[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wystarczyłoby ich na to, żebyśmy z bratem prowadzili bardziej niż dostatnie życie przez wiele lat.- Ejże, a skąd on się tu wziął? - spytał Gunn.- Przecież powinien być w izbie chorych doktora Baileya na pokładzie „Koziorożca".- Ukrył się w helikopterze Sturgisa - odparł Pitt, mokrą chusteczką wycierając sobie krwawiącą głowę.- Niemożliwe! - wykrzyknął Sturgis.- Sam widziałeś, Pitt, że kiedy otworzyłem pokrywę luku ładunkowego, to poza panią Seagram nie było tam nikogo.- Merker z pewnością tam był.Kiedy wymknął się doktorowi Baileyowi, to nie poszedł do siebie, lecz do kabiny Drummera, skąd wziął nowe ubranie, łącznie z parą kowbojskich butów.Potem ukradkiem wślizgnął się do helikoptera, wyrzucił tratwę ratunkową i ukrył się w schowku za jej pokrowcem.Niestety przypadkowo nadeszła Dana w poszukiwaniu zgubionej kosmetyczki.Kiedy uklękła, by ją wyciągnąć, dostrzegła buty Merkera wystające spod pokrowca tratwy ratunkowej.Nie chcąc, żeby odkryła jego ucieczkę, stuknął ją w głowę młotkiem, który nawinął mu się pod rękę, potem przykrył Danę brezentem i z powrotem wczołgał się do swojej kryjówki.- To znaczy, że w dalszym ciągu był w przedziale towarowym, kiedy znaleźliśmy panią Seagram?- Nie.W tym czasie już go tam nie było.Jak pamiętasz, kiedy nacisnąłeś przełącznik i otworzyłeś klapę luku ładunkowego, to czekaliśmy przez kilka chwil nasłuchując, czy w środku nic się nie rusza.I nic się nie ruszało, bo Merker zdążył już prześlizgnąć się do kabiny pilota, korzystając z tego, że jego kroki zagłuszał szum silniczków mechanizmu otwierającego klapę.Potem, gdy my weszliśmy do przedziału towarowego, bawiąc się w policjantów, on po drabince wyszedł z kabiny pilota i spokojnie zniknął w ciemnościach nocy.- Ale po co rzucił młotkiem w łopatki wirnika? - dopytywał się Sturgis.- W jakim celu?- Bo z „Koziorożca" leciałeś pustym helikopterem - odpowiedział mu Merker.- Nie wiozłeś niczego, co potem należałoby wyładować.Nie mogłem ryzykować, że odlecisz z „Titanica", nie otwierając przedziału towarowego, bobym się nie wydostał.- Później biegałeś po całym statku jak szczur - rzekł Pitt do Merkera.- Niewątpliwie według planu dostarczonego ci przez Drummera.Najpierw jego palnikiem przeciąłeś hol, gdy bosman Bascom i jego ludzie odpoczywali w sali gimnastycznej między obchodami.Potem zrobiłeś to samo z linami mocującymi helikopter, z pewnością odczuwając wielką satysfakcję, bo wiedziałeś, że zsunął się za burtę ze mną w środku.- Dwie pieczenie przy jednym ogniu - przyznał Merker.- Nie zaprzeczam.Przerwał mu stłumiony odgłos serii z pistoletu maszynowego, dochodzący z niższych pokładów.Prewłow wzruszył ramionami i spojrzał na Sandeckera.- Obawiam się, że wasi ludzie robią trudności - rzekł wyjmując niedopałek z lufki i rozgniatając go podeszwą.- Uważam, że ta dyskusja trwa już wystarczająco długo.Sztorm za parę godzin osłabnie i „Michaił Kurkow" będzie mógł zacząć holowanie.Admirale Sandecker, wasza w tym głowa, by zapewnić obsadę pomp.Drummer pokaże wam, gdzie zrobił otwory w kadłubie poniżej linii wodnej.Uszczelni ją reszta załogi, usuwając przecieki.- A więc wracamy do zabawy w tortury - pogardliwie odezwał się Sandecker.- Skończyłem z zabawami, admirale - odparł Prewłow, patrząc twardym wzrokiem.Powiedział coś do niskiego strażnika o wyglądzie pospolitego brutala.Właśnie on uderzył Sandeckera lufą w nerkę.- To jest Buski, bardzo bezpośredni towarzysz, który przypadkowo jest najlepszym strzelcem w pułku.Poza tym rozumie co nieco po angielsku, w każdym razie zna liczebniki.- Prewłow zwrócił się do niego: - Buski, zaczynam liczyć.Kiedy dojdę do pięciu, strzelisz pani Seagram w prawe ramię.Przy dziesięciu w lewe, przy piętnastu w prawe kolano i tak dalej, aż admirał Sandecker zechce z nami współpracować.- Praktyczny pomysł - stwierdził Pitt.- Później, gdy wykonamy dla was robotę, zastrzelicie resztę z nas, a potem oświadczycie, że opuściliśmy statek na pokładzie helikoptera, który oczywiście wpadnie do oceanu.Przedstawicie nawet dwóch świadków, Drummera i Merkera, którzy potwierdzą, że kiedy po raz trzeci znikali pod wodą, cudem zostali uratowani przez wspaniałomyślnych Rosjan.- Nie widzę powodu, żeby to przedłużać - znudzonym głosem rzekł Prewłow.- Buski.Strażnik uniósł pistolet maszynowy i wymierzył w ramię Dany.- Intrygujesz mnie, Prewłow - odezwał się Pitt.- Nie interesuje cię, w jaki sposób dowiedziałem się, kim są Drummer i Merker albo dlaczego nie wsadziłem ich do ciupy, kiedy to odkryłem? Zdaje się, że nawet nie jesteś ciekaw, skąd znam twoje nazwisko.- Owszem, jestem, ale to bez różnicy.Nic nie zmieni obecnej sytuacji.Nic i nikt nie pomoże tobie czy twoim kolegom, Pitt.Już nie.Ani CIA, ani cała Marynarka Wojenna USA.Kości zostały rzucone.Skończyło się gadanie.Prewłow skinieniem głowy dał znak Buskiemu.- Raz.- Kiedy kapitan Prewłow doliczy do czterech, zginiesz, Buski.Strażnik łypnął okiem, lecz nie odpowiedział.- Dwa.- Znaliśmy wasze plany przejęcia „Titanica".Admirał Sandecker i ja wiedzieliśmy o tym od czterdziestu ośmiu godzin.- To twój ostatni blef - rzekł Prewłow.- Trzy.Pitt obojętnie wzruszył ramionami.- A zatem cała przelana krew splami twoje ręce, Prewłow.- Cztery.W jadalni rozległ się ogłuszający huk.Pocisk trafił Buskiego między oczy, tuż poniżej granicy włosów, podrywając mu głowę.Szkarłatna plama, obejmująca jedną czwartą czaszki, powoli się zwiększała, gdy strażnik z rozrzuconymi rękami padł na wznak u stóp Prewłowa.Zaskoczona Dana krzyknęła z bólu, uderzając ciałem o podłogę.Pitt nie miał czasu jej przepraszać, kiedy zwalał się na nią całym ciężarem swoich dziewięćdziesięciu pięciu kilogramów.Ledwie dyszała pod tą tarczą.Giordino skoczył na Sandeckera i ściągnął go w dół rozpaczliwym chwytem obrońcy drużyny „Green Bay Packers".Pozostali ratownicy w ułamku sekundy rozpierzchli się i padli na ziemię, a za ich przykładem w jednej i tej samej chwili poszli Drummer i Merker, jakby byli ze sobą związani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]