[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kupa śmiechu.- Tak - mruknął Bunny Hentman, patrząc surowo na Chucka.- Dan jest nowym pracownikiem w moim biurze, spotykamy się po raz pierwszy.Będziemy teraz razem pracować - dodał Chuck.- Teraz - zaprotestował energicznie Hentman - będziesz pracować dla mnie, nie rozumiesz tego? Moi pracownicy przygotowali kontrakt.- Zachmurzony, wsadził ręce w kieszenie.- Czy przypadkiem nie przeszkadzam? - zapytał Mageboom, wycofując się przezornie.- Mogę przyjść później, panie Rittersdorf.Chuck, jeżeli można tak cię nazywać.Hentman spojrzał na niego, potem wzruszył ramionami i zaczął rozwijać kontrakt.- Spójrz tutaj.Zobacz, ile dostaniesz.- Dźgnął cygarem papier.- Czy ta banda szpicli może ci tyle zapłacić? Rozśmieszanie Ameryki też jest patriotyczne, podnosi morale, godzi w komunistów.W rzeczy samej jest nawet bardziej patriotyczne niż to, co robisz obecnie.Te symulakrony to bezduszne głąby.Skóra mi cierpnie na samą myśl o nich.- Zgadzam się z panem - powiedział Dan Mageboom.- Ale, panie Hentman, jest też druga strona medalu.Zaraz to panu wyjaśnię.Pan Rittersdorf, Chuck, robi coś, czego nie potrafi nikt inny.Programowanie symulakronów jest sztuką, bez mistrzowskiego zaprogramowania są tylko niezdarami i każdy, nawet dziecko, może je odróżnić od człowieka.Ale właściwie pokierowane.- uśmiechnął się.- Nigdy nie widział pan symulakronów Chucka w akcji.To nieprawdopodobne.Także pan Petri robi to dobrze - dodał.- Czasami nawet lepiej.Oczywiście to Petri zaprogramował symulakrona.Sam sobie zrobił reklamę.Chuck nie mógł stłumić śmiechu.- Może powinienem zaangażować tego Petriego - rzekł posępnie Bunny Hentman.- Jeżeli jest taki dobry.- Do pańskich celów - powiedział Mageboom - Petri może być nawet lepszy.Wiem, co w scenariuszach Chucka przemawia do pana, ale problem polega na tym, że to pewnego dnia zniknie.Wątpię, czy będzie w stanie na dłuższą metę być tak dowcipny.No, ale.- Bujaj się - warknął Hentman do Magebooma.Do Chucka zaś rzekł: - Nie mogę tak rozmawiać.Czy nie moglibyśmy pójść gdzie indziej? - Był wyraźnie rozzłoszczony obecnością Dana.Coś mu w tym wszystkim nie pasowało.W umyśle Chucka ponownie pojawiły się myśli galaretniaka:- Wspaniała, urocza dziewczyna, chociaż bez operacji powiększania sutków, weszła do budynku, panie Rittersdorf.Szuka pana.Powiedziałem jej, żeby weszła na górę.Bunny Hentman, prawdopodobnie także odbierając myśli galaretniaka, jęknął z desperacją:- Czy już nigdzie nie możemy porozmawiać? Kto, do diabła, tym razem? - Odwrócił się w stronę drzwi.- Panna Trieste nie będzie panom przeszkadzać w rozmowie, panie Hentman - powiedział Dan Mageboom.Chuck spojrzał zaskoczony, że symulakron wygłasza opinię o Joan, ale natychmiast zdał sobie sprawę, że to nie program.To Petri kierował nim z budynku CIA w San Francisco.- Czy nie przeszkadzam, Chuck? - spytała.- Pan Hentman! - powiedziała i zaczerwieniła się.Oglądałam pana setki razy! Uważam, że jest pan największym żyjącym komikiem! Jest pan wielki jak Sid Ceasar i ci wszyscy ze starych dobrych czasów! - Jej oczy błyszczały.Stała blisko Bunny’ego Hentmana, ale uważała, żeby go nie dotknąć.- Chuck, jesteś przyjacielem pana Hentmana? Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?- Usiłujemy - jęknął Hentman - zawrzeć umowę.Nie wie pani, jak mamy to zrobić? - Pocąc się obficie, zaczął krążyć po małym pokoju.- Poddaję się - stwierdził.Nie mogę pana zaangażować, nie ma mowy.Zna pan za dużo ludzi.Pisarze powinni prowadzić życie samotników.Joan Trieste nie zamknęła drzwi i teraz pojawił się w nich galaretniak.- Panie Rittersdorf - dotarły do Chucka jego myśli - mam do pana pilną sprawę.Czy moglibyśmy porozmawiać na osobności? Może przejdźmy do mojego mieszkania.Hentman odwrócił się i jęknął.Podszedł do okna i stanął przy nim, wyglądając demonstracyjnie na zewnątrz.Zaskoczony Chuck podążył za galaretniakiem.- Proszę zamknąć drzwi i podejść bliżej - powiedział Lord Running Clam.- Nie chciałbym, aby inni odebrali moje myśli.Ta osoba, pan Dan Mageboom - pomyślał cicho Ganimedejczyk - on nie jest człowiekiem, on jest maszyną.W jego wnętrzu nie ma osobowości, ktoś operuje nim na odległość.Doszedłem do wniosku, że powinienem pana ostrzec.W końcu jest pan moim sąsiadem.- Dziękuję - odparł Chuck - ale wiem już o tym.- Poczuł jednak niechęć, nie chciał, żeby galaretniak grzebał w jego myślach, biorąc pod uwagę ich obecną treść.- Słuchaj.- zaczął, ale Lord Running Clam przerwał mu.- Zbadałem już zawartość twego umysłu - poinformował go.- Twoją wrogość do żony, mordercze impulsy.W każdym razie byłoby niegrzecznie z mojej strony rozmawiać o tym z kimkolwiek.Tak jak ksiądz lub lekarz, telepata musi.- Nie rozmawiajmy już o tym - rzekł Chuck.To, że galaretniak wiedział o jego planach, stawiało je w nowym świetle.Być może głupotą byłoby je kontynuować.Gdyby oskarżyciel sprowadził Lorda do sądu.- Na Ganimedzie - rzekł galaretniak - zemsta jest święta.Jeżeli pan nie wierzy, proszę zadzwonić do swojego adwokata, Nata Wildera.On to sprawdzi.W żaden sposób nie wyrażam ubolewania nad kierunkiem pańskich działań.Są na pewno lepsze od poprzednich, samobójczych zamiarów, które pozostają w sprzeczności z naturą.Chuck odwrócił się, chcąc wyjść.- Poczekaj - rzekł galaretniak.- Jeszcze jedna sprawa.W zamian za moje milczenie wyświadczysz mi przysługę.A więc o to chodziło.Nie był zdziwiony, w końcu Lord Running Clam był biznesmenem.- Nalegam, panie Rittersdorf, aby przyjął pan pracę oferowaną przez pana Hentmana.- A co z moją pracą w CIA?- Nie musi pan jej rzucać, może pan trzymać dwie sroki za ogon jednocześnie.- Myśli galaretniaka brzmiały bardzo konfidencjonalnie.- Dwie sroki za ogon?! Skąd znasz takie określenie?- Jestem ekspertem w dziedzinie kultury terrańskiej - wyjaśnił Lord Running Clam.- Będzie pan pracował dla CIA w dzień, a dla Bunny’ego Hentmana w nocy, tak sobie to wyobrażam.Będą panu potrzebne pewne środki, stymulanty z grupy heksoamfetamin, które są nielegalne na tej planecie, ale dostarczę je panu.Mam tu kontakty, więc mogę je łatwo dostać.Nie będzie pan w ogóle potrzebował snu, metabolizm pańskiego mózgu będzie stymulowany przez.- Szesnastogodzinny dzień pracy! Już lepiej od razu idź na policję.- Nie - zaprotestował galaretniak.- Wynik będzie taki, że powstrzymasz się od morderstwa, wiedząc, że władze znają twoje zamiary.Nie będziesz więc już próbował zemścić się na tej złej kobiecie, zaniechasz swoich planów i pozwolisz jej żyć.- Skąd wiesz, że Mary jest złą kobietą? - spytał Chuck.- Co ty w ogóle wiesz o terrańskich kobietach?- Z twoich myśli dowiedziałem się o wielu drobnych przejawach sadyzmu, które przez lata dotykały cię ze strony pani Rittersdorf.To niewątpliwie diaboliczne, bezwzględne normy kulturowe.Dlatego też jesteś chory i nie odbierasz rzeczywistości właściwie.No choćby to, że uparcie odmawiasz nadzwyczajnie atrakcyjnej oferty pracy, którą przedstawia ci pan Hentman.Rozległo się pukanie.Drzwi otworzyły się i do mieszkania zajrzał z groźną miną Bunny Hentman.- Muszę już iść.Więc jaka jest twoja odpowiedź, Rittersdorf? Jeżeli się do mnie przyłączysz, nie masz prawa zabierać ze sobą tych wszystkich galaretowatych organizmów spoza Terry.- Pan Rittersdorf przyjmuje tę ofertę, panie Hentman - zabrzmiały myśli Lorda Runninga Clama.- A kim ty jesteś? - zapytał Hentman
[ Pobierz całość w formacie PDF ]