[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale to ty powinieneś ją opowiedzieć.Jondalar uśmiechnął się mimo woli.- Może to było zabawne dla innych.- Ayla patrzyła na niego zaintrygowana.- Właśnie uczyłem się kierowania małą łodzią - zaczął.- Miałem ze sobą harpun - oszczep na ryby - i wiosłowałem pod prąd, kiedy zobaczyłem przepływające jesiotry.Pomyślałem, że to jest okazja złapania mojej pierwszej sztuki, i nie zastanowiłem się, jak sam wyciągnę taką dużą rybę na ląd ani co się stanie w tak małej łodzi.- Ta ryba zabrała go na przejażdżkę, jakiej w życiu nie zaznał! - dorzucił Barono.- Nie miałem nawet pewności, czy potrafię wbić w nią harpun.Nie byłem przyzwyczajony do oszczepów z linkami - ciągnął dalej Jondalar.- Powinienem był się raczej martwić, co się stanie, jeśli mi się uda.- Nie rozumiem - powiedziała Ayla.- Kiedy polujesz na lądzie i trafisz oszczepem jakieś zwierzę, na przykład jelenia, to nawet jeśli tylko go zranisz i oszczep wypadnie, możesz zawsze iść jego śladami - tłumaczył Carlono.- Nie możesz iść za rybą do wody.Harpun ma haczyki skierowane do tyłu i przyczepioną mocną linkę, tak że jak raz go wbijesz, zostaje i ryba nie zginie w wodzie.Drugi koniec linki przyczepiony jest do łodzi.- Jesiotr, którego nadział na harpun, pociągnął go pod prąd, z łodzią i wszystkim - znowu przerwał Barono.- Byliśmy na tamtym brzegu i zobaczyliśmy, jak nas mija, uwieszony u sznura, który był przywiązany do łodzi.Nigdy w życiu nie widziałem nikogo pędzącego z taką szybkością.To była najśmieszniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem.Jondalar myślał, że złapał rybę, ale to ryba złapała Jondalara!Ayla śmiała się razem z wszystkimi innymi.- Kiedy ryba wreszcie straciła dość krwi i zdechła, byłem daleko w górze rzeki - opowiadał dalej Jondalar.- Łódź wypełniła się wodą niemal po brzegi i skończyło się na tym, że musiałem płynąć wpław.W zamieszaniu łódź spłynęła z powrotem z prądem, ale ryba została na płyciznie przy brzegu.Wyciągnąłem ją.Byłem już wtedy dość przemarznięty, ale zgubiłem nóż i nie mogłem znaleźć suchego drewna czy czegokolwiek na rozniecenie ognia.Nagle pojawił się płaskogłowy.z klanu.chłopak.Oczy Ayli otworzyły się szeroko ze zdziwienia.Opowieść zaczęła nabierać nowego znaczenia.- Zaprowadził mnie do swojego ogniska.Była tam również starsza kobieta.Trząsłem się tak bardzo, że dała mi futro wilcze do okrycia się.Kiedy się już rozgrzałem, wróciliśmy nad rzekę.Pła.chłopak chciał połowę ryby i z przyjemnością mu ją dałem.Przeciął jesiotra wzdłuż i zabrał swoją połowę.Wszyscy, którzy widzieli, jak mnie ryba przeciągnęła obok nich, poszli mnie szukać i właśnie wtedy mnie znaleźli.Mogą się śmiać, ale ja byłem szczęśliwy na ich widok.- Trudno uwierzyć, że jeden płaskogłowy uniósł sam pół ryby.Pamiętam, że nas trzeba było trzech czy czterech, żeby przenieść pozostałą połowę - powiedział Markeno.- To był duży jesiotr.- Mężczyźni w klanie są silni - zauważyła Ayla.- Ale nie wiedziałam, że w tym regionie mieszkają jacyś ludzie klanu; myślałam, że tylko na półwyspie.- Było ich kiedyś całkiem sporo po drugiej stronie rzeki - wyjaśnił Barono.- Co się z nimi stało? - spytała Ayla.Ludzie w łodzi, nagle wyraźnie zażenowani, odwrócili wzrok.Wreszcie Markeno powiedział:- Po śmierci Doralda Dolando zebrał dużo ludzi i.napadł na nich.Po pewnym czasie większość z nich.zniknęła.Może odeszli.- Pokaż mi to jeszcze raz - poprosiła Roshario, marząc o wypróbowaniu tego własnymi rękami.Tego ranka Ayla nałożyła jej na ramię korę brzozową.Chociaż jeszcze niezupełnie sucha, lekka kora była już wystarczająco sztywna, by trzymać bezpiecznie ramię, i Roshario cieszyła się z większej możliwości ruchu, na jaką ten opatrunek pozwalał.Ayla nie chciała jednak, by już próbowała używać dłoni.Siedziały razem z Tholie na słońcu, otoczone wieloma miękkimi skórami z kozic.Ayla wyjęła swój pojemnik na przybory do szycia i pokazywała im przeciągacz nici, który wymyśliła i zrobiła przy pomocy Obozu Lwa.- Najpierw trzeba wyciąć dziurki szydłem w obu kawałkach skóry, które chcesz zszyć - powiedziała Ayla.- Zawsze tak robimy - odpowiedziała Tholie.- Ale tego używa się do przeciągania nici przez te dziury.Nitka przechodzi przez tę malutką dziurkę na końcu, więc kiedy wkładasz szpic w nacięcia w skórze i przeciągasz na drugą stronę, ciągnie za sobą nitkę przez oba kawałki, które chcesz połączyć.- W trakcie demonstracji kościanej igły Ayli przyszedł do głowy pomysł.A gdyby był dość ostry, ciekawe, czy przeciągacz nici mógłby również robić dziurki? Skóra bywa oporna.- Daj zobaczyć - zaciekawiła się Tholie.- Jak przedostaje się nitka przez tę dziurkę?- O tak, popatrz - pokazała jej Ayla i oddała igłę kobiecie.Tholie spróbowała kilku ściegów.- To bardzo łatwe! - ucieszyła się.- Niemalże mogłabym to robić jedną ręką.Roshario, która się uważnie przypatrywała, uznała, że Tholie chyba ma rację
[ Pobierz całość w formacie PDF ]