[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sąnieszkodliwe.Przybyły tu niedawno z Mundanii, gdy Mundańczycy przestali w nie wierzyć inie mają odwagi uczynić czegoś złego.- Dzięki - powiedziała Iren, zadowolona ze zwycięstwa nad opornym głazem.- Wydaje mi się, że należałoby jeszcze podeptać trawę - zasugerował kamień.- Nie wtedy, gdy nosze spódnicę.- Eeeeee.Skończyli posiłek i podążyli na południe.Dzień już się kończył, ale chcieli znalezćodpowiednie miejsce na nocne obozowisko.Dor wypytywał inne głazy, czy coś groznego nieczai się w ich pobliżu.Wydawało się, że to bezpieczna wyspa.Może powróciło ich szczęście i osiągną celbez dalszych niebezpieczeństw?O zmierzchu dotarli do południowego brzegu wyspy.Zobaczyli wąskie pasmo wody,oddzielające ich od następnej wyspy.- Może lepiej zatrzymajmy się tu na noc - powiedział Dor.- Ta wyspa wydaje siębezpieczna, a nie wiemy, co nas czeka na tamtej.- No i jestem zmęczona - dodała Iren,Rozgościli się na noc, chronieni przez specjalnie w tym celu wyhodowaną szparagowąpalisadę.Skocz-na-ciało rzucały się na ogrodzenie i umykały nie czyniąc szkód.Chet i Smash, jako najmasywniejsi, leżeli po bokach.Grundy potrzebował tak małomiejsca, że właściwie się nie liczył.Iren i Dor gniezdzili się w środku.Ale teraz miała dośćmiejsca i czasu by się ułożyć wygodnie i nawet go nie musnąć.No i dobrze.- Wiesz, głaz miał rację - rzekł Dor.- Rzeczywiście masz ładne nogi.I nie tylko!- Lepiej śpij - odparła, nie bez zadowolenia.Rankiem w kanale pływał duży okrągły obiekt.Dorowi się to nie podobało.Musieliprzepłynąć obok niego, żeby dotrzeć na drugą wyspę.- To zwierzę czy roślina? - spytał.- Nie roślina - odparła Iren.Wyczuwała to, ponieważ łączyło się z jej magią.- Przemówię do tego - rzekł Grundy.Jego talent odnosił się do wszystkiego, cożywe.Wydał całą serię gwizdów i niemal niesłyszalnych pomruków.Większa część tejprzemowy była dla nich niedostępna bo zwierzęta i większość roślin stosowały nieludzkiesposoby.Po chwili ogłosił:- To morski pokrzywowiec.Roślinopodobne zwierzę.Ten kanał to jego terytorium,i użądli śmiertelnie każdego, kto tu wtargnie.- Jak szybko pływa? - zainteresowała się Iren.- Dość szybko - odparł Grundy.- Nie wygląda na to, ale na pewno potrafi.Podzielmy się i płyńmy w dwóch grupach, może wtedy dopadnie tylko niektórych z nas.- Lepiej pozostaw myślenie tym, którzy są bardziej do tego przygotowani - pouczyłgo Chet.- Musimy to stąd wywabić albo zniszczyć powiedział Dor.- Spróbuję toodciągnąć, posługując się moją magią.- A tymczasem zacznę hodować kwiat-oszałamiacz dodała Iren.- Dziękuję za zaufanie.Nie mógł jednak mieć do niej pretensji.Udało mu się wcześniej wywieść w polepotwory za pomocą magii, ale zależało to od ich natury i inteligencji.Nie wypróbował tego nasmoku morskim, wiedząc, że byłby to próżny wysiłek.Ten morski pokrzywowiec był małoznanym stworzeniem.Nie sprawiał wrażenia zbyt bystrego.Skoncentrował się na wodzie w pobliżu pokrzywowca.- Czy potrafisz coś naśladować? - spytał ją.Nieożywione często sądziło, że ma tegorodzaju zdolności, a im były one mniejsze, tym było z nich bardziej dumne.Kiedyś, rok temu,namówił wodę do naśladowania jego głosu i zwiódł trytona.- Nie - odrzekła woda.- No, trudno.Powtarzaj więc za mną: pokrzywowcu, jesteś wielkim, krągłymtłuściochem.- Hę? - spytała woda.%7łe też musiał natrafić na taką głupią wodę! Niekiedy woda miała lotny dowcip,swobodnie tryskała inteligencją, innym razem tworzyła mętne kałuże.- Krągły tłuścioch - powtórzył.- Ty też! - odcięła się woda.- A teraz powiedz to morskiemu pokrzywowcowi!- Ty też! - powtórzyła pokrzywowcowi.Towarzysze Dora uśmiechnęli się.Rośliny Iren dobrze się rozwijały.- Nie! - burknął Dor tracąc cierpliwość.- Krągły tłuścioch!- Nie krągły tłuścioch - warknęła woda.To było beznadziejne.Rozezlony Dor zrezygnował.- Kwiat jest już prawie gotowy - powiedziała Iren. Trochę przypomina Gorgone;nie może cię oszołomić, jeśli na niego nie patrzysz.Lepiej stańmy tyłem do niego i nieodwracajmy się.Nie będziemy mogli tedy powrócić - nie mogę powstrzymać kwiatu, gdydojrzeje.Stanęli w szeregu.Dor słyszał za sobą szelest gwałtownie rozchylających się liści.Jakie to było denerwujące!- Wypuszcza pączki - doniósł im Grundy.- Zaczyna zdawać sobie sprawę ze swejmocy.Och, jaki zły!- Pewno, że zły - odparła Iren.- Wybrałam najlepsze ziarno.Zaczynamy wchodzićdo wody.Kwiat zacznie działać, zanim dotrzemy do pokrzywowca, a dobrze byłoby, żebyprzyciągnął jego uwagę.Brnęli przez kanał.Dor zdał sobie nagle sprawę, jak bardzo ubranie może krępowaćruchy w wodzie.Nie chciał, by cokolwiek przeszkadzało mu, gdy będzie przepływał obokpokrzywowca.Zaczął zrzucać ubranie.Iren, najwyrazniej z tych samych przyczyn, szybkopozbyła się spódnicy i bluzy.- Dor ma rację - zauważył Grundy, dosiadający Cheta.- Masz ładne nogi.I nietylko.- Jeżeli zagapisz się zbyt do tyłu - powiedziała sucho Iren - znajdziesz się w mocykwiatu.Grundy natychmiast spojrzał w przód.Za jego przykładem poszli Chet, Smash i Dor.Ten ostatni był jednak pewien, że na twarzy Iren widniał podstępny uśmieszek.Chwilamibardzo przypominała matkę.- Hej, kwiat się rozwija! - krzyknął Grundy; - Poznaję to po tym, co mówi.Co zazuchwalec! Jaką ma moc!I rzeczywiście, nagle plecy Dora owiała fala ciepła.Kwiat użył swej mocy.Na pokrzywowcu nie zrobiło to żadnego wrażenia.Chwiejąc się płynął w ichkierunku.Głowę miał całą nakrapianą, jak muchomor.Pojawiły się na niej kropelki cieczy.- Pokrzywowiec ostrzega, że użądli każdego z nas tak mocno, że.och, tonieprzyzwoite! - próbował tłumaczyć Grundy.- Jakby to przełożyć.- Płyńmy - ponagliła Iren.- Kwiat już zaczyna.- Teraz śpiewa pieśń zdobywcy - poinformował ich Grundy i sam zaczął śpiewać: -Jestem potężnym kwiatem.Jestem oszałamiaczem!Słowu oszałamiacz towarzyszyło silne promieniowanie, które oparzyło im plecy.Padli do wody, by ochłodziła im spieczone ciała.Morski pokrzywowiec, zagapiony w kwiat,zesztywniał.Jego powierzchnia zalśniła.Krople cieczy zamieniły się w kryształy.Czułkiopadły i stary się kruche.Skamieniał.Przepłynęli obok niego.Nie zareagował.Dor dojrzał jego cielsko, sięgające daleko wgłębiny kanału, opatrzone wielkimi, kłującymi wyrostkami.Ten stwór mógłby ich naprawdęzniszczyć, gdyby pozostał przy życiu.Dopłynęli do celu we właściwej kolejności: Chet i Grundy najpierw, potem Dor,Smash, a na końcu Iren.Wiedział, że dobrze pływała; celowo pozostała w tyle, by niewidzieli jej nagości.Wcale nie była zbyt wstydliwa, ale uważała, że kobieta, która odsłaniaswoje ciało stopniowo, bardziej fascynuje mężczyznę niż ta, co ukazuje wszystko od razu.Zpewnością miała rację.Jej ciało ciekawiło teraz Dora o wiele bardziej, niż gdyby je mógłswobodnie oglądać.Nie odważył się jednak spojrzeć; promieniowanie kwiatu wciąż paliło mukark.Dotarli do płycizny i wydostali się z wody.- Idzmy dalej, dopóki nie wydostaniemy się z zasięgu kwiatu! - zawołała Iren.- Inie odwracajcie się, obojętnie, co by się działo! Dor nie lekceważył przestróg.Wynurzając sięz wody czuł, jak płynący od kwiatu żar spływa na jego plecy, pośladki i nogi.Jakiegoż topotwora uwolniła Iren! Pomógł jednak tam, gdzie zawiódł Dora jego własny talent.Dziękitemu bezpiecznie przebyli kanał, przepływając obok morskiego pokrzywowca.Znalezli kępę purpurowo-zielonych krzaków i skryli się za nimi.Teraz Dor mógł sięubrać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]