[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Harry zrozumiał, że Moody upewnia się, czy nikt nie stoi za drzwiami.W tejsamej chwili auror wyciągnął różdżkę i wycelował w niego. A więc przebaczył im, tak? Przebaczył śmierciożercom, tym, którzy unik-nęli Azkabanu? Co?. wy dyszał Harry.Wpatrywał się w różdżkę, którą Moody wciąż w niego celował.To chyba jakiśgłupi żart.to niemożliwe. Zapytałem cię powiedział cicho Moody czy przebaczył tym szumo-winom, które nie zrobiły nic, aby go odnalezć.Tym tchórzom, którzy go zdradzi-li, bo bali się Azkabanu.Tym niewiernym, plugawym ścierwom, które grasowaływ maskach po finale mistrzostw świata w quidditchu, a czmychnęły na widokMrocznego Znaku, który wystrzeliłem w niebo. Pan wystrzelił?.O czym pan mówi?. Przecież ci mówiłem, Harry.Jednej rzeczy nienawidzę najbardziej: śmier-ciożercy na wolności.Odwrócili się od mojego pana, kiedy potrzebował ich naj-bardziej.Spodziewałem się, że ich ukarze.Spodziewałem się, że podda ich wy-myślnym torturom.Powiedz mi, że ich poranił, Harry. Nagle jego twarzrozjaśnił uśmiech szaleńca. Powiedz mi, że im wypomniał.że rzucił im tow twarz.że tylko ja pozostałem mu wierny, że byłem gotów postawić wszystkona jedną szalę, ryzykować życie, byle tylko dostarczyć mu to, czego najbardziejpotrzebował.Ciebie, Harry. Nie.pan tego nie zrobił.to niemożliwe.to nie pan. A kto wrzucił twoje nazwisko do Czary Ognia jako kandydata innej szkoły?Ja.Kto wystraszył wszystkich, którzy mogli ci zrobić krzywdę albo przeszkodzićci w zdobyciu Pucharu Trójmagicznego? Ja.Kto skłonił Hagrida, by pokazał cismoki? Ja.Kto pomógł ci odnalezć jedyny sposób na pokonanie smoka? Ja.Magiczne oko Moody ego oderwało się od drzwi i ponownie utkwiło w Har-rym.Koślawe wargi wykrzywiły się jeszcze bardziej niż zwykle. To wcale nie było łatwe, Harry, prowadzić cię za rączkę przez wszystkie za-dania i nie wzbudzić niczyich podejrzeń.Musiałem użyć całej swojej przebiegło-ści, żeby nikt nie wyśledził, że maczałem palce w twoim sukcesie.Dumbledore ana pewno by zaniepokoiło, gdybyś zbyt łatwo przez wszystko przeszedł.Wiedzia-łem, że jak już się dostaniesz do tego labiryntu, i to jako jeden z pierwszych, będęmiał sposobność pozbycia się reszty zawodników i zapewnienia ci wolnej drogido pucharu.Musiałem jednak pokonać również twoją głupotę.W czasie drugiegozadania najbardziej się bałem, że mój plan może się nie powieść.Obserwowałem429cię, Potter.Wiedziałem, że nie rozwiązałeś łamigłówki złotego jaja, więc musia-łem ci podpowiedzieć. To nie pan wychrypiał Harry. To Cedrik dał mi wskazówkę. A kto podpowiedział Cedrikowi, żeby otworzył jajo pod wodą? Ja.Zało-żyłem, że przekaże ci tę informację.Przyzwoitymi ludzmi łatwo jest manipulo-wać, Potter.Byłem pewny, że Cedrik odwdzięczy ci się za to, że powiedziałeśmu o smokach.I nie zawiodłem się.Ale nawet wtedy, Potter, nawet wtedy małobrakowało, a spaprałbyś wszystko.Obserwowałem cię przez cały czas.przez tewszystkie godziny, które przesiadywałeś w bibliotece.Nie przyszło ci do głowy,że książka, której tak szukałeś, od dawna leżała w twoim dormitorium? Wcześniejją tam umieściłem, dałem ją Longbottomowi, nie pamiętasz? Zródziemnomorskiemagiczne rośliny wodne i ich właściwości.Jakbyś do niej zajrzał, dowiedziałbyśsię wszystkiego o skrzelozielu.Myślałem, że będziesz się wszystkich pytał, prosiło pomoc.Longbottom natychmiast by ci o tym powiedział.Ale nie.nie zapy-tałeś go.nie zapytałeś nikogo.Twoja głupia pycha, twoje żałosne poczucieniezależności mogły popsuć cały mój plan.Więc musiałem coś zrobić.Podsu-nąć ci tę informację w inny sposób.Powiedziałeś mi na balu, że pewien domowyskrzat dał ci prezent bożonarodzeniowy.Powiedziałeś mi, jak się nazywa.Wezwa-łem go więc do pokoju nauczycielskiego, żeby zabrał trochę szat do prania.A jakprzyszedł, wdałem się w głośną rozmowę z profesor McGonagall na temat za-kładników, zapytałem ją, czy sądzi, że Potter użyje skrzeloziela
[ Pobierz całość w formacie PDF ]