[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mózg rozumiał wszystko.Znał teraz mowę tych istot.Zanim posiadł ludzkiego żywiciela, słowabyły dla niego nic nie znaczącymi dzwiękami - jak wtedy, gdy słyszał rozmowę Tommiego idziewczyny na ścieżce i na polance.- Wszystko jedno - powiedział Hoffman - wchodzę.- Poczekaj, Gus, wejdę z tobą.Bądzmy rozsądni.Odepnij smycz Buckowi i każ mu wejśćnajpierw.Jeśli tam jest jakieś niebezpieczeństwo, ma, do diabła, większe szansę, żeby wynieśćcało skórę niż my.W końcu on nie będzie się czołgał na czworakach.- Całkiem rozsądnie.Hoffman zdjął smycz i Buck skoczył do jaskini.Zatrzymał się pośrodku.Tu doszedł Tommy, tuślad się urwał.Pies położył się na piasku.Mężczyzni nasłuchiwali przez chwilę.- Chyba wszystko w porządku - szepnął Hoffman.- Nic nie mogło załatwić go tak szybko, żebynie zdążył zaskomleć.Wchodzę.Wszedł na czworakach, za nim Garner.Gdy doszli do środkowej części jaskini, gdzie leżał pies;wyprostowali się.Było mroczno, ale trochę widzieli.- Więc to tu - rzekł Garner.- Myślę, że doszedł do tego miejsca, skoro Buck tu się zatrzymał.Nictu nie ma.Przynajmniej czysto i chłodno.Osiądzmy, odpoczniemy, zanim będziemy wracali.Usiedli.Mózg zbadał psa.Po raz pierwszy miał taką okazję.Jak dotąd Buck był największympotencjalnym zwierzęcym żywicielem, którego mógł sobie obejrzeć.Odtąd Buck, albo inny, najbliżej śpiący pies, może być jego, jeśli tylko będzie potrzebował psa.Buck odpoczywał teraz po tropieniu.Zasnął.Mózg rozważnie czekał.Gdy wejdzie w psa, będziedysponował tylko jego zmysłami.- Staram się zgadnąć, po co tu przyszedł - zastanawiał się Hoffman.- Pomieszało mu się w głowie i tyle.Prawdopodobnie odkrył tę jaskinię, gdy był dzieckiem izapamiętał ją.Przyszedł tu, żeby schować się przed.przed czymkolwiek.Nie odgadniesz, coktoś ma w głowie, jeśli mu się w niej pomieszało.- Możliwe.Ukrywał się, może przyszedł tu żeby coś ukryć, albo wykopać coś, co schowałwcześniej.Nie wiem, co to było, ale tu jest sypki piasek.Aatwy do kopania, nawet rękami.- Co by to mogło być?- Nie wiem, ale jeśli coś tu znajdziemy.Walka była o włos dłuższa niż w móżdżku myszy.Znalazł się w Bucku niemal natychmiast.Piespodniósł głowę.Teraz zastanawiał się.Chyba nie zdołałby zabić obu mężczyzn, ale udałoby mu się ichpogryzć, zanim go obezwładnią albo zabiją.To na pewno odciągnęłoby ich od kopania,przynajmniej w tej chwili.Prawdopodobnie pospieszyliby do miasta, do doktora, jeśli nie zewzglądu na samo pogryzienie, to ze strachu przed wścieklizną, takim samym, jaki czuli Tommy idziewczyna.- Nie teraz, Gus - odezwał się Garner - niczego nie znajdziesz ani się nie dowiesz.Ale, słuchaj,jutro tu z tobą wrócę.Tu jest za ciemno, żeby coś zdziałać bez latarni.Jeśli już mamy coś zrobić,zróbmy to dobrze, co? Pójdzie szybciej, jeśli będziemy mieli szpadel i grabie.Zresztą nie mamyjuż czasu.Będziemy w domu tuż przed obiadem, jeśli wyruszymy teraz.Potem będziemy sięmusieli umyć i ubrać przed śledztwem.- Chyba masz rację, Jed.Możemy to odłożyć.Przynajmniej dowiedzieliśmy się czegoś, co możnabędzie zeznać - dokąd Tommy poszedł i gdzie był, póki nie zobaczył naszych latarń.Buck znowu położył głowę.Ludzie wyczołgali się z jaskini.Poszedł za nimi, potem truchtał uboku Hoffmana, jak zrobiłby prawdziwy Buck.Szli tak dwie mile w stronę szosy.Wtedy rzuciłsię nagle wzdłuż drogi, ale na wschód, w kierunku przeciwnym do tego, w którą zdążali.Niewrócił prosto do groty.Nie chciał wzbudzić choćby cienia podejrzeń, że mógłby tam pobiec.Hoffman wołał go.Nie zwracał uwagi i biegł dalej.Kiedy był za zakrętem, poza zasięgiem wzroku, przeszedł w trucht i przeszedł w las.Nie było tuścieżki, ale bez względu na możliwości Bucka Mózg miał doskonały zmysł orientacji.Poszedłprosto do jaskini.W środku wykopał dołek, wyniósł w pysku to, co znalazł i położył delikatnie przedjaskinią.Potem wrócił, zasypał dołek i wytarzał się, żeby zatrzeć ślady.Wyszedł znowu i wziął wpysk skorupę Mózgu.Nie była cięższa od kuropatwy, a on trzymał ją tak ostrożnie, jakbytransportował postrzelonego ptaka.Pospieszył w las unikając traktów, a nawet ścieżek zwierzyny.Szukał miejsc dzikich,odosobnionych.W wysokiej, gęstej trawie, zasłoniętej przez krzewy, znalazł wydrążony pieniek.Dobra kryjówka, jak na razie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]