[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powiedz mi, Dominique, czy kochasz innegomężczyznę?- Nie.Nikogo nie kocham.- Na pewno mówisz prawdę?- Tak.Mówię prawdę.- Nie wierzę.- Dlaczego?- Sądząc po twoim wczorajszym zachowaniu w łóżku,twierdzę, że jest ktoś inny.- Miałeś tyle kobiet, że uważasz się za eksperta wdziedzinie zachowań seksualnych?Wydął wargi i uśmiechnął się niewyraznie.- A cóż takiego było w moim zachowaniu, iżwywnioskowałeś, że kocham kogoś innego?- Kiedy tylko w ciebie wszedłem, zamknęłaś oczy,jakbyś nie chciała na mnie patrzeć, jakbyś wyobrażała sobie,że kochasz się z kimś innym.- Co by to zmieniło, gdybym nawet przyznała, żekocham kogoś innego? Zraniłabym twoje uczucia?Zmieniłby się twój stosunek do mnie?- Może wtedy bardziej bym się zatroszczył o twojewzględy.- A jeśli zwyczajnie lubię w łóżku zamykać oczy,Jusef? To nic nie znaczy.- Przyznasz jednak, że masz przede mną jakieśtajemnice.- Są bez znaczenia.- Uśmiechnęła się.- Więc jak? Zabierzesz mnie na obiad?- Mam lepszy pomysł.Wracajmy do mnie.Samprzygotuję wspaniały obiad.Jacqueline na chwilę ogarnęło przerażenie.Jusefmusiał to wyczuć, bo przekrzywił głowę na bok i zapytał:- Coś się stało, Dominique?- Nie, nic - odparła, zdobywając się na uśmiech.-Wspaniały obiad w twoim łóżku brzmi nadzwyczajzachęcająco.***Gabriel przeszedł przez ulicę z małym nylonowymplecakiem zarzuconym na ramię.Niósł w nim spreparowany aparat telefoniczny icyfrowy budzik.Zerknął ukradkiem na okna swegomieszkania.W dużym pokoju paliło się światło, czym Karpsygnalizował, że może bezpiecznie przystąpić do swegozadania.Mimo że umówili się co do sygnałów świetlnych,Allon na wszelki wypadek miał w kieszeni telefonkomórkowy.Wbiegł po schodkach do wejścia klatki i wyjął zkieszeni dorobione klucze.Wybrał właściwy, wsunął dozamka i przekręcił.Klucz zaklinował się po pół obrotu.Gabriel zaklął pod nosem, poruszał nim w przód i w tył, poczym nacisnął mocniej.Tym razem zamek się otworzył.Pewnym krokiem minął przedsionek i skierował siędo schodów.Pamiętał jeszcze zasadę, którą Szamron wbijałmu do głowy przed operacją przeciwko członkom CzarnegoWrześnia - trzeba działać szybko i pewnie, nawet jeślinarobi się trochę hałasu, bo najważniejsza jest szybkość.Powykonaniu pierwszego zlecenia, zabiciu dowódcy rzymskiejkomórki organizacji terrorystycznej, w niespełna godzinę pozakończeniu akcji był już w samolocie lecącym do Genewy.Miał nadzieję, że ta operacja pójdzie mu równie gładko.Ledwie zaczął wchodzić po schodach, na górze rozległy się jakieś głosy.W dół schodziła grupa młodychHindusów, dwóch chłopaków i jedna śliczna dziewczyna.Przystanął w kącie podestu, żeby ich przepuścić, ipochylił głowę, udając, że mocuje się z suwakiem plecaka.Gdy go minęli, zaryzykował rzut oka przez ramię, chcącsprawdzić, czy nie wzbudził niepotrzebnegozainteresowania.Ale nikt z tej trójki się nie obejrzał.Gabrielodczekał bez ruchu, aż stukną zamykane drzwi klatki, idopiero wtedy wszedł na piętro.Szybko odszukał drzwi z numerem dwudziestymsiódmym, mieszkanie al-Tawfikiego.Na szczęście dwa pozostałe klucze gładko i bez oporuprzekręciły się w zamkach i po paru sekundach Allonznalazł się w przedpokoju.Zamknął za sobą drzwi, lecz niezapalił światła.Wyjął z plecaka ołówkową latarkę, włączył jąi omiótł promieniem podłogę przed sobą.Wypatrywał znacznika, skrawka papieru czy innegomałego, niewinnie wyglądającego przedmiotu, który Jusefmógł zostawić na parkiecie, chcąc sprawdzić, czy nikt tu niewchodził.Niczego takiego jednak nie było.Gabriel tak samo omiótł wąskim strumieniemświatła duży pokój.Siłą się powstrzymywał, żeby nieprzeszukać rzeczy Araba.Już od kilku dni obserwował go zdaleka i jak można się było spodziewać, był coraz bardziejzainteresowany obiektem.Lubił wokół siebie porządek czybył bałaganiarzem? Co jadł? Czy miał długi? Używałnarkotyków?Lubował się w dziwnej bieliznie? Walczył z chęciązajrzenia do szafy, przeczytania listów.Pragnął poznać wszystko, co mogłoby uzupełnićobraz powstający w wyobrazni, a jednocześnie pozwoliłobymu zrozumieć przywiązanie Jusefa do organizacji Tarika.Teraz jednak nie było na to czasu.Poza tym nie mógłpodejmować ryzyka i narażać operacji na szwank.Promień latarki spoczął na aparacie telefonicznym. Gabriel wszedł w głąb pokoju i uklęknął przy stoliku.Szybkowyciągnął z plecaka duplikat i porównał go z oryginałem.Były identyczne.Jacqueline spisała się doskonale.Odłączył kabel odtelefonu Jusefa i wcisnął go w gniazdko przyniesionegoaparatu.Stary przewód od słuchawki był porozciągany izabrudzony, podczas gdy w duplikacie znajdował sięfabrycznie nowy, Gabriel musiał więc wymienić takżeprzewód i słuchawkę.Spojrzał przez okno na dom naprzeciwko.Karp wciążtrzymał zapalone światła w pokoju, nadal nic mu niegroziło.Allon wpakował telefon Jusefa do plecaka i ruszył zdużego pokoju do sypialni.Kiedy przechodził obok łóżka, wyobraznia podsunęłamu frapujący widok nagiej Jacqueline leżącej w wymiętejpościeli.Dopiero teraz uzmysłowił sobie, że jegozainteresowanie Arabem wcale nie musi być czystozawodowe.Prawdopodobnie zawierało też elementyosobiste, gdyż podświadomie traktował Jusefa jak swegorywala.Uprzytomnił sobie, że stoi w miejscu i od kilkusekund gapi się na łóżko.Co w ciebie wstąpiło, do cholery?! - rzucił w myślach.Odwrócił się w stronę budzika na nocnej szafce.Przed wyłączeniem go z sieci sprawdził ustawienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl