[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Samochód mknal naprzód, automatycznieprowadzony zdretwialymi rekami Tylera.Kiedy podjezdzali pod ratusz, mignal im przelotnieinny szyld.SKLEP ZOOLOGICZNYRatusz byl podswietlony dyskretna iluminacja.Niski, skromny budynek, eleganckiprostopadloscian jarzacej sie bieli.Niczym marmurowa grecka swiatynia.Tyler zatrzymal samochód.Nagle krzyknal i znów zapalil silnik.Ale nie dosc szybko.Dwa blyszczace czarne auta policyjne podjechaly cicho, blokujac buicka z obu stron.Czterejgrozni policjanci juz trzymali rece na drzwiczkach.Otworzyli je i staneli nad nimi, nieublagani isprawni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]