[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprawdziła, czy klucz pasuje do drzwi jej pokoju.Pasował.Domyśliła się, że nie powinna teraz wychodzić, lecz Poczekać na sygnał od Gomma.Oczywiście, łatwiej powiedzieć niż zrobić.Kusiło ją, by otworzyć drzwi i uciec, zapomnieć o Gommie i innych.Ale przecież H.G.musiał sporo ryzykować, by zdobyć ten klucz.Miała u niego dług wdzięczności.Niecierpliwiła się.Za każdym razem, gdy słyszała kroki na korytarzu albo wołanie na podwórzu, podrywała się, gotowa do rozpoczęcia akcji, ale Gomm nie odezwał się.Minęło południe i nadszedł wieczór.Guillemot przyniósł jej pizzę i butelkę coca-coli.Zanim się obejrzała, zapadła noc.Może przyjdą pod osłoną ciemności - myślała, ale nie przyszli.Już dawno minęła północ i nadal żadnego znaku od H.G.Zaczynała obawiać się najgorszego - że odkryto spisek i zostali ukarani.Jeśli tak, to Klein, prędzej czy później, dowie się ojej współudziale.Była pewna, że potraktuje ją tak, jak ich.Zastanawiała się, czy warto czekać, aż dobiorą się jej do skóry - to nie w jej stylu! Ucieknie, ale co dalej? Będzie się błąkać jak Floyd, aż znowu ją złapią? Nie ma nic do stracenia.Wyszła z pokoju, zamknęła za sobą drzwi i pobiegła korytarzami.Na podwórzu nie było nikogo, ale przypomniała sobie o kamerze zamontowanej w figurze.Niczemu nie można tu zaufać - pomyślała.Zastanawiała się, która ścieżka prowadzi do wyjścia, gdyż wszystkie wyglądały tak samo.Ta, którą wybrała, prowadziła na sąsiednie podwórze.Na środku rosły drzewka laurowe.Światło księżyca połyskiwało w ich liściach.Vanessa nie mogła oprzeć się pokusie, by nie zwiedzić go.Na betonowym placu zauważyła malowidło.Podkradła się bliżej.Była to mapa świata z zaznaczonymi oceanami, kontynentami i wielkimi miastami, z nakreślonymi granicami państw, dziwnymi symbolami.Nie bardzo wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi.Fascynacja zagłuszała rozsądek.Nawet nie usłyszała za sobą kroków.Gomm zatrzymał się w cieniu.Zauważyła go dopiero, gdy się odezwał.- Nie ruszaj się - mruknął.Usłuchała.H.G.rozejrzał się i podszedł do niej.- Co tu robisz? - zapytał z wyrzutem.- Nie przyszedłeś - usprawiedliwiała się.- Myślałam, że zapomniałeś o mnie.- Sprawy skomplikowały się.Obserwują nas przez cały czas.- Nie mogłam dłużej czekać, Harvey.To nie jest wymarzone miejsce na wakacje.- Masz rację, oczywiście - przyznał.- To beznadziejne.Beznadziejne.Powinnaś próbować sama się wydostać.Zapomnij o nas.Nigdy nas nie wypuszczą.Prawda jest zbyt okropna.- Jaka prawda? Potrząsnął głową.- Zapomnij o tym.Zapomnij, że kiedykolwiek się spotkaliśmy.Vanessa przytrzymała go za ramię.- Nie.Muszę wiedzieć, co się tu dzieje.Gomm wzruszył ramionami.- Może powinnaś wiedzieć.Może cały świat powinien wiedzieć.- Wziął ją za rękę i poprowadził pod osłonę drzew.- Co to za mapa? - zapytała.- To tutaj się bawimy - zaczął - choć nie zawsze są to gry.To plan strategiczny.- Nic z tego nie rozumiem - przerwała mu.- Jaki plan?Przez chwilę milczał, wpatrując się w mapę świata.- W 1962 roku, w Dniu Zdrowia, zarzucono wielkim potentatom, że niszczą świat.Odrzucono nawet ich projekty ochrony środowiska.Potem odbyło się sympozjum w Genewie.To było niesamowite! Przedstawiciele partii, parlamentów, kongresów i senatów - władcy Ziemi - debatowali w jednej sali nad eksploatacją.- Vanessa niewiele z tego rozumiała, ale słuchała w milczeniu.-.zajęli się tym specjaliści z trzynastu państw: kilku Europejczyków, jeden z Nowej Zelandii i grupa Amerykanów.Posiadaliśmy wielką wiedzę.Dostaliśmy dwie nagrody Nobla.Teraz przypomniała sobie, skąd go zna.Oboje byli o wiele młodsi.Była uczennicą wkuwającą na pamięć jego teorie.-.Chcieliśmy pogodzić problemy ekonomiczne i ekologiczne.Oczywiście, w teorii wyglądało to wspaniale, ale gorzej wypadło w praktyce.- Dlaczego?Gomm wskazał na mapę.- Pomoc światu polegała na wywoływaniu małych wojen i niedopuszczaniu, by przerodziły się w większe.Chcieliśmy oczyścić świat z brudu.Możliwości były ogromne, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać.Na początku bawiło nas to.Rządziliśmy światem, a nikt nie domyślał się nawet naszego istnienia.Oczywiście, prócz Najwyższej Rady Międzynarodowej.To syndrom Napoleona - pomyślała Vanessa.Gomm jest bohaterem! Ale dlaczego zamknęli go tutaj? Przecież był przeciwny zniszczeniom.- To chyba nie fair, że zamknięto cię tutaj.- Powiedzieli, że to dla naszego bezpieczeństwa - westchnął.- Pomyśl, co by było, gdyby ktoś odkrył naszą działalność, przyjechał tutaj i nie zastał nas.Wszystko zaplanowali.Zrobiliśmy swoje, ale nie możemy odejść, bo za dużo wiemy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]