[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mijały kolejne miesiące, a on ubierał się coraz mniej konserwatywnie i koniec końców zaskoczył swych nowych przyjaciół wyremontowaniem i odnowieniem swojej starej posesji Flatbush, na otwarcie której wyprawił serię przyjęć, zapraszając wszystkich znajomych, jakich tylko udało mu się spamiętać, nie zapomniał też o dziwo, o swoich krewnych, którym najwyraźniej zupełnie przebaczył, a którzy jeszcze tak niedawno usiłowali go ubezwłasnowolnić.Jedni zjawili się z ciekawości, inni z obowiązku, wszystkich jednak oczarowała rodząca się gracja, układność i wytworność dawnego odludka.Zapewnił on, że jego praca jest już w zasadzie na ukończeniu, a jako iż właśnie uzyskał starą posiadłość, w spadku po swym na wpół zapomnianym przyjacielu z Europy, postanowił tam spędzić pozostałe mu lata życia, ciesząc się drugą młodością, którą zapewnił sobie dzięki spokojowi, właściwej opiece i diecie.Coraz rzadziej widywano go w Red Hook, coraz częściej zaś w towarzystwie, w jakim się obracał.Policjanci zauważyli tendencję do coraz częstszych spotkań grup przestępczych w starym, kamiennym kościele - tancbudzie, miast w posesji, przy Parker Place, choć to ostatnie miejsce i najnowsze nabytki Suydama bez przerwy tętniły odrażającym, parszywym życiem.Nieoczekiwanie miały miejsce dwa wydarzenia - dość odległe od siebie, ale z punktu widzenia Malone'a nader istotne dla całej sprawy.Pierwszym było zamieszczenie w "Eagle'u" niewielkiego zawiadomienia o zaręczynach Roberta Suydama z panną Cornelią Gerritsen z Bayside, młodą kobietą, z bardzo dobrze sytuowanej rodziny, spokrewnioną dalece ze swym posuniętym w lalach narzeczonym.Drugim był nalot policji na kościół - tancbudę, po otrzymaniu doniesienia, iż przez krótką chwilę w jednym z piwnicznych okien budowli widać było twarzyczkę porwanego dziecka.Malone również brał udział w tym nalocie i znalazłszy się w środku, wyjątkowo uważnie przetrząsnął całe to miejsce.Nic jednak nie znaleziono - budynek zastano całkowicie opuszczony, niemniej jednak sensytywnego Celta zaniepokoiło wiele rzeczy na jakie tam natrafił.Znajdowały się tu prymitywnie malowane kasetony, które nie przypadły mu do gustu - kasetony przedstawiające oblicza świętych, zastygłe w zadziwiająco doczesnych i sardonicznych grymasach, niekiedy lak libertyńskich, że nawet laik ze swym poczuciem dobrych obyczajów, musiałby się zmieszać, nie spodobała mu się również grecka inskrypcja na ścianie, nad kazalnicą, prastara inkantacja, na którą natknął się jeszcze w Dublinie, będąc na studiach, i którą przeczytawszy natychmiast sobie przełożył:"O przyjacielu i towarzyszu nocy, ty który radujesz się ujadaniem psów i przelaną krwią, który wędrujesz między grobami, pośród najgłębszych cieni, który pragniesz krwi i sprowadzasz na śmiertelników dojmującą zgrozę, Gorgo, Normo, księżycu o tysiącu twarzy, spojrzyj przychylnie na nasze ofiary!"Czytając te słowa, zadrżał i mimowolnie przypomniał sobie jak wydawało mu się, że słyszał jazgoczące, atonalne dźwięki organów dobiegające w niektóre noce z podziemi kościoła.Ponownie się wzdrygnął widząc rdzę wokół podstawy metalowego naczynia stojącego na ołtarzu i znieruchomiał nerwowo, kiedy jego nozdrza wychwyciły osobliwy i upiorny fetor dochodzący z niedaleka.Wspomnienie organów nie dawało mu spokoju i nim opuścił kościół, ze szczególną wytrwałością przetrząsnął całą piwnicę.Miejsce to wydawało mu się szczególnie plugawe - ale czy bluźniercze malowidła i inskrypcje mogły być "dziełem" jakiegoś obłąkańczego ignoranta?Do czasu ślubu Suydama, epidemia porwań stała się popularnym tematem brukowych czasopism.Większość ofiar stanowiły dzieci z ubogich rodzin, ale rosnąca liczba zaginięć spowodowała reakcję w postaci fali niepohamowanego gniewu.Gazety domagały się zdecydowanych działań ze strony policji i raz jeszcze komisariat przy Butler Street wysłał swoich ludzi do Red Hook w poszukiwaniu śladów, przestępców i możliwych rozwiązań kłopotliwej afery.Malone cieszył się, że znów był w akcji i wziął udział w nalocie na jeden z domów Suydama, w Parker Place.Rzecz jasna nie znaleziono tam żadnego dziecka, pomimo doniesień o krzykach i czerwonej wstążki, na którą natrafiono nieopodal posesji, niemniej jednak malowidła i prymitywnie wykonane inskrypcje na łuszczących ścianach w większości pokoi upewniły detektywa, iż był na tropie czegoś naprawdę wielkiego i przerażającego,Malowidła były zatrważające - odrażające monstra wszelakich kształtów i rozmiarów, istne parodie ludzkich sylwetek, których nie sposób opisać.Inskrypcje miały czerwoną barwę, litery zaś były arabskie, greckie, rzymskie i hebrajskie.Malone nie był w stanie odczytać większości napisów, ale to co zdołał rozszyfrować było dostatecznie złowieszcze i kabalistyczne.najczęściej powtarzającym się mottem była inskrypcja hebrajsko-hellenistyczno-grecka, stanowiąca jedno z najbardziej przerażających przywołań demonów z okresu aleksandryjskiej dekadencji:"Bel.Belohm.Sother.Emmanuel.Sabaoth.Ugla.Tetrragrammaton.Aghros.Dtheos.Ishnros.Athanatos.Jehova.Ra.Adonai.Sadan.Bomodsion.Messias.Szcherehehe"Przy każdym z ramion napisu znajdowały się kręgi i pentagramy, świadczące niezbicie o prastarych wierzeniach i aspiracjach nędzników, którzy tu zamieszkiwali.Najdziwniejszą jednak rzecz odkryto dopiero w piwnicy: stertę sztabek czystego złota nakrytą niedbale płachtą brezentu; na ich błyszczącej powierzchni widniały te same, hieroglify, które zdobiły ściany domu.Podczas nalotu policja napotkała jedynie bierny opór ze strony skośnookich orientalnych cudzoziemców, których mrowie wylewało się z każdych drzwi, nie znalazłszy żadnych istotnych śladów, policja musiała wycofać się z kwitkiem, ale kapitan z komisariatu przy Butler Street zostawił dla Suydama kartkę z powiadomieniem, by zwracał nieco baczniejszą uwagę na lokatorów i protegowanych.których gościł w progach swojej posesji, gdyż opinia publiczna była nimi coraz bardziej zaniepokojona i sprawa zaczynała robić się kłopotliwa.5.Nadszedł czerwiec, a wraz z nim ślub i wielka sensacja.Około południa Flatbush wręcz tętniło życiem, udekorowane pojazdy blokowały uliczki w pobliżu starego, holenderskiego kościoła, gdzie markizy ciągnęły się od drzwi, aż do szosy.Żadne lokalne wydarzenie nie było w stanie przyćmić tonem i skalą ślubu Suydam - Gerritsen, a nowożeńców odprowadzały na nabrzeże Cunard prawdziwe tłumy.Po pożegnaniu, o godzinie piątej, ciężki liniowiec odbił od nabrzeża, po czym z wolna skierował swój dziób w stronę rozległej połaci morza, wyruszając w rejs ku brzegom i cudom Starego Świata.Wieczorem na redzie nie było innych jednostek i pasażerowie liniowca obserwowali gwiazdy migoczące nad nieskażoną tonią oceanu.Nie sposób stwierdzić co - jako pierwsze - zwróciło na siebie uwagę pasażerów - głośny wrzask, czy też pojawienie się trampa - parowca.Prawdopodobnie jedno i drugie, nie mniej w tym przypadku wszelkie rozważania mijają się z celem.Krzyk dobiegał z kajuty Suydamów, a marynarz który wyważył drzwi, mógłby zapewne opowiedzieć o przerażających rzeczach - gdyby nie fakt, iż popadł w obłęd.Nieszczęśnik wrzeszcząc, zaczął biegać po całym statku, dopóki go nie schwytano i nie zamknięto związanego, pod kluczem.Lekarz okrętowy, który wszedł do kajuty i zapalił światło w chwilę później, nie oszalał, ale nie powiedział nikomu o tym co wówczas zobaczył; uczynił to dopiero później prowadzać korespondencję z Malonem przebywającym w Chepachct [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl