[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odin odbierał rodzajzmysłowej radości, jakiej nie wyczuł w Dui nigdy wcześniej.- Bardzo miło z twojej strony, że mi to wszystko wyjaśniłeś, Odinie.Dobry z ciebielewic.- Czy chcesz, bym sobie poszedł? - zapytał.Jej pochwała pochlebiła mu i ucieszyła gobardziej, niż był to w stanie okazać.- Czy chcesz mnie jeszcze o coś zapytać?- O bardzo wiele, Odinie, ale.ale nie teraz.Nie teraz, Odinie.Och, Odinie, wiesz,czego bym chciała?Odin od razu odgadł, ale był zbyt roztropny, by otwarcie się do tego przyznać.Chwileerotycznych uniesień Dui były zbyt rzadkie, żeby je lekkomyślnie płoszyć.Miał tylkonadzieję, że Tritt nie jest za bardzo zajęty dziećmi, aby nie mógł z tego skorzystać.Ale Tritt był już w pokoju.Czyżby czekał tuż przy drzwiach? Nieważne.Nie maczasu na rozważania.Dua wypłynęła spomiędzy elektrod.Zmysły Odina wypełniło jej piękno.Weszłapomiędzy nich.Widział przez nią migoczącą postać Tritta, którego kontury promieniałyniezwykłymi kolorami.Nigdy tak nie było.Nigdy.Odin z trudem starał się hamować, pozwalając swej materii sączyć się jedynie atom poatomie przez Duę do Tritta, opierając się zniewalającej penetracji Dui ostatnimi resztkami sił,nie oddając się ekstazie, ale powodując, że była z niego wyciskana.Trzymał się rozpaczliwieświadomości aż do ostatniej chwili, po czym nastąpiło tak intensywne przejście, że poczułeksplozję odbijającą się tysiącem ech w jego umyśle.Stracił przytomność.To było najdłuższezespolenie w dziejach triad.3c.Tritt był zadowolony.Stopienie przyniosło mu niesłychaną satysfakcję.Wszystkie wcześniejsze wydawały się w porównaniu z nim puste i jałowe.Rozpływał się wzachwycie nad tym, co się wydarzyło.Nic jednak nie mówił.Wolał nie ryzykować.Odin i Dua także byli uszczęśliwieni.Tritt dobrze o tym wiedział.Nawet dzieciwydawały się intensywniej świecić.Ale, rzecz oczywista, Tritt był z nich wszystkich najszczęśliwszy.Przysłuchiwał się rozmowom Odina i Dui.Nic z tego nie rozumiał, ale to nie miałoznaczenia.Nie przeszkadzało mu, że wydawali się tak zadowoleni z siebie nawzajem.Sammiał powody do zadowolenia i wystarczało mu to, że mógł się przysłuchiwać.Pewnego razu Dua powiedziała: - Czy oni naprawdę próbują się z namiskomunikować?(Tritt nigdy nie był pewien, kim są oni.Stwierdził jednak, że skomunikować totakie trudne słowo zamiast rozmawiać.Dlaczego nie mówią po prostu porozmawiać ?Czasami zastanawiał się, czy im nie przerwać.Ale gdyby zaczął zadawać pytania, Odinuciąłby tylko krótko: Oto cały Tritt , a Dua zawirowałaby z niecierpliwości.)- O, tak - podjął Odin.- Twardzi są o tym przekonani.Na materiale, który tamci namprzysyłają, widnieją czasami jakieś znaki i Twardzi uważają, że za pomocą takich znakówmożna się bez wątpienia porozumieć.Dawno temu sami przecież użyli symboli, kiedykonieczne było wyjaśnienie tamtym istotom, jak mają zbudować swoją część Pompy Pozytonowej.- Ciekawa jestem, jak wyglądają tamte istoty.Jak według ciebie mogą wyglądać?- Z praw natury potrafimy wydedukować charakter gwiazd, to całkiem proste.Ale jakwywnioskować naturę istot żywych? Z tym nigdy nic nie wiadomo.- Czy nie mogą nam przesłać swoich wizerunków?- Gdybyśmy rozumieli, co nam przesyłają, możliwe, że coś byśmy z tegowywnioskowali.Nic jednak nie rozumiemy.- Nawet Twardzi nie rozumieją? - zapytała z niedowierzaniem Dua.- Nie wiem.Jeśli rozumieją, nic mi o tym nie wiadomo.Losten powiedział raz, żenieistotne jest, jak oni wyglądają, ważne, że funkcjonuje Pompa Pozytonowa.- Może nie chciał, żebyś mu przeszkadzał?Odin odpowiedział urażony: - Ja mu nie przeszkadzam.- Przecież wiesz, o co mi chodzi.Losten nie chciał się zagłębiać w szczegóły.Tritt przestał ich słuchać.Sprzeczali się przez dłuższy czas o to, czy Twardzi powinnipozwolić Dui obejrzeć znaki, czy nie.Dua sądziła, że może mogłaby wyczuć, co znaczą.Trochę się tym rozzłościł.W końcu Dua była tylko Miękkim, a do tego nie była nawetRacjonałem.Zaczął się zastanawiać, czy słusznie Odin uczył ją o tym wszystkim.Być możewłaśnie nauka nasuwała jej dziwaczne pomysły.Dua wyczuła gniew także w Odinie.Najpierw się roześmiał.Potem powiedział, żeEmocjonał nie potrafiłby podołać tak skomplikowanemu zadaniu.W końcu nie chciał o tymw ogóle mówić.Dua musiała przez chwilę mu schlebiać, zanim go przekonała do rozmowy.Pewnego razu to Dua się rozgniewała - a właściwie wściekła.Zaczęło się spokojnie.W pokoju znajdowały się z nimi dzieci.Odin pozwalał im sięze sobą bawić.Nie przeszkadzało mu nawet, że lewiątko, Toruń, go szczypało.Właściwierozłożył się, zupełnie zapominając o przyzwoitości.Wcale nie zwracał uwagi na to, że sięrozformował.Był to pewny znak, że jest zadowolony.Tritt odpoczywał w kącie i z radościąchłonął sielską scenkę.Dua śmiała się z wyglądu Odina.Flirtująco muskała swą własną substancją jegobulwiastości.Bardzo dobrze wiedziała (Tritt też to wiedział), jak wrażliwa jest powłokalewków, kiedy rozluzniają swoje kulistości.- Wiesz, Odinie, myślałam trochę o tym, co mi powiedziałeś.Jeżeli prawa tamtegoświata przenikają do naszego przez Pompę Pozytonową, to czy przypadkiem nasze prawa nieprzechodzą do nich w takim samym stopniu?Odin jęknął pod wpływem dotknięcia Dui.Usiłował się jej wyrwać, nie strasząc przytym dzieci.Z trudem wydobył z siebie: - Nie odpowiem, dopóki nie przestaniesz, ty środkowapotworo.Gdy przestała go łaskotać, pochwalił ją: - Dobra myśl, Duo.Jesteś zadziwiająca.Toprawda, oczywiście.Mieszanie praw zachodzi po obu stronach urządzenia.Tritcie, czymógłbyś wyprowadzić dzieci?Same się wygramoliły z pokoju.Były już całkiem wyrośnięte.Annis niedługorozpocznie naukę, a Toruń był już bryłowaty na wzór Rodzicieli.Tritt pozostał w pomieszczeniu i pomyślał, że Dua pięknie wygląda, kiedy Odinprzemawia do niej.- Jeśli tamte prawa powodują zwolnienie reakcji w naszym Słońcu i są przyczyną jegooziębienia, to czyż nasze prawa nie przyspieszą reakcji w ich słońcach, powodując ichrozgrzewanie?- Dokładnie tak, Duo.Racjonał nie sformułowałby tego lepiej.- Jak bardzo nagrzewają się ich słońca?- Niewiele, są tylko troszeczkę bardziej gorące.- Ale z tym właśnie wiąże się moje poczucie jakiegoś niebezpieczeństwa.- Ach, tak.Widzisz, Duo, ich słońca są bardzo duże.Gdy nasze małe słońcetroszeczkę się oziębia, nie sprawia to znacznej różnicy.Gdyby nawet zupełnie zgasło, niebędzie to dla nas miało większego znaczenia, dopóki posiadamy Pompę.Natomiastnieznaczny wzrost temperatury wielkich, ogromnych gwiazd powoduje duże komplikacje.Wtakiej gwiezdzie zawarta jest tak ogromna ilość materii, że lekkie przyspieszenie syntezyjądrowej może spowodować jej wybuch.- Wybuch! A co stanie się z ludzmi?- Z jakimi ludzmi?- Z ludzmi z tamtego Wszechświata.Przez chwilę Odin nie zdradzał żadnej emocji, po czym rzucił: - Nie wiem.- No dobrze, co stałoby się, gdyby nasze Słońce eksplodowało?- Ono nie może eksplodować.(Tritt zastanawiał się, czym oni się tak gorączkują.Jak słońce może wybuchnąć? Duabyła coraz bardziej rozgniewana, a Odin zmieszany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]