[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem, że jesteś już gotów - powiedział.- Nie spraw mi zawodu.- Co to jest, mistrzu Brakissie? - zapytał niecierpliwie Zekk.Mistrz Jedi wyciągnął spomiędzy fałd płaszcza ciemny ozdobny cylinder.- Nadszedł czas, żebyś stał się właścicielem własnego świetlnego miecza.Zekk ujął rękojeść starożytnej broni i przez kilka chwil spoglądał na nią, zdumiony.Miał wrażenie, że broń nawet wyłączona, promieniuje energią w jego dłoni.Zacisnął palce i na próbę machnął cylindrem w lewo i w prawo, wyobrażając sobie, że widzi i słyszy buczące świetliste ostrze.Czuł się dobrze.Bardzo dobrze.- W normalnych warunkach zaproponowałbym ci, żebyś skonstruował własny świetlny miecz - ciągnął mistrz Brakiss.- Czynność ta zabiera jednak sporo czasu i wymaga dużego skupienia, koniecznego do złożenia wszystkich podzespołów i zrozumienia zasady funkcjonowania.Niestety, nie mamy czasu.Dzięki ciemnej stronie wiele rzeczy jest łatwiejszych i skuteczniejszych.Weź ten miecz jako prezent ode mnie i władaj nim, kiedy będziesz pełnił służbę ku chwale Drugiego Imperium.- Czy mogę włączyć zasilanie? - zapytał Zekk, wciąż jeszcze przejęty grozą.- Oczywiście.Brakiss cofnął się o krok, a Zekk wcisnął guzik uruchamiający świetliste ostrze.Z obudowy wysunęła się szkarłatna smuga, płonąca niczym rozpalona lawa.- To broń wykonana po mistrzowsku - oznajmił mistrz Ciemnych Jedi.- Została przystosowana do tego, aby posługiwał się nią ktoś władający ciemną stroną.Zekk wykonał ruch nadgarstkiem i wsłuchując się w buczenie energetycznej klingi, przemieścił świetliste ostrze w lewo i w prawo.- Jeżeli chcesz wiedzieć, ten miecz świetlny jest niezwykle podobny do broni, którą posługiwał się kiedyś Darth Vader - zauważył Brakiss.Zekk ponownie przeciął powietrze świetlistym ostrzem.- Kiedy będę mógł zacząć ćwiczenia? - zapytał.- W jaki sposób będę się uczył?Brakiss wyprowadził gorliwego młodzieńca z tarasu wieży obserwacyjnej.- Dysponujemy hologramami symulującymi różnych przeciwników i salami treningowymi - odparł.- Kiedyś spędziłem w nich trochę czasu, usiłując nauczyć czegoś twoich przyjaciół, Jacena i Jainę.Przeżyłem jednak rozczarowanie.Co prawda, nauczyli się władać świetlnymi mieczami, ale podczas każdego ćwiczenia przeciwstawiali się mojej woli.Spodziewam się, że w przeciwieństwie do nich ty wykonasz każde ćwiczenie doskonale.Ty, młody Zekku, bardzo szybko przewyższysz swoich przyjaciół we wszystkim, czego kiedykolwiek dokonali.Dobrze znam mistrza Skywalkera i wiem, czego się obawia.Jest człowiekiem zbyt nerwowym, by pozwolić swoim ulubionym młodocianym uczniom ćwiczyć własnymi świetlnymi mieczami.Uważa, że energetyczne klingi są zbyt niebezpieczne.- Brakiss się roześmiał.- Jego obawy są bezpodstawne.Najniebezpieczniejszy jest Ciemny Jedi władający taką bronią.Kiedy Zekk w towarzystwie nauczyciela kroczył korytarzem, schował świetliste ostrze, ale nie wypuścił rękojeści z dłoni.Spoglądając na legendarną broń rycerzy Jedi, raz po raz przesuwał palcem po powierzchni obudowy.Miecz świetlny w jego palcach sprawiał wrażenie ciepłego, gotowego.niemal dopominającego się o to, by go użył.Wrażenie, że wciąż jeszcze widzi szkarłatną linię, pozostało długo po tym, kiedy wyłączył energetyczną klingę.Zekk zamrugał, ale wrażenie, że spogląda na jaskrawą smugę, nie chciało go opuścić.- Tak, teraz rozumiem, dlaczego taka broń może być bardzo niebezpieczna - przyznał w końcu.ROZDZIAŁ 7Zamyślony Jacen krążył bez celu po korytarzach akademii Jedi, wybierając te, którymi najrzadziej przechadzali się inni uczniowie.Nie potrafił wyrwać się z odrętwienia.Od dwóch godzin towarzyszyła mu milcząca i równie oszołomiona Jaina.Wyraźnie szukała towarzystwa brata, tak jak on potrzebował towarzystwa siostry, chociaż żadne nie wiedziało, co powiedzieć.Jacen nadal nie mógł zrozumieć, dlaczego wujek Luke nie pozwolił nikomu innemu przebywać z nieprzytomną Tenel Ka, kiedy opiekował się nią medyczny android.Nie zgodził się również, by ktokolwiek mu towarzyszył, gdy udał się do ośrodka łączności, żeby powiadomić rodzinę dziewczyny o wypadku.Wujek Luke osobiście podniósł z ziemi bezwładne ciało wojowniczki, a potem ruszył szybko do wielkiej świątyni.Kiedy bliźnięta niemal pobiegły za nim, Jacen czuł, jak mistrz Jedi czerpie energię Mocy, żeby pomóc dziewczynie zachować siły, a także aby iść jeszcze szybciej i nie urazić rannej.Równocześnie wysyłał do mózgu nieprzytomnej Tenel Ka nieprzerwany strumień kojących myśli, tchnących ciszą, spokojem i pewnością, że jej rana się zagoi.Jacen wiedział, że powinien przynajmniej spróbować czynić to samo, żeby pomóc koleżance, ale czuł w myślach straszliwy zamęt.Obawiał się, że jego starania mogą tylko pogorszyć całą sprawę.Możliwe, że właśnie z tego powodu mistrz Skywalker nie pozwolił nikomu z uczniów zostać z młodą wojowniczką, kiedy wszyscy wrócili do wielkiej świątyni.Zapewnił tylko pozostałych troje przyjaciół, że natychmiast ich powiadomi, jeżeli Tenel Ka będzie chciała z nimi porozmawiać.Od tamtej chwili bliźnięta, pogrążone we własnych myślach, błąkały się bez celu klatkami schodowymi i słabo oświetlonymi korytarzami.Kiedy Lowie, nie mówiąc ani słowa, przyłączył się do nich, żadne nie zapytało go, gdzie był i co robił.Wiedziały przecież, że młody Wookie bardzo często wyprawiał się samotnie w dżunglę.Spędzał czas, siedząc na wierzchołkach ogromnych drzew i rozmyślając o rodzinnym domu na odległym Kashyyyku, o rodzicach, o młodszej siostrze.Teraz miał znów ochotę przebywać w towarzystwie przyjaciół.Jacen nie był jednak zaskoczony, kiedy spojrzał na obudowę Em Teedee i przekonał się, że miniaturowy android-tłumacz został wyłączony.Wszyscy byli wstrząśnięci tym, co się wydarzyło - ale nikt tak bardzo jak Jacen.Krążąc opustoszałymi korytarzami, chłopiec bezustannie odtwarzał w myślach każdy szczegół pojedynku.Przypominał sobie syczący i skwierczący dźwięk krzyżujących się kling świetlnych mieczy.wyzwanie widoczne w oczach koleżanki.jaskrawy zielony blask własnego energetycznego ostrza przenikającego przez jej ciało.Z całej siły zacisnął powieki, próbując usunąć z mózgu dalszy ciąg sceny, ale przekonał się, że na próżno.Całość była zbyt wyraźnie wyryta w jego pamięci.Otworzył oczy.- Nie potrafię.czekać ani chwili dłużej - wykrztusił w pewnej chwili.- Muszę zobaczyć się z Tenel Ka, by upewnić się, że nic jej nie grozi.Muszę ją przeprosić.- Pójdziemy z tobą - oznajmiła Jaina.Lowie zamruczał, zgadzając się z jej zdaniem.Kiedy wszyscy troje młodzi Jedi znaleźli się przed drzwiami komnaty, w której była leczona ich koleżanka, ujrzeli wychodzącego Luke’a i Artoo-Detoo.- Jak się czuje Tenel Ka? - spytał gorączkowo Jacen.- Czy oprzytomniała? Możemy się z nią widzieć?Mistrz Skywalker się zawahał.Jacen zwrócił uwagę na niepokój malujący się na jego twarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]