[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7Å‚aden socjalista nie prowadziÅ‚ weFrancji lepszej propagandy rewolucyjnej niż Haynau37.A chaque capacité selon ses oeuvres![Każdemu wedÅ‚ug zasÅ‚ug!].Tymczasem Ludwik Bonaparte wykorzystywaÅ‚ ferie Zgromadzenia Narodowego dla książę-cych objazdów po prowincji; najgorÄ™tsi spoÅ›ród legitymistów udawali siÄ™ na pielgrzymkÄ™ doEms, do wnuka Å›w.Ludwika38, masa zaÅ› przedstawicieli ludu z partii porzÄ…dku intrygowaÅ‚a wradach departamentalnych, które wÅ‚aÅ›nie siÄ™ zebraÅ‚y.NależaÅ‚o skÅ‚onić rady, aby wypowiedziaÅ‚yone to, czego nie Å›miaÅ‚a jeszcze wypowiedzieć wiÄ™kszość Zgromadzenia Narodowego, aby po-stawiÅ‚y nagÅ‚y wniosek o natychmiastowÄ… rewizjÄ™ konstytucji.WedÅ‚ug konstytucji rewizja jej mo-gÅ‚a nastÄ…pić dopiero w 1852 r.i dokonać jej mogÅ‚o tylko specjalnie w tym celu zwoÅ‚ane Zgroma-dzenie Narodowe.Lecz gdyby wiÄ™kszość rad departamentalnych wypowiedziaÅ‚a siÄ™ za natych-miastowÄ… rewizjÄ… czyż wówczas Zgromadzenie Narodowe wobec gÅ‚osu Francji nie musiaÅ‚obypoÅ›wiÄ™cić dziewiczej cnoty Konstytucji? Zgromadzenie Narodowe pokÅ‚adaÅ‚o w zgromadzeniachprowincjonalnych te same nadzieje, jakie mniszki w wolterowskiej Henriadzie pokÅ‚adaÅ‚y wpandurach.Ale Putyfary Zgromadzenia Narodowego wszÄ™dzie na prowincji, z nielicznymi wy-jÄ…tkami, natrafiaÅ‚y na tyluż nieugiÄ™tych Józefów.Ogromna wiÄ™kszość nie chciaÅ‚a rozumieć na-37Haynau generaÅ‚ austriacki, osÅ‚awiony z powodu swych okrucieÅ„stw popeÅ‚nianych na rewolucjonistach przyzdÅ‚awieniu rewolucji we WÅ‚oszech (1848 r.) i na Wegrzech (1849 r.). Red.38W Ems żyÅ‚ pretendent do tronu francuskiego z dynastii Burbonów, hr.Chambord (pózniej Henryk V). Red.56trÄ™tnych sugestii.Rewizja konstytucji zostaÅ‚a udaremniona przez to samo narzÄ™dzie, które jÄ…miaÅ‚o powoÅ‚ać do życia przez gÅ‚osowanie rad departamentalnych.OdezwaÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Francji i toFrancji burżuazyjnej i przemówiÅ‚ przeciw rewizji.W poczÄ…tkach pazdziernika zebraÅ‚o siÄ™ znowu Narodowe Zgromadzenie Prawodawcze tan-tum mutatus ab illo! [Ale jak zmienione od owego czasu!].Jego oblicze zupeÅ‚nie siÄ™ zmieniÅ‚o.Niespodziewane odrzucenie rewizji przez rady departamentalne znowu zawróciÅ‚o je w granicekonstytucji i przypomniaÅ‚o mu granice jego wÅ‚asnego żywota.Pielgrzymki legitymistów do EmswywoÅ‚aÅ‚y nieufność orleanistów ukÅ‚ady orleanistów z Londynem39 zbudziÅ‚y podejrzliwość le-gitymistów, dzienniki obu frakcyj rozdmuchiwaÅ‚y ogieÅ„ i rozważaÅ‚y wzajemne roszczenia swychpretendentów.OrleaniÅ›ci i legitymiÅ›ci krzywili siÄ™ na machinacje bonapartystów, które ujawniaÅ‚ysiÄ™ w objazdach książęcych, w mniej lub wiÄ™cej przejrzystych próbach prezydenta uwolnienia siÄ™od wiÄ™zów konstytucyjnych, w zarozumiaÅ‚ym tonie pism bonapartystycznych.Ludwik Bonaparteze swej strony krzywiÅ‚ siÄ™ na Zgromadzenie Narodowe, które uznawaÅ‚o za sÅ‚uszne tylko spiskilegitymistyczno-orleanistyczne, i na rzÄ…d, który go ciÄ…gle zdradzaÅ‚ na rzecz tego ZgromadzeniaNarodowego.I wreszcie w samym rzÄ…dzie panowaÅ‚ rozÅ‚am z powodu polityki rzymskiej i z po-wodu zaprojektowanego przez ministra Passy podatku dochodowego, który konserwatyÅ›ci okrzy-czeli jako socjalistyczny.Jednym z pierwszych projektów, przedÅ‚ożonych zebranej ponownie Legislatywie przez rzÄ…dBarrota, byÅ‚o żądanie kredytu w wysokoÅ›ci 300.000 franków dla wypÅ‚acenia wdowiej pensjiksiężnie OrleaÅ„skiej.Zgromadzenie Narodowe uchwaliÅ‚o ten kredyt i powiÄ™kszyÅ‚o rejestr dÅ‚ugównarodu francuskiego o 7 milionów franków.I podczas gdy Ludwik Filip odgrywaÅ‚ w ten sposóbnadal z powodzeniem rolÄ™ pauvre honteux [ wstydliwego żebraka ], rzÄ…d nie Å›miaÅ‚ żądaćzwiÄ™kszenia pensji Bonapartego ani też Izba nie wydawaÅ‚a siÄ™ wcale skÅ‚onna do udzielenia na nieswej zgody.A Ludwik Bonaparte staÅ‚ jak zwykle wobec dylematu: aut Caesar, aut Clichy! [alboCezar, albo wiÄ™zienie za dÅ‚ugi!].Drugie żądanie rzÄ…du przyznania kredytów w wysokoÅ›ci 9 mil.fr.na pokrycie kosztów wy-prawy rzymskiej jeszcze bardziej naprężyÅ‚o stosunki pomiÄ™dzy Bonapartem, z jednej, a ministra-mi i Zgromadzeniem Narodowym, z drugiej strony.Ludwik Bonaparte zamieÅ›ciÅ‚ w Monitorzelist do swego adiutanta Edgara Neya, w którym wiÄ…zaÅ‚ rzÄ…d papieski gwarancjami konstytucyj-nymi.Papież ze swej strony wydaÅ‚ orÄ™dzie motu proprio [ z wÅ‚asnej inicjatywy ], w którym.odrzucaÅ‚ wszelkie ograniczenia swej odrestaurowanej wÅ‚adzy.List Bonapartego z umyÅ›lnÄ… nie-dyskrecjÄ… z lekka unosiÅ‚ zasÅ‚onÄ™, kryjÄ…cÄ… wewnÄ™trzne stosunki jego gabinetu, aby samemu przed-stawić siÄ™ oczom galerii w postaci peÅ‚nego dobrych zamiarów, ale zapoznawanego we wÅ‚asnymdomu i skrÄ™powanego geniusza.Ludwik Bonaparte nie po raz pierwszy już kokietowaÅ‚ publicz-ność ukrytym trzepotaniem skrzydeÅ‚ swobodnej duszy.Thiers, referent komisji, zupeÅ‚nie zi-gnorowaÅ‚ trzepotanie siÄ™ Bonapartego i zadowoliÅ‚ siÄ™ przekÅ‚adem orÄ™dzia papieskiego na jÄ™zykfrancuski.Nie rzÄ…d, lecz Wiktor Hugo staraÅ‚ siÄ™ uratować prezydenta proponujÄ…c, aby Zgroma-dzenie Narodowe zaaprobowaÅ‚o list Bonapartego.Allons donc! Allons donc! [Cóż znowu! Cóżznowu!].Tym lekceważąco lekkomyÅ›lnym okrzykiem pogrzebaÅ‚a wiÄ™kszość wniosek WiktoraHugo.Polityka prezydenta? List prezydenta? Sam prezydent? Allons donc! Allons donc! Któż, udiabÅ‚a, bierze na serio monsieur Bonapartego? Czy pan w to wierzy, monsieur Wiktorze Hugo, żepanu wierzymy, że pan wierzysz prezydentowi? Alians donc! Alians donc!Zerwanie pomiÄ™dzy Bonapartem a Zgromadzeniem Narodowym zostaÅ‚o wreszcie przyspie-szone przez dyskusjÄ™ w sprawie przywoÅ‚ania z powrotem do kraju Orleanów i Burbonów.Wobectego, że projektu tego nie wysunÄ…Å‚ rzÄ…d, uczyniÅ‚ to brat stryjeczny prezydenta, syn eks-króla39W pobliżu Londynu przebywaÅ‚ Ludwik Filip, który po rewolucji lutowej uciekÅ‚ do Anglii. Red.57Westfalii.Celem wniosku byÅ‚o zepchniÄ™cie pretendentów legitymistycznego i orleanistycznego do równego poziomu z pretendentem bonapartystowskim, a raczej do poziomu jeszcze niższe-go, bo Bonaparte bÄ…dz co bÄ…dz staÅ‚ faktycznie na czele paÅ„stwa.Napoleon Bonaparte byÅ‚ dość nietaktowny, by poÅ‚Ä…czyć w jeden wniosek przywoÅ‚anie wygna-nych rodzin królewskich i amnestie dla powstaÅ„ców czerwcowych.Oburzenie wiÄ™kszoÅ›ci spra-wiÅ‚o, że musiaÅ‚ natychmiast cofnąć to bluzniercze poÅ‚Ä…czenie Å›wiÄ™tego z potÄ™pionym, rodówkrólewskich z pomiotem proletariackim, staÅ‚ych gwiazd spoÅ‚eczeÅ„stwa z jego bÅ‚Ä™dnymi bagien-nymi ognikami a każdemu z obu wniosków wyznaczyć odpowiednie miejsce.WiÄ™kszość ener-gicznie odrzuciÅ‚a projekt przywoÅ‚ania rodzin królewskich, a Berryer, Demostenes legitymistów,niedwuznacznie wyjaÅ›niÅ‚ sens tego gÅ‚osowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]