[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obecnie pomówimy o innej stronie wpływu żydowskiego na amerykańskie sprawy finansowe, mniej zaszczytnej dla tej rasy.Aczkolwiek żydowska potęga finansowa nie wznosi się wyżej, zstępuje jednak niżej, przenika do najciemniejszych i najbrudniejszych kanałów, współzawodnicząc tam skutecznie z wszelką inną działalnością finansową w naszym kraju.Byłaby to zbyt brudna historia, gdybyśmy chcieli opowiedzieć operacje takich Lamarów, Robinów, Arnsteinów i innych, którzy przyczynili się do zapełnienia długiej listy przestępstw, popełnionych w cieniach ulicy Wall Street, przy czym musielibyśmy zaznaczyć, że przestępstwa te są aprobowane przez społeczeństwo żydowskie, ale jest faktem znamiennym, że gdy skromna próba „Dearborn Independent”, zmierzająca do przedstawienia stanu kwestii żydowskiej w Ameryce spotkała się z potokiem obelg ze strony przywódców żydowskich, równocześnie ci sami przedstawiciele żydostwa nie mają ani słowa potępienia dla złodziejskich operacji finansowych tych osobników, którym chyba należałoby dać uczuć niezadowolenie własnego narodu.Każdy prokurator sądowy zna dobrze zaciekłość żydowską, gdy idzie o obronę własnego narodu, bez względu na stopień winy, choć trzeba przyznać, że kilka lat temu, podczas śledztwa, które ujawniło całą organizację występnego handlu prowadzonego przez Żydów, uspołecznione jednostki spośród nich samych dopomogły w znacznej mierze do wyśledzenia przestępstwa.Nie przeszkodziło to jednak, że ci sami ludzie protestowali najenergiczniej przeciwko podaniu tych żydowskich sprawek do wiadomości publicznej.Dowiedzieliśmy się niedawno z przerażeniem, że z Wall Street zginęło akcji i Pożyczki Wolności na sumę 12 mln dolarów.Stwierdzono systematyczną kradzież papierów wartościowych.Z wiosną 1918 roku chłopcy, wysłani przez nowojorską giełdę papierów wartościowych z poleceniem dostarczenia akcji i pożyczek innym bankom, w trakcie tej zwykłej transakcji zaczęli przepadać, jak gdyby ich ziemia pochłonęła.Przez czas dłuższy nie można było znaleźć wyjaśnienia tej tajemnicy.Wall Street jest w rzeczywistości niewielką dzielnicą.Transakcje zawiera się przeważnie na bardzo ograniczonej przestrzeni.Chłopców wysyłano częstokroć tylko na inne piętro tego samego budynku, lub do biura, położonego po przeciwległej stronie ulicy.A jednak, na tak małej przestrzeni znikali oni wraz z posiadanymi przy sobie papierami wartościowymi, i najczęściej znikali bez śladu.Aż do lata 1918 roku fakty podobne należały do rzadkości.Na chłopców do posyłek patrzono z wesołą pobłażliwością.Byli to młodzieńcy o miłym dobrodusznym wyglądzie; sprytniejsi i zdolniejsi spomiędzy nich awansowali stopniowo na urzędników w domach komisowych.Trudność znalezienia rąk roboczych odbiła się również i na Wall Street; trudno było znaleźć chłopców do posyłek.Równocześnie w tym okresie nastąpiło wielkie ożywienie na rynku papierów wartościowych.Prawie każdy posiadał jakieś pożyczki lub akcje, które w niezliczonych ilościach przechodziły z rąk do rąk.Na rynku giełdowym transakcje dzienne, dochodzące w dziale pożyczek do 20 mln dolarów, a w akcjach do miliona lub dwu milionów sztuk, należały do rzeczy zwykłych.Wskutek sprzedaży papiery wartościowe przesyłano od sprzedawcy kupującemu za pośrednictwem posłańca.Bardzo często zupełnie nieodpowiedzialni chłopcy biegali przy Wall Street z biura do biura, przenosząc pakiety wartości do 250 tys.dolarów.Otóż wskutek braku chłopców na posyłki, pojawił się inny typ posłańców, a wraz z ich pojawieniem się, poczęły się dziać dziwne rzeczy.Zaczęli przepadać woźni, zaczęły ginąć przesyłki, a straty stawały się coraz znaczniejsze.Odszkodowania wypłacane przez instytucje ubezpieczeniowe doszły do sum tak fantastycznych, że instytucje te przestały przyjmować ubezpieczenia.Używano przeróżnych sposobów dla wykrycia tajemnicy; wysyłano woźnych po dwóch razem, rozstawiano policję na całej Wall Street, powierzano sprawę najzdolniejszym detektywom, – wszystko na próżno.Wall Street nie chciała ogłaszać strat z obawy, aby nie podkopać zaufania ogółu.Ale wiadomość o tym przedostała się jednak do wiadomości publicznej i ściągnęła do Nowego Yorku detektywów ze wszystkich stron kraju.Przez jakiś czas wszystkie wysiłki były bezskuteczne.Straty mnożyły się, tajemnica pogłębiała się coraz bardziej.Wreszcie na początku roku 1920 dokonano kilku aresztowań, a otrzymane zeznania ujawniły zdumiewającą wprost konspirację kryminalną, bezprzykładną w historii Stanów Zjednoczonych.Wykryto istnienie rozgałęzionego spisku żydowskiego, mającego na celu rozbicie Wall Street.Okazało się, że istnieje banda przebiegłych przestępców Żydów, spośród których było wielu bogatych, kilku już poprzednio karanych więzieniem, zorganizowana w celu zrabowania domów bankierskich przy Wall Street.Wyszkolono odpowiednio w tym celu liczne grono młodych Żydów, przeważnie rosyjskiego pochodzenia i zamieszkałych w dzielnicy East Side.Ci chłopcy, wyćwiczeni pod kierunkiem zdolnych żydowskich instruktorów, zgłaszali się jako kandydaci na woźnych do domów bankierskich przy Wall Street.Zgodnie z obmyślonym naprzód planem, przybierali dobre, uczciwie brzmiące nazwiska angielskie.Jakże często spotykamy się z tym zjawiskiem!Młodzieńcy ci oddawali skradzione papiery wartościowe naczelnikom swej organizacji, którzy doręczali je dalej swym przywódcom, przeważnie członkom występnej bandy „mężów zaufania" w dzielnicy White Light, których bezkarność stanowiła zawsze zagadkę dla nieżydów zamieszkałych w Nowym Yorku.Tym przestępcom żydowskim pomagali w ich złodziejskich operacjach prawnicy żydowscy.Skradzione akcje i obligacje wywożono do Cleveland, Bostonu, Washingtonu, Filadelfii i niektórych części Kanady, gdzie zastawiano je jako równowartość pożyczek rzekomo w normalnej drodze finansowej.Jeden z posłańców nie chciał oddać skradzionych papierów za drobną sumę, jaką mu za nie ofiarowano, i zbiegł, aby użyć źle zdobytego mienia.Wykryto jego kryjówkę i wysłano za nim bandę morderców dla odnalezienia papierów wartościowych i zabicia chłopca.Bandyci zabawiali chłopca, upajając go trunkami w towarzystwie kobiet, aż wreszcie dowiedzieli się od niego, że papiery zaszył w podszewkę ubrania.Wzięli go ze sobą na przejażdżkę; następnie znaleziono już tylko trupa chłopca, zamordowanego w sposób charakterystyczny dla Żydów, z dwudziestu kilku ranami kłutymi, zadanymi sztyletem.W jednym wypadku uwikłano nieżyda w te niegodziwe plany, a metoda postępowania przestępców była także bardzo charakterystyczna.Żydowscy hersztowie chcieli pozyskać nową placówkę, za której pośrednictwem zamierzali puścić w obieg kradzione papiery, i dowiedzieli się, że pewien drobny bankier nieżyd jest w przededniu bankructwa „Dopomogli" mu oni, a bankier zrobił, jak mu się zdawało, bardzo korzystny interes
[ Pobierz całość w formacie PDF ]