[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uraziłoby to dumę Myrny, ale może na nic więcej niezasługiwała? Z rozmysłem zadała ból wielu osobom, chcąc, abyCyrus wżenił się w jakąś szacowną rodzinę z tradycjami.Roześmiała się, choć wcale jej nie było wesoło.Jej wielkopańskiepretensje mogły doprowadzić do tego, że nigdy nie doczeka sięwnucząt.Cyrus uciął kategorycznie wszelkie rozmowy na tematmałżeństwa.Przez własną arogancję straciła pierwszego ijedynego wnuka.Zamknęła oczy i zadrżała.Raj utracony,pomyślała.Marzenia z przeszłości umarły.Odwróciła się powoli,przeszła przez salon i usiadła.Kiedy Meredith szła do domu, było jeszcze wcześnie.Cyrusopuścił restaurację zaraz po ich krótkiej kłótni.Jak mogła myśleć,głupia, że zapyta Myrnę o prawdę, skoro od samego początkuwierzył w jej wszystkie kłamstwa.Jeśli coś ją pocieszało, to niepewność Myrny co do losów jejwnuka.Marna satysfakcja.Meredith nie lubiła sprawiać ludziomprzykrości, nawet takim ludziom jak Myrna.Ból, udręka - po coto? Myrna chciała, żeby Cyrus ożenił się z pewną dziewczyną zmiejscowej śmietanki (czasem się z nią umawiał), ale ten projektnie doszedł do skutku.Cyrus był wciąż kawalerem i nie przejawiał zainteresowania zmianą stanu cywilnego.Bił od niegochłodny cynizm i szorstkość maskująca wrażliwość, jaką dobrzepamiętała Meredith.Zmienił się - i ona się zmieniła.Tylko Myrnapozostała taka sama: zimna, arogancka, pewna swojej racji.Meredith powiedziała jednak sobie, że tym razem nie pozwoli jejbyć górą.O, tym razem nie! Nie zamierzała wyjechać z miasta,zanim Cyrus nie pozna prawdy, bez względu na wszystko.Achowała w zanadrzu dla niego kilka niespodzianek.Natychmiast po wejściu do domu zadzwoniła do biura.Pracawpływała na nią kojąco i pozwalała dojść do siebie.Chciałasprawdzić, z kim mogłaby nawiązać kontakty, rozpracowującfirmę Harden Properties.Cyrus musiał mieć jakąś piętęachillesową.Zauważyła, że większość jego pracownikówstołowała się w restauracji, w której pracowała.Jak na ironię losu- uśmiechnęła się.Cyrus dał jej posadę w świetnym miejscu dopodsłuchiwania, co się dzieje w jego przedsiębiorstwie.Ciekawe,jak się będzie czuł, kiedy to spostrzeże?Przez kilka następnych dni starała się nader uprzejmieobsługiwać pracowników Cyrusa i przechodzić z nimi na stopęprzyjacielską, aby swobodnie prowadzili rozmowy,przypuszczając, że Meredith nie wie, o czym mówią.Ona zaświedziała.Z uzyskanych informacji zorientowała się, że jeden zdyrektorów Cyrusa skrycie działa przeciwko niemu.Usiłujeuzyskać kontrolny pakiet akcji, aby wygryzć Cytrusa z jego własnej firmy.Napomknęła zaraz o tym przez telefon Donowi.Zgodził się znalezć tego dyrektora i zjednać go.Strzępy zdań, fragmenty rozmów, plotki - oto co stanowiłomateriał sekretnego dochodzenia Meredith i przepustkę dotajemnic firmy Cyrusa.Cyrus nie pojawił się w restauracji od czasu ich kłótni, aMeredith odczuwała z tego powodu pewną ulgę.Ani ona, aniMyrna nie zdawały sobie sprawy, na co się zanosi.Równocześnie pani Dade zauważyła, że Meredith darzyspecjalnym zainteresowaniem pracowników Hardena.Pewnegodnia póznym wieczorem poprosiła swoją podwładną do gabinetu,aby poruszyć tę sprawę.- Jesteś dobrą kelnerką - zaczęła, patrzącwzrokiem zimnym jak stal - ale nie podoba mi się, że tyle uwagipoświęcasz pracownikom Cyrusa Hardena.To nie tylko zlewygląda, lecz w dodatku robisz z siebie przedstawienie na oczachpozostałego personelu.Meredith uniosła brwi.- Nie miałam pojęcia, że traktuję ich z jakimś specjalnymzainteresowaniem, pani Dade - odparła niewinnie.- Ci ludzie dająwysokie napiwki.- dodała z wyrachowaniem i z przyjemnościąspostrzegła, że zrobiła wrażenie, o jakie jej chodziło.Twarz pani Dade odprężyła się i uśmiechnęła.- Rozumiem.O to mi chodziło, pomyślała zadowolona Meredith. - Cóż, jeśli taka jest przyczyna.- ciągnęła pani Dade.- Niewolno ci jednak zachowywać się tak ostentacyjnie.To zlewygląda.A ja bardzo nie chciałabym cię zwolnić.To mogłoby być interesujące.Meredith zastanawiała się, cozrobiłaby pani Dade, gdyby wyrzuciła ją, a Cyrus dowiedziałbysię o tym.Wtedy kierowniczka restauracji mogłaby się znalezćbez pracy na bruku.Cyrus nie znosił, gdy ktoś mieszał się w jegoprojekty.- Będę bardzo uważać, aby to się nie powtórzyło, pani Dade- obiecała Meredith.Kobieta uśmiechnęła się.- W porządku.Nie ma sprawy.Wiem, w jakim stopniu życiedziewczyny zależy od napiwków.A ty jesteś bardzo dobrąpracownicą, Meredith.Meredith powstrzymała się, żeby nie dygnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl