[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Elminster szarmanckim gestem zaprosił Storm, by usiadła.Ona zaś z zakłopotaniem wpatrywała się w ogień w koszu koksowym.— Jak to może się palić bez żadnego oparu?— Dzięki czarom, ma się rozumieć — Elminster odwrócił się, wzbijając następną chmurę kurzu podczas przeciskania się pomiędzy wysokimi, nierównymi stosami pożółkłych ze starości pergaminów.— Oczywiście.— Storm wyciągnęła rękę i poklepała go po ramieniu.— Elminsterze — rzuciła lodowatym tonem — mów.— Jej głos był zimny jak chłód stali.Stary mag usiadł swobodnie w powietrzu, zaczął pyk fajeczkę i uśmiechać się do niej przez chmurę unoszącego się dymu.— Zasługujesz na to, by wiedzieć, sikoreczko.A zatem zacznijmy od początku — Duara była niegdyś bardzo krótko moją uczennicą.Obecnie mieszka w Telflann, a ubiegłego przyłączyła się do Harpersów.Ponownie pyknął z fajeczki, a ku nisko sklepionemu mrocznemu sufitowi uniósł się wolno z lulki krąg niebiesko-zielonego dymu.— Nie potrafi jeszcze używać zaklęcia teleportacji, bo nie posiada dostatecznie dużej mocy.Jak wszyscy młodzi, zapale magowie zaczęła podróżować, by jak najszybciej poznać możliwie jak najwięcej zaklęć i w przeciwieństwie do większości magów natknęła się na smoczy skarb.Kolejny krąg fajkowego dymu uniósł się z fajki.Stary mag przez chwilę śledził go wzrokiem, pokiwał głową, czym podjął swoją opowieść.— Hm., naturalnie do skarbu tego był również do smok — sztuk jeden — ale to już inna historia.Wśród rozmaitych cacek i bibelotów natknęła się na mój klucz i przysłała mi przez umyślnego wiadomość, że znajduje w jego posiadaniu i, jeżeli jestem zainteresowany, przyniesie go na najbliższe magowisko.— Kim są zatem twoi tajemniczy wrogowie? Jakim sposób utraciłeś ten klucz? — zapytała Storm.— I dlaczego Duara zdecydowała się przesłać ci zwykłego listu? Po co tyle zacneElminster wzruszył ramionami.— Nie miała pojęcia, że ktokolwiek, prócz mnie, mógł tym zainteresowany, a przede wszystkim wiedzieć, o przedmiocie traktował ów list.Gdy dostałem od niej wiadomość za pomocą czarów porozumiałem się z nią na odległość i potwierdziłem, że przybędę na zjazd.Powiedziała mi, że czasu wysłania listu kilkakrotnie ją atakowano, dwukrotnie przetrząśnięto jej dom, a którejś nocy, gdy leżała w sypialni, jakiś tajemniczy szepczący głos groził jej, żądają wydania klucza.Storm wywróciła oczami:— A więc czym jest ten klucz? Co on otwiera?— Moją szafę, ma się rozumieć — odrzekł ze spokojem Elminster, sięgając długą ręką za siebie w zakurzony półmrok.Klucz błysnął w jego dłoni, gdy wsuwał go w otwór wyrytej w ścianie głowy uśmiechniętego smoka.W kamieniu wokół niewielkiej płaskorzeźby pojawił się zarys drzwi.W chwilę potem sekretne drzwi same się otworzyły.Elminster wyjął klucz z otworu i machnął nim w stronę Storm.— Ukradł mi go dawno temu pewien pozbawiony skrupułów człowiek, który, aczkolwiek bardzo krótko, był moim uczniem.Pamiętam go, to był ambitny Calishita, nazywał się Raerlin.Przypuszczam, że skończył w paszczy smoka Duary.— A co ty tam trzymasz, że ci magowie tak pragnęli dostać ów klucz w swoje ręce? — zapytała Storm, spoglądając na zakurzone drzwi szafy.— Stare magiczne księgi, zbierane przez lata moich wędrówek po świecie — odrzekł Elminster, gdy drzwi rozwarły się na oścież.Storm zobaczyła nierówno ułożony stos opasłych, cuchnących stęchlizną tomisk.Nagle za jej plecami rozbłysło dziwne, biało-zielone światło.Kiedy jego blask omiótł oblicze starego maga, zauważyła jego zdziwienie i odwróciła się gwałtownie, przewracając krzesło.Tajemnicze światło biło z migoczącego ognistego kręgu.Unosił się on w powietrzu pośrodku małej, zagraconej izdebki.Jego obecność zdawała się drwić z potężnej magii strzegącej wieży Elminstera, czarów, które, o czym Storm doskonale wiedziała — chroniły to miejsce przed Arcymagami złego Zhentarimu, Czerwonymi Magami z Thay i innymi, jeszcze od nich gorszymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]