[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Całe centrum i północ kontynentu zajmowały prywatne posiadłości - kilkadziesiąt milionów rezydencji, najczęściej samowystarczalnych energetycznie, czasem też żywnościowe.Ci, którzy nie mogli pracować przez sieć albo po prostu lubili tłum, jeździli do miast.Jednak życie większości mieszkańców toczyło się wśród kilkudziesięciu sąsiednich posiadłości i położonego w najbliższym miasteczku centrum handlowego i rozrywkowego.Południe kontynentu, z uwagi na przychylność klimatu i bliskość ciepłych, żyznych mórz, zajmowały gigantyczne fermy rolnicze.Tak przynajmniej wyglądało to do czasu korgardzkiego najazdu.Potem zaczęła się migracja.Początkowo uciekali mieszkańcy terenów położonych w pobliżu fortów.Potem okazało się, że korgardzi atakowali i niszczyli miasta często bardzo odległe od swoich terytoriów, nie pacyfikowali natomiast osiedli położonych w pobliżu twierdz.Na mapach pokazujących gęstość zaludnienia kontynentu pojawiły się ciekawe kształty.Bezpośrednio wokół fortów, tam, gdzie czasem toczyły się walki, pusto.Potem pierścień gęstego osadnictwa.Dalej rozległy obszar terytoriów o niskim zaludnieniu.I wreszcie na terenach odległych od wszystkich fortów największe skupiska ludzkie.Mniej więcej w połowie trasy Daniel skierował wagonik na boczny tor, by wstąpić na obiad do małej restauracji.Posiłek był smaczny i żałował, że nie może zamówić dokładki - spieszył się.Kiedy wyszedł na parking, zobaczył, jak jego kapsuła powoli podnosi się z ziemi i osiada na szynie transportowej.Przez zaciemnioną szybę ledwie zdołał dostrzec sylwetkę siedzącego w środku mężczyzny.Nie zwolnił kroku.Podszedł do stojącego obok pojazdu, otworzył go kluczykami wyciągniętymi z bocznej kieszeni i wsiadł do środka.Wagonik ruszył, gdy tylko właz się zamknął.W ciągu kilku sekund przyspieszył do prędkości trzystu kilometrów na godzinę.Szyna biegła tuż nad powierzchnią ziemi, prosto, pomiędzy rzędem wież fotokolekcyjnych.Za nimi rozciągał się las.Danielowi przez chwilę wydawało się, że daleko przed sobą widzi swój wagonik.Obie maszyny pędziły w stronę zwrotnicy łączącej boczną nitkę trasy z główną linią transportową.Tam jednak pierwszy wagonik skręcił na wschód, ku Szanszeng, natomiast nowy pojazd Daniela skierował się na północ.Tanator wiedział, że czekały go jeszcze trzy podobne zamiany, nim dotrze do tajnej bazy w Ogotai.Daniel widział kiedyś zdjęcia satelitarne kompleksu Ogotai.Baza wyglądała jak gigantyczny obraz malarza abstrakcjonisty.Kilometrowej szerokości pasy wielobarwnej roślinności przecinały się ze sobą pod różnymi kątami, wyznaczając zielone, żółte i brązowe pola.Rośliny o przyspieszonym cyklu wegetacyjnym zmieniały kolory co kilka dni.Gatunki wędrujące przemieszczały się po wydzielonych grządkach.Pomiędzy nimi pięły się ku słońcu pędy fotoelektrycznych liści, rzucających na swych niższych pobratymców różnokształtne cienie.Granice gospodarstwa wyznaczone były przez rzędy zbiorników biomasy, w których przetwarzano roślinne białko na formy lepiej przyswajalne przez ludzkie organizmy.Oficjalnie Ogotai było eksperymentalną bazą biotechnologiczną, na której opracowywano optymalne cykle upraw dla nowych gatunków roślin.Trzydzieści metrów pod powierzchnią ziemi znajdował się jeden z tajnych kompleksów wojskowych.Tak ściśle zakonspirowany, że większość pracujących pod ziemią cywilów dowożono do niego w stanie wirtualnej sugestii.Dowództwo uznało, że Ogotai będzie najlepszym miejscem do przygotowania grupy szturmowej -baza znajdowała się dostatecznie blisko terenów korgardzkich, by szybko można było tam dotrzeć, a dostatecznie daleko, by nie obawiać się agresji obcych.Oficjalnie prowadzono tu projekt “Huragan”, dużą operację wojskową zmierzającą do zdobycia lub zniszczenia fortów.W ramach tej akcji, na jeszcze większym poziomie utajnienia miała funkcjonować grupa pułkownika Paccaleta, odpowiedzialna za prowadzenie sprawy Rittera.W ostatnim z wagoników, do którego przesiadł się Daniel, leżał hełm fantomatyczny.Daniel przez kilkadziesiąt minut oglądał efektowne projekcje rozrywkowe.W tym czasie, jak się domyślał, śmig wykonywał manewry mające na celu sprawdzenie, czy ktoś nie podąża tropem żołnierza.Widocznie przełożeni uznali, że Daniel może wiedzieć, gdzie trafi, jednak nie powinien poznać przebiegu procedur kontrolnych.Stąd hełm na głowie i odcięcie systemu łączności wagonika.Daniel zastanawiał się też, czy rzeczywiście znajdzie się w podziemiach Ogotai.Przecież równie dobrze mogli go skierować do innej tajnej bazy, podsuwając fałszywe informacje.Nie zaprzątał sobie jednak tym głowy.Najważniejsze były powody, dla których uruchomiono procedury wezwania.Kolorowa projekcja urwała się raptownie, przed oczami Daniela zatańczyły ciągi kolorowych plam.Poczuł, że wagonik się zatrzymuje.“Znajdujesz się w kompleksie Ogotai - w słuchawkach zabrzmiał miły kobiecy głos.- Nie zdejmuj hełmu do odwołania.Od tego momentu aż do odwołania obowiązuje poziom tajności jeden.”Mimo, że był przygotowany na tę informację, poczuł gwałtowniejsze bicie serca.Poziom tajności jeden! Najwyraźniej czas pokoju skończył się nieodwołalnie.Wyświetlacze hełmu stały się przezroczyste.Daniel wysiadł z wagonika i rozejrzał się wokół.Stał w przestronnej sali parkingowej, której środkiem biegła szyna transportowa zakończona platformą zwrotnicy.Drugi koniec szyny wchodził w ścianę hangaru - najprawdopodobniej we wrota śluzy.Po obu stronach szyny znajdowało się kilkanaście stanowisk parkingowych, teraz pustych.Ściany pomieszczenia fosforyzowały jasnozielonym blaskiem, tak że nie zamontowano tu żadnych dodatkowych źródeł światła.Oczywiście, wszystko to mogło stanowić jedynie serwowaną przez hełm projekcję, o czym dobitnie przypomniała Danielowi czerwona strzałka, która pojawiła się w przestrzeni przed nim i jednoznacznie wskazała dalszą drogę.Daniel śmiało ruszył w pokazanym kierunku, wprost na fosforyzującą ścianę.Nie spotkała go żadna przykra niespodzianka - przeszedł przez mur i znalazł się w małym, pustyni pokoju.Tu zabłysła kolejna strzałka.Daniel przebił się przez jeszcze jedną ścianę, by trafić do następnej komnaty.Potem przeniknął jeszcze kilkanaście ścian i sufitów.Nie potrafiłby powiedzieć, które z nich były prawdziwymi zamaskowanymi drzwiami, a które tylko projekcją.Odetchnął więc z ulgą, gdy w słuchawkach usłyszał polecenie:“Zdejmij hełm, obejrzyj swoją kwaterę i czekaj na dalsze rozkazy.Masz pół godziny.”Stał w małym, starannie wyposażonym pokoiku.Jedną ze ścian pokrywał wygaszony teraz ekran.W kącie znajdowała się kabina toalety i prysznica.Było tu też wąskie łóżko, krzesło i mały stolik z wbudowanym zestawem netowym.Obok złożonej w kostkę pościeli leżał nowy mundur i magnetyczna karta identyfikacyjna.Tak naprawdę nie wierzył, że Ritterowi się uda.Pragnął tego, a jednocześnie nie wierzył.Kiedy więc otrzymał wezwanie do natychmiastowego stawienia się w bazie, pomyślał, że chodzi -o następną odprawę.Jednak gdy zameldował się u pułkownika Paccaleta, ten w milczeniu wskazał leżący na biurku hełm.Daniel wiedział, co to jest.Specjalny zestaw do projekcji wirtualnej, z systemami ekranowania i wygłuszania.Używany wyłącznie do supertajnych narad.Wziął hełm i przeszedł do sąsiedniego pomieszczenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]