[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście, nie znam się na najnowszych modelach broni i nie jestem ich w stanie rozpoznać.Oprowadził mnie po całej fabryce z wyjątkiem jednej części.Była zamknięta i zapieczętowana.Powiedział, że to nowy rodzaj odziarniarki bawełny.Pamiętam, że kiedy to mówił, odniosłem wrażenie, że kłamie, ale nie wiem dlaczego.- Właśnie o to chodzi - powiedział, waląc mnie mocno w ramię.- Czy sądzisz, że twoja noga wytrzyma jeszcze trochę jazdy? Chcę, żebyś mi pokazał, gdzie jest fabryka i określił miejsce położenia tej zamkniętej części.Wrócę tutaj dziś w nocy i sprawdzę, co ten drań ukrywa!ROZDZIAŁ 27Było około trzeciej nad ranem, kiedy zaszedł księżyc i całe miasto zapadło w jeszcze głębszy sen w ciemnościach cichej, ciepłej nocy.Troy spał na strychu blisko zewnętrznej ściany stajni, skąd przez szpary w deskach wyraźnie widział niebo.Dwukrotnie budził się, by spojrzeć na księżyc, po czym zasypiał ponownie.Za trzecim razem nie poszedł spać, ale napił się wody i przemył twarz.Jeden z koni niespokojnie poruszył się i parsknął, gdy usłyszał cichy dźwięk.Uspokoił się jednak, kiedy drzwi stajni otworzyły się cicho i zamknęły, a w całym obejściu ponownie zapanował spokój.Wilgoć, gorąca ciemność i czyhający zewsząd wróg.Przypominało mu to Wietnam, kiedy poczuł nagłą pustkę, zgubiwszy M - 16, który był jakby jego częścią.Na początku pomyślał o zabraniu rewolweru, ale później zmienił zamiar.Jeśli byłby zmuszony do użycia broni, byłoby to równoznaczne z porażką jego misji.Chciał walczyć rozumem, nie bronią.Jego bronią był wytrych.Zabrał też ze sobą nóż, świecę i zapałki.Nie potrzebował niczego więcej.Czuł się bezpiecznie, idąc przez ciemne, nie oświetlone ulice, gdyż wiedział, że usłyszy lub zobaczy każdego, zanim ten zda sobie sprawę z jego obecności.Był w swoim żywiole: nocny zwiad i zadanie do wykonania.Tylko raz zaszczekał pies, który wyczuł jego zapach w ciepłym wietrze, ale Troy był już daleko, zanim zwierzę odkryło jego obecność.Później usłyszał odgłos zbliżających się kroków.Zatrzymał się, kiedy w odległości kilku jardów minęło go dwóch głośno rozmawiających mężczyzn.Niecałe pół godziny później stał odwrócony tyłem do płotu, wpatrując się w zarys drewnianego budynku na tle gwiazd.Fabryka McCullocha.Troy przez dłuższy czas nie ruszał się, patrząc w znikającą na zachodzie konstelację gwiazd i cierpliwie czekając.Nic nie mąciło ciszy.Najwyraźniej nie było tutaj ani stróża, ani psów.W oddali usłyszał rżenie konia, ale i ten po chwili się uspokoił.Wiedział, co ma robić.Oddalił się od ogrodzenia i ostrożnie przeszedł przez drogę.Stał przed drzwiami do budynku.Nacisnął na nie, szukając palcami zamka.Z pewnością nie było tu żadnych elektronicznych alarmów czy czujników, którymi należało się przejmować, więc otworzenie wytrychem prostego zamka i dostanie się do środka było aż nazbyt łatwe.Wszedł do przedsionka.Wszystkie zewnętrzne drzwi były otwarte.Po omacku dotarł do większego pomieszczenia - warsztatu pełnego jakichś narzędzi, ledwie widocznych w słabym świetle gwiazd przenikającym przez wysoko usytuowane okna.Robbie mówił, że to gdzieś w tyle, że gdzieś na tylnej ścianie na prawo od kuźni są drzwi.Ostrożnie, krok po kroku posuwał się naprzód.Nie widział kuźni, ale czuł dochodzące z niej ciepło.Bezszelestnie szedł na palcach wzdłuż ściany, aż dostrzegł zarys ramy drzwi zamkniętych na kłódkę.Przesunął po niej palcami, wyczuł otwór na klucz i dotknął sprężynowego kabłąka w miejscu, w którym przechodził przez skobel.Poczuł, że kłódka otwiera się pod dotykiem jego palców.Nie była zamknięta.Zatrzymał się w bezruchu i wstrzymał oddech.Los mu sprzyjał.Ale czy to naprawdę był po prostu fart?Kiedy rozważał ten logiczny problem, poczuł narastające napięcie.Ogarnął go nagły niepokój, mimo iż nie było ku temu żadnych widocznych powodów.Nie zobaczył ani nie usłyszał niczego, co mogłoby tłumaczyć ten stan.Mimo to nie mógł zaprzeczyć, że ogarnia go coraz większy strach.To było uczucie, jakie przeżył tylko raz, podczas nocnego patrolu.Tuż przedtem, zanim wpadli w zasadzkę.To była reakcja zachodząca na poziomie instynktów, bardzo odległa od procesów myślowych.Wszystko to było całkowicie irracjonalne i emocjonalne.Mimo to nie mógł się oprzeć wrażeniu, że za ścianą czai się zło.Czeka na niego w odległości zaledwie kilku cali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl