[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od słowa do słowa powiedzieli Barbie, żeniedaleko jest osiedle, gdzie może wysiąść na ląd i przenocować.Tak gonamawiali, że na owym okręcie i na innych łodziach, które przypłynęły oddalszych statków, przeprawili się na ląd.Ledwie odbili dalej od okrętuPedro Caballero, już w otoczeniu licznych marynarzy, odezwał się do PedraBarba: Jesteś waszmość jeńcem Hernanda Korteza, mojegozwierzchnika".Tak osłupiałych ujęli.Zaraz też zdjęto z ich okrętu żagle, ster i busolę iodesłano Kortezowi do Tepeaki.Uradowaliśmy się bardzo ową pomocą,która nadchodziła w możliwie najlepszej chwili, bo z owychwspomnianych wypraw nie wyszliśmy zbyt cało, wielu z nas odniosłonowe rany, inni byli chorzy z przemęczenia.Z ust nie wypluwaliśmy nickrom krwi i prochu, które zakrzepły we wnętrznościach, gdyż stalenosiliśmy na ciele zbroję i nie odpoczywaliśmy ni we dnie, ni w nocy, także w ciągu dwóch tygodni pomarło już pięciu naszych żołnierzy z powodubólów w boku.Kortez z wielkim uszanowaniem przyjął Pedra Barbę i mianował gokapitanem kuszników.W osiem dni potem przypłynął z Kuby mały okręt,przysłany przez Diega Velazqueza z żywnością i zaopatrzeniem, podwodzą Rodryga Morejon de Lobera.Przywiózł on ośmiu żołnierzy, zapaskonopi na liny i kłacz.Podobnie jak wzięli Pedra Barbę, tak stało się i zowym Rodrygiem Morejon.Zaraz też przybyli do Segura de la Frontera iwszyscyradowaliśmy się bardzo, Kortez przyjął ich bardzo uprzejmie i nadał różnegodności.Wzmocniliśmy się w ten sposób w ludzi i w kusze i zyskaliśmytrzy konie.*Mówiłem już, że Guatemuz, nowo wybrany król Meksyku, wysłał załogina granicę, zwłaszcza jedną bardzo silną i liczną do Guacachuli.Ci wo-jownicy dopuszczali się grabieży i gwałtów na ludności, tak że tubylcyznieść już tego nie mogli.Rabowali szaty, kukurydzę, kury, klejnoty złote, aprzede wszystkim porywali córki i żony, jeśli były piękne, i gwałcili je naoczach mężów i krewnych.Więc jako słyszeli, że ludność Choluli żyła wspokoju i bezpieczeństwie, od czasu gdy Meksykanie nie mieli do niejwstępu, podobnie jak ludność Tepeaki, Tecamachalco i Cachuli, czterechnaczelników przyszło potajemnie prosić Korteza, aby wysłał teules i konie iukrócił owe rabunki i krzywdy, jakich dopuszczali się Meksykanie, zaś oniwszyscy i inni sąsiedzi pomogą nam w wytępieniu załóg meksykańskich.Kortez, wysłuchawszy tego, wyprawił zaraz kapitana Cristobala de Olid zwiększością jazdy i kuszników i znaczną liczbą Tlaxcalczyków, razem okołotrzystu żołnierzy.Po drodze niektórzy Indianie opowiadali narvaezczykom,że wszystkie pola i domy pełne są wojowników meksykańskich, że jest ichznacznie więcej niż w Otumbie i jest wśród nich sam Guatemuz, władcaMeksyku.To wszystko przeraziło narvaezczyków i orzekli, że jeżeliCristóbal de Olid chce iść, niech idzie z Bogiem, oni ani o krok się nieposuną.Naleganiem swoim sprawili, że zawrócił i z Choluli napisał list doKorteza.Skoro Kortez wiadomość otrzymał, wściekł się i wysłał do Cristo-bala de Olid list, jako dziwuje się bardzo jego męstwu i odwadze, jeśli nalada gadanie wyrzeka się tak znamienitej wyprawy.Kiedy Cristóbal de Olidlist otrzymał, zaryczał z wściekłości i jak dziki lew rzucił się do walki.Wniespełna godzinę zmusił Meksykanów do ucieczki.Wiedzcie, że nasiTlaxcalczycy stawali bardzo mężnie, zabijali i brali w niewolę wrogów, apomagali im wszyscy mieszkańcy owej prowincji.Cristóbal de Olid w gnie-wie swoim zmienił się w tygrysa nie zatrzymał się dłużej w tej miejsco-wości, ale natarł na Ozucar, przeszedł rzekę i odniósł zwycięstwo nadoddziałami meksykańskimi.Tam zabito mu dwa konie, a jego samegoraniono dwukrotnie.Pozostał w Ozucar dwa dni.Kiedy kraj uspokoił, powrócił z żołnierzami do Segura de la Frontera,przysięgając na Boga, że jeśli na jakąś wyprawę go wyślą, zabierze ze sobąjedynie ubogich żołnierzy Korteza, a nie bogatych, którzy przybyli zNarvaezem i którzy chcieliby wszystkim rozkazywać.*Nadeszły listy do Korteza o przybyciu jednego z okrętów wysłanychprzez Franciska de Garay dla skolonizowania Panuco, okręt, pod wodząniejakiego Camargo, przywiózł ponad siedemdziesięciu żołnierzy, wszyscybyli chorzy, pożółkli, z wydętymi brzuchami, i opowiadali, że drugi kapitan,niejaki Alvarez Pinedo, wysłany przez Garaya dla kolonizacji Panuco,został zabity przez Indian, a także wszyscy jego żołnierze i konie, zaś jegookręty spalone.Owi żołnierze wraz z dowódcą powolutku nadciągnęli doSegura de la Frontera, ledwie się wlokąc na osłabionych nogach.Niebawempomarł Camargo, a podobnie i wielu innych.Aby nie zatrzymywać się tylekroć, powiem raz na zawsze, że wszystkieokręty, które w owym czasie przybijały do Villa Rica, należały do Garaya iprzez cały miesiąc przypływały jedne za drugimi.Przybył Miguel Diaz de Auz, Aragończyk, wysłany na pomoc Alvare-zowi de Pinedo.Nie znalazłszy śladu floty Garaya, wylądował w naszymporcie z ponad pięćdziesięcioma żołnierzami i siedmioma końmi.Połączyłsię z nami i była to najlepsza i najsposobniejsza pomoc, jaką mogliśmyuzyskać.*Kortez, rozporządzając znaczną liczbą żołnierzy, koni oraz kuszników,dowiedział się, że w miejscowości Zacatami i Xalacingo oraz w sąsiednich,podczas odwrotu z Meksyku zostało zamordowanych wielu żołnierzyNarvaeza, a także, że zabito tam Juana de Alcntara i innych pochodzącychz Villa Rica i zrabowano ich złoto.Wysłał tedy Gonzala de Sandoval,najwyższego alguacila, człowieka wielkiej odwagi i rozważnego, przydającmu dwustu żołnierzy, przeważnie spośród naszych, w tym dwudziestujezdzców, dwunastu kuszników i znaczną liczbę Tlaxcalczyków.Sandoval ustawił w szyku swoje oddziały i kuszników, wydał rozkazkonnym, jak i w jaki sposób mają nacierać, ale zanim wyszedł na te ziemie,wyprawił wysłańców z poleceniem, aby tamtejsi kacykowie przybyli poko-jowo, oddali złoto i broń zrabowaną, a przebaczy im śmierć Hiszpanów.Czterokrotnie powracali owi wysłańcy pokoju, ale odpowiedz brzmiała, żePo kilku dniach przybył też stary kapitan, nazwiskiem Ramrez, z czter-dziestoma żołnierzami, dziesięcioma końmi i klaczami, z kusznikami i innąbronią.Tak Francisco de Garay wysyłał jeden statek za drugim na pomocswej flocie, a tymczasem wspomagał Korteza użyczając nam pomocy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]