[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbyt długo zajmowała się polityką,\eby traktować czyjeś tajemnice jako osobistą zniewagę.Oczywiście nie oznaczało to, \e nie będzie się starała wszystkiego dowiedzieć.Do tejpory Ashe nie zdołał wygrzebać niczego na temat drugiego syna właściciela Plantacji Ien, alebył bardzo ograniczony w swoich działaniach.Pozwoliła mu ujawnić i się wyłączne Kiinowii pozostałym; nie wiedziała, jak prze\ył to, czego nie prze\yły inne Seony, ale nie chciałastracić potencjalnej i przewagi, jaką dawała jej jego obecność.Widząc, \e prawdopodobnie nigdzie się teraz nie wybiorą, Dulanin Galladonprzysunął sobie krzesło i usiadł.Przymknął oczy i wydawało się, \e śpi.Mo\e i byłnietypowym pesymistą, ale wcią\ był Dulaninem, a powiadano, \e ci ludzie są takzrelaksowani, \e zasypiają w dowolnej pozycji i dowolnej chwili.Sarene przyglądała mu się z uwagą.Galladon sprawiał wra\enie, \e jej nie lubi.Z drugiej jednak strony był naburmuszony zawsze, więc nie mogła nic powiedzieć na pewno.Wydawał się chwilami studnią wiedzy, w innych zaś momentach kompletnym ignorantem.i zupełnie się tym nie przejmował.Wszystko brał z marszu, ale jednocześnie ciągle się na touskar\ał.Kiedy Ashe wrócił, Sarene znów była zajęta ksią\ką o oszustwach politycznych.Seonmusiał chrząknąć, \eby zdała sobie sprawę, \e on tu jest.Duch tak\e podniósł wzrok, Dulaninnatomiast nadal chrapał, dopóki przyjaciel nie dał mu kuksańca w brzuch.Teraz ju\ trzy paryoczu zwróciły się ku Ashe owi. I co? zapytała Sarene. Stało się, pani poinformował Ashe. Telrii jest królem.Rozdział 45Hrathen stał w świetle księ\yca na murze miejskim Elantris, obserwując otwór.Jednaz barykad zamykających klatki schodowe została zniszczona, jedna deska wyjęta.Otwór byłbardzo podobny do tych, jakie robią szczury szczury z Elantris, usiłujące uciec ze swojegowięzienia.Była to część murów znajdująca się zwykle pod opieką stra\ników, ale ślady bruduobok otworu świadczyły dobitnie, \e ci z dołu byli tu na górze wiele razy.Hrathen odszedł od schodów.Prawdopodobnie był jedynym, który wiedział o tymotworze, Elantris bowiem było strze\one przez zaledwie dwóch czy trzech stra\ników, którzyrzadko jeśli w ogóle patrolowali mury.Na razie nie powie im o wyrwie.Nie obchodziłogo, \e Elantrianie zaczną się wymykać z miasta.I tak nie odejdą daleko, zbyt odró\niają sięod zwykłych ludzi.Poza tym nie chciał, by ludność martwiła się teraz Elantrianami, wolał,aby skoncentrowała się na nowym królu i sojuszach, które wkrótce zamierza ogłosić.Szedł, mając Elantris po prawej, a Kae po lewej ręce.W ciemności lśniły niewielkieskupiska świateł pałac królewski, a teraz dom diuka Telrii.Arelicka szlachta, skwapliwieokazując oddanie nowemu królowi, była prawie w komplecie obecna na przyjęciukoronacyjnym i prześcigała się w okazywaniu lojalności.Pompatyczny były diuk wyraznierozkoszował się uwagą, jaką mu poświęcano.Hrathen szedł dalej w ciemną, spokojną noc, a jego buty postukiwały na kamieniach.Koronacja Telrii odbyła się zgodnie z oczekiwaniami.Dawny diuk, teraz król, byłczłowiekiem łatwym do zrozumienia, a takimi ludzmi łatwo jest równie\ manipulować.Niechna razie się cieszy nową zabawką.Jutro przyjdzie czas spłacać długi.Telrii, zanim wstąpi do Shu-Dereth, z pewnością za\ąda kolejnych pieniędzy odHrathena.Uwa\a się za sprytnego i jest pewien, \e korona daje mu jeszcze lepszą broń doręki wobec Fjordenu.Hrathen oczywiście oka\e oburzenie na te finansowe roszczenia,rozumiejąc to, czego nigdy nie mógł zrozumieć sam Telrii.Potęga le\y nie w bogactwie, leczw kontroli pieniądze są bezwartościowe, jeśli kogoś nie mo\na kupić.Król zrozumie, \ewyrningi, których \ąda, nie dadzą mu potęgi, lecz spowodują, \e to on znajdzie się w czyjejśwładzy.A kiedy będzie się nurzał w monetach, Arelon wymknie mu się z rąk.Hrathen pokręcił głową z niejakim poczuciem winy.U\ył diuka Telrii, poniewa\ królto takie cudowne narzędzie.Jednak\e w sercu Telrii nie będzie nawrócenia nie zaakceptujeprawdziwie Jaddetha ani Jego Imperium.Obietnice Telrii będą równie puste, jak potęga jegotronu, a jednak Hrathen go u\yje.To było logiczne, a Hrathen rozumiał, \e potęga jego wiarykryje się w jej logice.Telrii mo\e nie będzie wierzył, ale jego dzieci, wychowane jakoDerethi, ju\ będą.Jedno niewa\ne nawrócenie przyniesie królestwu zbawienie.Idąc, nieustannie zwracał wzrok ku ciemnym ulicom Elantris.Martwił się księ\niczką.Nie był zadowolony z tego uczucia, ale nie zamierzał negować jego istnienia.Sarene byławspaniałą przeciwniczką, a on doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak niebezpiecznymmiejscem jest Elantris.Zrozumiał to, kiedy rozkazał ją otruć, wa\ąc, czy ryzyko jest wartezysku.Po trzech dniach czuł jednak, \e jego przekonanie słabnie.Potrzebował jej \ywej.I toz więcej ni\ jednego powodu.Obserwował zatem ulice w nadziei, \e ujrzy ją na dole i pocieszy swoje sumieniemyślą, \e jest cała i zdrowa.Oczywiście nie miał szans niczego podobnego zobaczyć.Szczerze mówiąc, dzisiaj wieczorem nie zobaczył ani jednego Elantrianina.Nie wiedział, czyprzenieśli się do innej części miasta, czy te\ walczyli ze sobą tak zacięcie, \e powybijali sięnawzajem. Jesteś gyorn Hrathen usłyszał za sobą głos.Obejrzał się, szukając wzrokiem człowieka, który zdołał go zajść niepostrze\enie.Lecz przed nim wisiał Seon i lśnił intensywnie w ciemności.Hrathen zmru\ył oczy, byspojrzeć na Aon w jego wnętrzu.Dio. Jestem nim rzekł ostro\nie. Przybywam w imieniu mojego pana, króla Eventeo z Teod rzekł Seonmelodyjnym głosem. Chce z tobą rozmawiać.Hrathen uśmiechnął się.Ju\ zaczął się zastanawiać, ile czasu minie, zanim Eventeo sięz nim skontaktuje. Czekam z niecierpliwością, co ma do powiedzenia Jego Wysokość.Seon zapulsował i wessał w siebie światło, rysując twarz mę\czyzny o owalnej twarzyi pełnym podbródku. Wasza Wysokość. Hrathen skłonił się. Czym ci mogę słu\yć? Daj spokój z bezsensownymi grzecznościami, gyornie odparł spokojnie Eventeo.Wiesz, czego chcę. Swojej córki.Król skinął głową. Wiem, \e jakimś cudem masz moc nad tą chorobą.Co trzeba zrobić, aby uratowaćSarene? Sam nie mam \adnej mocy odparł pokornie Hrathen. To lord Jaddeth uzdrawia.Król się zawahał. Więc co trzeba zrobić, by wasz Jaddeth uzdrowił mą córkę? Lord mo\e się dać przekonać, jeśli dasz Mu jakąś zachętę odparł Hrathen.Niewierni nie są obdarowywani cudami, Wasza Miłość.Król Eventeo powoli skłonił głowę.Widocznie wiedział, czego za\ąda Hrathen.Musibardzo kochać swoją córkę. Będzie jak chcesz, kapłanie rzekł Eventeo. Jeśli moja córka bezpiecznie wyjdziez tego miasta, nawrócę się na Shu-Dereth.I tak wiedziałem, \e to nastąpi.Hrathen uśmiechnął się szeroko. Zobaczę, czy zdołam.skłonić lorda Jaddetha, by oddał nam księ\niczkę, WaszaMiłość.Eventeo skinął głową.Jego twarz była twarzą człowieka pokonanego.Seon zakończyłkontakt i odpłynął bez słowa.Hrathen wcią\ się uśmiechał.Ostatni kamyczek układanki wpadł na miejsce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]