“Nie ma się co dziwić, że KGB poniosło tyle porażek, skoro są tak nieostrożni!” - pomyślał.Zapalił silnik i pomknął w kierunku opadających wrót.Wjechał pod nie w ostatniej chwili!Zahamował i wyskoczył z wozu, a stalowa płyta wolno opadła na karoserię.Rozległ się zgrzyt zgniatanej blachy, opony pękły z hukiem, potrzaskał lakier - łazik zmienił się w ogromnego pogniecionego chrząszcza, ale zablokował wrota.Między nimi a betonową podłogą pozostało przejście metrowej wysokości.Z małego bocznego korytarza wybiegł uzbrojony strażnik.Amerykanin podskoczył do niego i pięścią wbił kości nosa w mózg, zastrzelił jeszcze trzech kolejnych gwardzistów i zawołał do Reeda:- Zbierajcie dupy do środka!Pobiegł szukać Natalii.W biegu ładował bębny koltów.- Poruczniku, do wejścia! - Dostrzegł Daszrozińskiego.- W porządku, doktorze!Natalia schowała się za maską jednej z ciężarówek.Ostrzeliwała się przeciwko kilkunastu napastnikom.Rourke zauważył, jak pospieszył jej z pomocą kapral Razawitski.Trafił dwóch przeciwników i.padł.Ta scena utkwiła w pamięci doktora jak kadry zwolnionego filmu.Biegnący podoficer, przecięty prawie na pół serią z ciężkiego karabinu maszynowego, młode ciało szarpane pociskami, niesłychanie wolno padające na ziemię.Rourke wypalił jednocześnie z obu Pythonów, rozwalając głowę strzelca obsługującego karabin maszynowy.Dalsze trzy strzały.Kolejny nieprzyjaciel zabity.Dopadł do dziewczyny i przywarł do karoserii ciężarówki.- Natalia, zablokowałem jeepem drzwi.- Mam parę kilogramów C-4, aby je odblokować.- Zmykaj stąd, za chwilę nastąpi wybuch!- Właśnie dlatego tu jestem! Chcę ściągnąć jak najwięcej tych psów w pobliże ciężarówek.- Więc daj mi swój pistolet maszynowy, skończę tę robotę za ciebie.- Niestety, John, opróżniłam już wszystkie magazynki.- Wspaniale! - mruknął.Podkradł się na tył ciężarówki i podniósł upuszczony przez kogoś karabinek.Sprawdził komorę.Tylko dwa naboje.Usłyszał szelest i podniósł się w chwili, gdy runął na niego potężny, atletycznie zbudowany mężczyzna z twarzą Mongoła.Nie zastanawiając się wbił lufę karabinku w oko napastnika i nacisnął spust.Kula przeleciała przez mózg Azjaty, wybijając wielką dziurę w potylicy.Amerykanin schylił się i zabrał pistolet maszynowy olbrzyma wraz z dwoma zapasowymi magazynkami.Powrócił do Natalii i wsparł ją ogniem.- Skąd wziąłeś naboje? - zdziwiła się.- Pożyczył mi je jeden miły facio.Zbierajmy się stąd! Ostrzeliwując się wybiegli po rampie i skryli się za niedomkniętymi wrotami.- Zrób coś, aby je zamknąć!- Dobrze, osłaniaj mnie.Dziewczyna wyjęła spod bluzy niekształtną bryłkę plastyku, ugniotła ją nieco w rękach, otworzyła maskę zgniecionego jeepa i zainstalowała ładunek wybuchowy.Rourke’owi pozostało kilkanaście ostatnich kul.- Pospiesz się!- Tylko podłączę ten drut z zaciskiem akumulatora - powiedziała.- Jak chcesz to uczynić, nie wysadzając nas w powietrze?- Jeszcze nie wiem.- Więc się, cholera, dowiedz!Z głębi korytarza nadbiegło kilku Amerykanów z Reedem na czele.- Gdzie jest Władow? - zapytał doktor, odruchowo patrząc na zegarek.Ciężarówki wybuchną za dziesięć sekund.- Nie wiem, nie widziałem go od chwili, jak wpadł do środka - wyjaśnił pułkownik.- Ale słyszałem strzelaninę dolatującą z głębi tego pieprzonego tunelu.Może to on?“To całkiem możliwe - pomyślał Rourke.- Może to Władow powstrzymuje ludzi Rożdiestwieńskiego, aby nie zaszli nas od tyłu.”Rozległ się donośny huk - to eksplodowały ciężarówki.Podmuch detonacji wpadł do tunelu, obalając ludzi na podłogę.- Niezły musiał być tam ubaw - mruknął Reed, wypluwając kurz.- Już wiem, co zrobię! - zawołała Natalia.Doktorowi tak szumiało w uszach, że prawie jej nie słyszał.- Do diabła z akumulatorami! Po prostu przestrzelę zbiornik paliwa i wrak musi eksplodować.- Odsuńcie się wszyscy od wyjścia! - rozkazał John
[ Pobierz całość w formacie PDF ]