[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kto nie musiał braćudziału w pracach polnych u przodków, chętnie dorabiał sobie w Kośminie, bo już54 wyraznie było widać, że stypendia na taki luksus jak nowe buty nie wystarczają.W pozostałych porach roku pojawiały się same kłopoty.Dwie osoby z rodziny udały się w delegację, Justyna musiała towarzyszyćHortensji do Głuchowa.Zadaniem ich było znalezć wśród dawnych podwładnychkogoś, kto, niezadowolony z ustroju, zgodziłby się wrócić na przedwojenne sta-nowisko parobka.Silne chłopy były potrzebne, a przydałaby się i z jedna baba, boudojowi krów Zofia nie dawała już rady.Krążyły wprawdzie wieści o elektrycz-nych dojarkach w Ameryce i Barbara obiecywała sprowadzenie takiego wynalaz-ku, ale to nie teraz.Nie w tej chwili.Teraz musi przyschnąć, żeby przypadkiemnie ujawnić szwajcarskich pieniędzy, bo za takie zagraniczne konta idzie się dowięzienia, a ona nie chce.Trudno, trzeba przeczekać.Powiodło im się, znalazły starszawą parę małżeńską, którą dzieci wygryzłyz ojcowizny.Para zgodziła się na wyjazd do Kośmina i problem zmalał.Dorosły już Darek Ludwika skończył studia i dostał nakaz pracy gdzieś w oko-lice Niemczy, gdzie należało badać piece garncarskie z początków tysiąclecia.Usposobienie miał pogodne, pogodził się z wygnaniem, twierdząc, że trzy lata niemajątek.Potem nakaz się skończy i będzie robił, co zechce.Zapłakana Hortensjana łonie zrównoważonej siostrzenicy szukała pociechy i pomocy w wyposażeniusyna, bo już bujnie kwitły czasy, kiedy niczego nie można było dostać.Ledwo te wszystkie kłopoty zelżały, umarł Tadeusz, ojciec Justyny.Nie wy-trzymał tej waluty niewymienialnej i opuścił idiotyczny padół, przenosząc się donormalniejszego świata.Przewożenie zwłok do zrujnowanego grobowca w Głu-chowie najpierw wydawało się zgoła niewykonalne, a potem wypadło tak upiorniedrogo, że poszła na to reszta pieniędzy z babcinych garniturów.Całą sprawę załatwiała Justyna, bo nikt inny się do tego nie nadawał.Doro-ta oklapła doszczętnie, Hortensja w ogóle nie rozumiała w czym rzecz, reszta niemiała czasu.Od owego załatwiania lęgło się w niej namiętne pragnienie zatrudnie-nia się w kamieniołomie, w kopalni jako górnik na przodku lub też przy daleko-morskich połowach ryb.Pogrzebem ojca ustrój dokopał jej ostatecznie i pamiętnikprababci wydał jej się w końcu czymś utęsknionym, środkiem uspokajającym, le-karstwem na rzeczywistość.Nie miała kiedy go chwycić i zaczynała cierpieć nadtym głęboko.Owa lektura zaś, w której zagłębiała się bez reszty, tracąc z oczu świat, miałaswoją dodatkową dobrą stronę, mianowicie starsze dzieci, Pawełek i Marynka, zy-skiwały wychowanie praktyczne.Zdarzało się, że stojąca w ogonkach Marcelinaw domu siłą rzeczy była nieobecna i nie miał kto przygotować i podać pożywie-nia, przyszyć na poczekaniu guzika, znalezć zagubionego przedmiotu czy upraso-wać wstążki, bluzki albo nawet portek.Justyna wychowała się w otoczeniu służbyi doskonale potrafiła prowadzić dom, nawet wielki, ale owe głupie drobiazgi nieprzychodziły jej do głowy.Nie umiała w ogóle posłużyć się żelazkiem.W rezulta-cie obydwoje, Pawełek nawet bardziej niż Marynka, nauczyli się obsługiwać sami55 siebie, widząc wyraznie pełną indolencję mamusi.Zaledwie drobna odwilż ustrojowa pozwoliła odżyć nieco ciotce Barbarze,bezcenna i nieodzowna Marcelina zapadła na zdrowiu.To już było nieszczęścieabsolutne.Justyna zadbała o jej szpital, sanatorium, wreszcie, na jej własne ży-czenie, odwiozła ją do wsi rodzinnej w okolicy Głuchowa, gdzie jakieś wnukicioteczne z radością ją przyjęły, licząc na spadek po ciotecznej babci.Z tejże sa-mej wsi przywiozła sobie pomoc domową, która Marcelinie do pięt nie sięgała,ale lepsza była niż nic.Niemal równocześnie zaczęły się niesnaski pomiędzy Amelią a jej młodymmałżonkiem.Póki kłócili się w swoim pokoju, rodzina usiłowała się nie wtrącać,kiedy jednakże przebiegli kilkakrotnie przez całe mieszkanie, przy czym Kaziouciekał, zaś Amelka goniła go z nożem w dłoni, i najwyrazniej w świecie niestanowiło to niewinnych igraszek, Bolesław zdecydował się wkroczyć.Karceniemężów za pomocą dzgania nożem dobre było może w innych czasach i w innychkrajach, ale nie tu i teraz.W końcu wdali się w konflikt wszyscy z nową po-mocą domową włącznie, zródła niesnasek nikt wprawdzie nie zdołał zrozumieć,ale młoda para dała sobie przetłumaczyć i wróciła do awantur w ograniczonymzakresie.Najwięcej, być może, do złagodzenia namiętności przyczyniła się świeżutkapomoc domowa, niejaka Fela, czyniąc uwagę wyjątkowo rozsądną. Po ty wojnie to chłopa trza szanować  rzekła ze zgorszeniem, zabierającdo kuchni nóż, wydarty Anielce. I babę tyż.Starczy, co ten swołocz Hitlernagubił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl