[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Semirhage omal się nie uśmiechnęła.Bez wątpienia uważał, że łatwiej walczyć z rozkoszą niż z bólem.W rzadkich przypadkach już tyle wystarczało jej do łamania pacjentów.Ona miała z tego odrobinę rozrywki, a oni nie potrafili już potem myśleć spójnie; po prostu chcieli nadal odczuwać tę ekstazę, która nagle wykwitła w ich głowach, ale trwała zbyt krótko, toteż byli w stanie zrobić absolutnie wszystko, żeby dostać więcej.Ten brak spójności umysłowej, jaki się uzyskiwało, stanowił powód, dla którego nie zastosowała tej procedury w przypadku pacjentki; tutaj potrzebowała odpowiedzi.Ale mężczyzna już niebawem przekona się, na czym polega różnica.Różnica.W zamyśleniu przyłożyła palec do ust.Dlaczego Shaidar Haran różni się od innych Myrddraali? Nie lubiła odkrywać czegoś, co odbiegało od normy w momencie, gdy wszystko zdawało się przemawiać na korzyść Wybranych, a Myrddraal postawiony ponad nimi, nawet jeśli tylko na jakiś czas, był czymś więcej niż zwykłym odstępstwem od normy.Al'Thor był zaślepiony, skoncentrował całą uwagę na Sammaelu, a z kolei wiedziony pychą Sammael nie mógł zniszczyć wszystkiego, bo Graendal pozwalała mu wiedzieć tyle tylko, ile było konieczne.Rzecz jasna, Graendal i Sammael z pewnością coś knuli, albo razem, albo osobno.Sammael przypominał przegrzanego sofara z wygiętymi sterami; nie było też łatwo przewidzieć, jak postąpi Graendal.Nigdy się nie nauczyli, że wszelka władza pochodzi wyłącznie od Wielkiego Władcy, że zdobywa się ją tak, jak on sobie zażyczył, kierując się własnymi powodami.Z mocy jego kaprysu; o tym mogła pomyśleć w bezpiecznym azylu własnej głowy.Bardziej należało się przejmować tymi Wybranymi, którzy zniknęli.Demandred uparcie utrzymywał, że na pewno nie żyją, ale ona z Mesaaną nie były tego takie pewne.Lanfear.Jeśli istniała jakakolwiek sprawiedliwość, to jeszcze kiedyś dopadnie Lanfear.Ta kobieta była zawsze tam, gdzie jej najmniej oczekiwano, zawsze zachowywała się tak, jakby miała prawo maczać palce w cudzych planach, a gdy spowodowała katastrofę, zawsze chroniła się potem w bezpieczne miejsce.Moghedien.Ta wymknęła się cichaczem z zasięgu wzroku, ale nigdy nie znikała na tak długo, by nie dać o sobie znać, choćby tylko po to, by przypomnieć pozostałym, że ona też jest Wybraną.Asmodean.Zdrajca - i taki też czekał go los, ale naprawdę zniknął, co w połączeniu z istnieniem Shaidara Harana oraz rozkazami, jakie tutaj otrzymała, miało jej przypominać, że Wielki Władca osiąga swoje cele swymi własnymi metodami.Wybrani nie byli niczym innym jak tylko pionkami na planszy; mogli być Radcami i Iglicami, a mimo to byli nadal tylko pionkami.Jeśli Wielki Władca przemieszczał ją sekretnie, to czy nie mógł jednocześnie przestawiać Moghedien, Lanfear albo nawet Asmodeana? Czy Shaidar Haran nie został przypadkiem przysłany po to, by dostarczyć jakieś tajne rozkazy Graendal albo Sammaelowi? Albo, skoro już o tym mowa, Demandredowi czy Mesaanie? Ich niełatwe przymierze o ile można tu było użyć aż tak mocnego określenia - trwało już od dawna, ale żadne jej nie zdradziło, czy otrzymuje tajne rozkazy od Wielkiego Władcy, podobnie zresztą jak ona nie powiedziałaby im o rozkazach, które sprowadziły ją do tego miejsca, czy też o tych, które kazały jej posłać Myrddraali i trolloki do Kamienia Łzy, gdzie miały walczyć z tymi, które przysłał Sammael.Jeśli Wielki Władca zamierzał uczynić al'Thora Nae'blis, to ona sama klęknie przed nim - i zaczeka, aż ten popełni jakiś błąd i tym samym wpadnie w jej ręce.Nieśmiertelność wiązała się z nieskończoną ilością czasu, jaki można było poświęcić na czekanie.W tym czasie zawsze znajdą się inni pacjenci, którzy przysporzą jej rozrywki.Niepokoił ją natomiast Shaidar Haran.Nigdy nie była czymś więcej jak obojętnym uczestnikiem gry w tcheran, ale Shaidar Haran to nowy pionek na planszy, o nieznanej sile i niewiadomym przeznaczeniu.Będzie klęczała, jeśli zajdzie taka potrzeba, tak długo jak trzeba, ale nie pozwoli złożyć siebie w ofierze.Z siecią działo się coś dziwnego, coś, co wyrwało ją z zamyślenia.Jeden rzut oka na pacjenta i ze złości aż mlasnęła językiem.Głowa mu opadła bezwładnie na bok, podbródek pociemniał od krwi spływającej z przegryzionego języka, wytrzeszczone oczy zdążyły zajść szklistą powłoką.Chwila nieuwagi i dopuściła do zbyt szybkiego, zbyt silnego spotęgowania stymulacji.Przepełniona irytacją, która ani przez moment nie uwidoczniła się na twarzy, przestała przenosić.Nie było sensu pobudzać mózgu trupa.Nagle przyszła jej do głowy pewna myśl.Skoro ten Strażnik potrafił poczuć to samo, co czuła Aes Sedai, to czy było to również możliwe na odwrót? Przyjrzawszy się bliznom, którymi naznaczone było ciało mężczyzny, nabrała pewności, że to niemożliwe; nawet tacy naiwni głupcy zmieniliby więź, gdyby ona oznaczała odczuwanie bólu, jaki musiał towarzyszyć powstawaniu ran.A mimo to pozostawiła trupa i z niejakim pospiechem wyszła na korytarz.Głęboko odetchnęła z ulgą, gdy po otworzeniu okutych żelazem drzwi usłyszała nieludzki wrzask.Gdyby zabiła tę kobietę, nie wyciągnąwszy z niej wszystkiego, to musiałaby pozostać tutaj tak długo, aż nie zostanie złapana jeszcze jedna Aes Sedai.W najlepszym przypadku.Wśród tych rozdzierających gardło okrzyków z trudem dawało się wyróżnić jakieś prawie niezrozumiałe słowa, słowa, w które pacjentka zdawała się wkładać całą swoją duszę.- Błaaaaagam! Och, Światłości, Błaaagaaam!Semirhage uśmiechnęła się blado.Mimo wszystko jakiejś rozrywki jednak się doczekała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]