[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrzebowała pieniędzy, a Thaddeus miał ich mnóstwo, z czego znacznączęść zawdzięczał przecież jej pomocy.No więc wystosowała do niego miły, sentymentalny liścik, sugerujący, że powinien się nimi z niąpodzielić.Bo jak nie, to.A krótko potem ktoś próbował ją zasztyletować.Ledwie zdołałaujść z życiem.Przeniosła się do innego miasta.Pieniądze stopniały.I znowu ktoś próbował ją zasztyletować.Dzięki Bogu, miała dobry wzrok i refleks.Od tej pory nieustannie przenosiła się z jednejmiejscowości do drugiej.No cóż.Powinna była wiedzieć, że Thaddeus nigdy nie robiniczego połowicznie.Czekając na zamówioną herbatę, obserwowała poprzez siateczkęwoalki mrowiący się w zajezdzie tłum.Była ubrana od stóp do głowyw czerń, jak przystało rzekomej wdowie, ale woalka tylko potęgowała75jej tajemniczość, wiedziała o tym.Odsłaniała wyłącznie usta.Czerwone, zachęcające.A pózniej, w desperacji, napisała także do Kita Whitelawa.Wyznała, że jest w kłopotach, i uprzedziła, że wkrótce do niego przyjedzie.Ale nie miała ani grosza i nie była w stanie dotrzeć do Londynu.Takwięc, być może, nigdy się nie dowie, czy Kit wyrósł na mężczyznę,jakim obiecał się stać, kiedy miał siedemnaście lat.Gdy ona miała osiemnaście, wznieciła płomień rywalizacji pomiędzy Kitem a jego najlepszym przyjacielem.Wkrótce buzowałradośnie niczym jesienne ognisko, a ona grzała się w jego cieple.Aagodził nieco to wiecznie obecne w niej pragnienie.Tak samo robił ojciec, gdy co wieczór siadał przed kominkiem i kładł na stołkuswoją okaleczoną podczas wojny nogę, by złagodzić ból.Wyglądałona to, że pomaga.Cowieczorna butelka lub dwie też najwyrazniejpomagały, tak samo jak przyłożenie córce twardą ręką, gdzie popadnie.Nauczyła się uchylać i unikać ciosów.I tak już zostało.Przez całe życie uchylała się i unikała skutkówwłasnych decyzji i odruchów, i nauczyło ją to, że nie musi się nad niczym zbyt długo zastanawiać ani przejmować, gdyż jest to doprawdyniewygodne i niemiłe.A teraz.teraz wyglądało na to, że nie może zaprzestać nieustannego przeprowadzania się z miasta do miasta.Kiedy była młodsza, wpatrywała się czasem we własne odbiciew lustrze i rozmyślała.Co za ponury, okrutny żart: nieskazitelniegładka biała cera, naturalnie czerwone wargi, ciemne oczy, wielkieniczym jeziora, które mogły być zarówno zdradliwie głębokie, jaki niewinnie płytkie; aby się o tym przekonać, trzeba było podjąć ryzyko wejścia i pobrodzenia w nich.Do tego bujne fale jedwabistychciemnych włosów.Co za pożytek z takiej twarzy, skoro ojciec byłpijakiem, który wyprzedawał całe ich mienie; skoro nie miała anijednej przyzwoitej sukni; skoro była uwięziona w Barnstable niczymw pułapce, oszalała z nudy, nieustannie pamiętająca o swojej socjalnej i towarzyskiej degrengoladzie? O, to pewne, że nie zamierzaławyjść za mąż za syna jakiegoś włościanina czy młynarza, ale równie76pewne było, że nigdy nie będzie jej dane poślubić syna szlachcica,a cóż dopiero księcia.A jednak aż się palili, by z nią romansować.Wystarczyła drobnazachęta.Co do Kita, to trzeba było zachęcać go znacznie dłużej, bomiał niezwykle silne poczucie tego, co wypada, a co nie.Ale w końcui on się jej nie oparł.Jednak zapał Kita był niebezpieczny.Kiedy była z nim, miałauczucie, że coś w niej taje - i to bolało.Bolało.Tak jakby musiała przedzierać się do niego poprzez lodowiec.Przystojny John Carrrównież obdarzał ją swymi względami, ale on nie był ani w połowietak niebezpieczny jak Kit.Trochę dlatego, że jego ojciec był zaledwie baronem.Ale głównie dlatego, że bliskość z nim nigdy nie byłaczymś więcej niż tylko bliskością fizyczną.Ale z Kitem tak.O, tak.Bo Kit także był człowiekiem, który nierobił niczego połowicznie.No i pewnego wieczoru, na przyjęciu, jakie organizował co rokuksiążę Westphall, żeby zademonstrować miejscowym swoją wielkość, pojawił się Thaddeus Morley.Starszy od niej o dwadzieścialat, emanujący spokojną, budzącą dreszcz mocą, sprawił, że podjęłajedną ze swoich impulsywnych decyzji: oddała swój los w jego ręce.I przez jakiś czas życie stało się ekscytujące i ciekawe.Pasowali dosiebie.- Dziękuję - powiedziała do oberżysty, który podał jej filiżankęherbaty, i znów rozejrzała się dyskretnie po sali.Mężczyzni zawsze patrzyli na nią albo ze strachem, albo z pożądaniem.Czasem w ich spojrzeniach było i jedno, i drugie.Ci, którzyusiłowali ją zabić, nie patrzyli w ogóle.Cała ta historia - to, że stała sięłowną zwierzyną - nie była zbyt przyjemna, ale zarazem świadomośćniebezpieczeństwa i potrzeba ciągłej czujności pozwalały zapomniećo tym, tlącym się w niej, wiecznie niezaspokojonym pragnieniu.No, ale teraz była bez pieniędzy, gdyż resztę tego, co miała, wydała na te wdowie szary - kostium, kryjący jej tożsamość - i niewielki pistolet.A pieniądze były jej pilnie potrzebne, skoro pomysłz szantażem się nie udał.Thaddy kochał ją kiedyś, przynajmniej na77tyle, na ile w ogóle był w stanie kochać kogokolwiek oprócz kota, alepowinna była wiedzieć, że nie pozwoli, aby coś tak niepraktycznegojak miłość stanęło na drodze jego ambicjom.Zwłaszcza jeśli wziąćpod uwagę, w jaki sposób stał się tym, kim był obecnie.Zapłacił za tokrwią.Własną i swoich ofiar.Caroline często pragnęła czegoś tylko dlatego, że mieli to inni.Na przykład tamten przystojny młodzieniec o bujnej czuprynie,przy stoliku w kącie sali.Jadł kolację w towarzystwie kobiety, któranajwyrazniej musiała być jego żoną, a także jej matki.Zerknął na niąjuż parokrotnie, a ostatnim razem zatrzymał spojrzenie nieco dłużej.%7łona była niepozorną blondynką, bladą niczym budyń, i nieustannieporuszała ustami, paplając niezmordowanie, gdy tymczasem jej małżonek błądził oczyma po sali.i wypatrzył ją, Caroline.Zamarł.Tak jak zawsze oni wszyscy.Pozwoliła, by przez momentsycił oczy jej widokiem, po czym opuściła wzrok na filiżankę z herbatą.Pewnie nudził się z żoną.Ale ożenił się z nią, bo bez wątpieniamiała odpowiednią pozycję towarzyską, no i oboje zapewne lubiliwygodne dostatnie życie.Może nawet ją kochał, a w każdym razietolerował.Caroline zdecydowała, że ma na niego ochotę.A ponieważ rozpaczliwie potrzebowała pieniędzy, może zdołazłapać dwie sroki za ogon.Szczęście jej sprzyjało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]