[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wróciłem do salonu, i wiedząc, czego szukać, rozejrzałem się raz jesz-cze.Teraz dostrzegłem to bez trudu wszystkie jej rzeczy, zaczynając od lanta,a kończąc na najmniejszych drobiazgach, zniknęły.Obaj z Loioshem od razu tozauważyliśmy, tylko żaden z nas nie uświadomił tego sobie na tyle, by zrozumieć,co jest nienormalnego w mieszkaniu.Spróbowałem połączyć się z Cawti telepatycznie, ale mi się nie udało.Albonie chciała ze mną rozmawiać, albo nie potrafiłem się wystarczająco skoncentro-wać.Na wszelki wypadek postanowiłem to sprawdzić. Kragar? Słucham, Vlad. Ishtvan się odezwał? Jeszcze nie. Dobra, to wszystko, co chciałem wiedzieć.Uspokojony zakończyłem połączenie.Poszedłem do sypialni i zamknąłemdrzwi Loioshowi przed nosem.Położyłem się zdaje się, że na miejscu Cawti, i zastanowiłem się, czy chcemi się płakać.Nie chciało mi się.Sam nie wiem, kiedy zasnąłem.157Rozdział piętnasty.ślady po oliwie maszynowej.Obudziłem się wcześnie zmęczony i brudny.Jeśli się śpi w ubraniu, trudnospodziewać się innych odczuć.Rozebrałem się, umyłem i poszedłem dalej spać.* * *Drugi raz obudziłem się na krótko przed południem.Dopiero wtedy przypo-mniałem sobie, że Cawti się wyprowadziła.Przez dwie minuty gapiłem się tępow sufit, po czym zmusiłem do wstania.Ogoliłem się, przyglądając się sobie uważnie.Nie zauważyłem żadnych zmianwe własnej fizjonomii. I jak, szefie? Cieszę się, że jesteś. Co zamierzasz zrobić? Chodzi ci o Cawti? Aha. Nie bardzo.Nie do końca w to wierzę.I nie myślałem, że aż tak mnie totrafi.czuję się martwy w środku.wiesz o co mi chodzi? Czuję, szefie.Dlatego zapytałem. Nie jestem pewien, czy nadaję się do realizacji tego, co zaplanowałem. Może jakbyś z nią doszedł do ładu. Może.Wypadałoby jej poszukać. Tylko ostrożnie.Herth. Wiem.Sprawdziłem broń, skoncentrowałem się i teleportowałem do znajomego par-ku we Wschodniej Dzielnicy.Bardzo miłe, otwarte i puste miejsce.Quayshowi158by się nie spodobało.Odczekałem, aż moje wnętrzności wrócą na swoje miej-sce, i poszedłem poszukać jakiejś wzbudzającej zaufanie restauracji.Po drodzeominąłem dwa patrole Gwardii.Znalazłem sympatyczny lokal, wybrałem odpowiedni stolik i poczekałem nakelnera.Zamówiłem, gdy się zjawił, i zanim odszedł, dodałem: Tylko klavę poproszę w kubku. Oczywiście, milordzie.Nawet nie był zaskoczony!I przyniósł w kubku.Omal nie natrzaskałem sobie po gębie za głupotę.Wystarczyło się odezwaći nie musiałbym się bić z tymi cholernymi szklankami! Może to był dobry znakna resztę dnia. Jak myślisz, Loiosh? Myślę, że robisz się przesądny. A poza tym? %7łe mocno wątpię. Cóż.miło się zaczęło.Tak w kwestii zaczynania: możesz znalezć Roczę?Nastąpiła chwila ciszy, nim odezwał się zirytowany: Nie mogę, bo mnie blokuje. Nie sądziłem, że to potrafi. Ja też nie.Po co to robi? Bo Cawti ją poprosiła.Musiała się domyślić, że mogę ją w ten sposób śledzić.Cwaniara.Dobrze, użyjemy starych metod i pójdziemy obejrzeć nową siedzibęKelly ego.Poczekamy, a jak nam się znudzi, przekonamy tego, kogo zastaniemy,żeby nam powiedział, gdzie jest Cawti.Chyba że masz lepszy pomysł? Nie mam, a ten jest rozsądny, szefie.A jak dorwę tę latającą gadzinę.Klava z miodem i śmietaną była dobra.Zniadanie też, więc zostawiłem sutynapiwek na stoliku.Loiosh wyleciał pierwszy i zameldował, że wszystko w po-rządku, więc wyszedłem i ruszyliśmy ku nowemu mieszkaniu Kelly ego.Po dro-dze ominąłem kolejny patrol rzeczywiście wszędzie ich było pełno.Mieszkań-cy nie wyglądali na uszczęśliwionych ich widokiem.Sądząc po minach gwardzi-stów, uczucie to było obopólne.* * *Pierwsze, co rzucało się w oczy po obejrzeniu nowego budynku, w którym za-mieszkał Kelly, było to, że wyglądał tak samo jak stary.Różnice były minimalne:jaśniejszy odcień brązu na ścianach, trochę większe cofnięcie od ulicy i sąsied-159nich budynków, no i to, że mieszkanie Kelly ego było z lewej, nie z prawej stronyod wejścia.Ponieważ nie byłem w nastroju do czekania, wszedłem, ledwie skończyłemoglądać budynek i sąsiedztwo.I zauważyłem kolejną zmianę mieszkanie mia-ło drzwi.Ciężkie, drewniane i z prawdziwym zamkiem.Nawet nie najgorszym.Trzeba byłoby się trochę napocić, żeby się włamać, a wyłamać drzwi bez hała-su nijak by się nie dało.Jeśli podobnie zabezpieczono inne wejścia i drzwi, tobyłem pod wrażeniem.Wyczuwało się rękę Cawti.Już chciałem zaklaskać, gdyprzypomniałem sobie, gdzie jestem, i załomotałem w drzwi.Otworzył mój drogi przyjaciel Gregor.Wytrzeszczył oczy, widząc mnie, alenie dałem mu się gapić, tylko przepchnąłem się obok.Było to chamstwo, ale jakośje przeżyłem i żyję z tą świadomością nadal
[ Pobierz całość w formacie PDF ]